Bunt na pokładzie!

Jak poradzić sobie z procesem wychowawczym. Psychologia, pedagogika, nasze doświadczenia.

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: tulipan87 » 14 gru 2013, 14:55

A mój jak zwykle inny. Z ubieraniem w odzież wierzchnią nie ma żadnego problemu - sam przynosi kurtkę, buty jak usłyszy, że wychodzimy. Rękawiczki wprost uwielbia, tyle, że bez sznurka. Za to przebieranie z piżamy, bądź gdy się ubrudzi to istny dramat :evil:
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
tulipan87
SuperMama
 
Posty: 2579
Rejestracja: 01 gru 2012, 22:35
Lokalizacja: okolice Łodzi
Has thanked: 12 times
Been thanked: 26 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: kakonka » 14 gru 2013, 21:40

tulipan87 pisze: Za to przebieranie z piżamy, bądź gdy się ubrudzi to istny dramat :evil:


mój jak się upaprze to krzyczy "mamo, inna, zmień!!" a jak nie to sam próbuje i wtedy jego wkurzenie sięga zenitu chyba :p
Awatar użytkownika
kakonka
SuperMama
 
Posty: 4139
Rejestracja: 27 paź 2012, 22:27
Lokalizacja: Aleksandrów Łodzki
Has thanked: 109 times
Been thanked: 34 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: malaJu » 14 gru 2013, 21:46

Leo ma fazę nieustannego "nie". Krótko i stanowczo. A jak nie działa, to obowiązkowy foch, wydęcie ust, podkówka, szloch, pochlipywanie, wrzask. Nooo, wachlarz możliwości codziennie się powiększa, szczególnie, że ma z kogo czerpać przykład :ymdevil: I co ja na to? Dalej nie umiem się na niego złościć, tylko wszystko na spokojnie przyjmuję. Sama siebie nie poznaję, co ten syn ze mną robi. On nawet nie umie mnie wkurzyć :mrgreen:
A może po prostu ja już wiem, że on ma do tego prawo, że to fizjologiczne, że to minie..?
Awatar użytkownika
malaJu
Administrator
 
Posty: 10299
Rejestracja: 21 paź 2012, 19:37
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 722 times
Been thanked: 264 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Malwina » 14 gru 2013, 21:47

malaJu pisze:On nawet nie umie mnie wkurzyć


Jeszcze :ymdevil:
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Malwina
SuperMama
 
Posty: 3804
Rejestracja: 29 paź 2012, 14:02
Has thanked: 29 times
Been thanked: 68 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: malaJu » 14 gru 2013, 21:48

Malwina, myślisz? Czyli co? mam się szykować ;) ?
Awatar użytkownika
malaJu
Administrator
 
Posty: 10299
Rejestracja: 21 paź 2012, 19:37
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 722 times
Been thanked: 264 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Patrycja11 » 14 gru 2013, 21:49

malaJu pisze:Malwina, myślisz? Czyli co? mam się szykować ;) ?
taka jest kolejność :D
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
Patrycja11
Moderator
 
Posty: 9186
Rejestracja: 30 paź 2012, 13:47
Lokalizacja: Konstantynów
Has thanked: 198 times
Been thanked: 117 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Malwina » 14 gru 2013, 22:01

Prędzej czy później wyjdziesz z siebie i staniesz obok :D
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Malwina
SuperMama
 
Posty: 3804
Rejestracja: 29 paź 2012, 14:02
Has thanked: 29 times
Been thanked: 68 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 12 lut 2014, 9:20

Ok, u nas kolejna fala buntu, z którą sobie kompletnie nie radzę. Ze względu na ciążę i wagę Witka nie noszę go. Tak więc jeśli odbieram go ze żłobka (np. z moją mamą, unikam odbierania samodzielnie w tej chwili), nie mogę go wziać pod pachę i zataszkać do domu. Z wózka rezygnujemy powoli, ma nogi, niech chodzi, niech się uczy i wyrabia sobie kondycję. No i jest problem niestety. Moje dziecko ucieka np. na trawnik (tzn. kopalnię błota i psich kup, bo trawy tam nie ma) i głuchnie. Wczoraj się nasłuchałam od mojej mamy, ze jak ja mogę mu na takie ucieczki pozwalać, że to nie do pomyślenia. Ja staram się przeczekać, wołam go, jeśli nie reaguje, znikam mu z pola widzenia (oczywiście pilnuję go nadal i jestem gotowa do szybkiej reakcji, jakby co, chodzi o to, zeby się poczuł niepewnie i mnie poszukał). Moja mama uważa, ze powinnam natychmiast iść po niego i go przyprowadzić (w zasadzie przywlec, bo na próbę podniesienia pada na kolana, mięknie i usiłuje paść cały na ziemię), żeby wiedział, gdzie ma iść. Wczoraj tak zrobiłam, ale najpierw trochę odczekałam, a potem całą drogę do domu wył, padał na ziemię, właził w kałuże i płakał, ze mu buty przemiękły, że ma błoto na butach itd. Pod koniec już go wlokłam za sobą do domu, bo się rzucał na ziemię na przejściu dla pieszych. Oczywiście jakaś starsza pani mnie zaczepiła i zaczęła pouczać, a ja byłam już tak wściekła i zmęczona, ze tylko ją ofuknęłam i poszłam dalej (o ile można to nazwać pójściem...).

Nie wiem, co mam zrobić z tym moim potworem. Mam zawsze autko, książeczkę i mu co jakiś czas pokazuję coś jako formę marchewki na osła, żeby za mną szedł. Jest po prostu koszmarnie, młody lata, gdzie chce, pokłada się, wyje, a ja się chyba nie nadaję na matkę, bo po 20 minutach szarpania mam ochotę strzelić go w dupsko, ale tak solidnie i zawlec do domu. W takich sytuacjach po prostu oddycham głeboko i powtarzam sobie, ze to tylko małe dziecko, które wielu rzeczy nie rozumie, chce odkrywać swiat itd. i staram się opanować, chociaż szlag mnie trafia cieżki. Wczoraj do domu szłam ze żłobka jakieś pół godziny, a to jest raptem 650 metrów według google... Nie wiem, jak mam nauczyć dzieciaka, zeby szedł ze mną za rękę. On w żłobku cały dzień szaleje, wychodzi spocony, potem na spacerze szaleństwo, w domu to samo, lata, jak nakręcony, a ja już nie mam siły. Nie wiem, czy jak urodzę, będzie lepiej, czy też jestem po prostu kompletną porażką pedagogiczną. Moje dziecko mnie w ogóle nie słucha, albo inaczej, słucha, jak wie, ze mu się opłaci, ale ja nie mam ochoty bawić się w handel wymienny non stop.
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: martula_87 » 12 lut 2014, 9:29

Sybel, ja po prostu próbuje Dominika zagadać że idziemy poszukać piesków, a zobacz jakie auto a tutaj ptaszki itd muszę natychmiast odciągnąć jego uwagę od tego co on akurat chcę u nas spacery też średnio wyglądają dlatego staram się brać wózek jak muszę iść gdzieś dalej.
Na pewno nie jest aż tak jak u Was bo w sumie mam Małego czyścioszka w domu który nie lubi się brudzić i nie wchodzi w żadne błoto i kałuże.
Za rękę też chodzi opornie tłumaczę mu że jesteśmy na ulicy i musi mnie trzymać bo jeżdżą tutaj autka i puszczam go w miejscach bezpieczniejszych i idzie sam.
U nas ostatnio idzie opornie z wychodzeniem np z rehabilitacji czy od mojej mamy więc też staram się go zagadać nieraz też się nie udaję więc po prostu się z nim ''siłuję''.
U nas też zdaję metodę tekst że ''Dominik organizuje wielkie przedstawienie i zaraz wszyscy będą go podziwiać'' wiem że to może mało wychowawcze ale w skrajnych sytuacjach pomaga.
Dominik 8.05.2012
Awatar użytkownika
martula_87
SuperMama
 
Posty: 8645
Rejestracja: 28 paź 2012, 6:39
Has thanked: 242 times
Been thanked: 93 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 12 lut 2014, 9:44

Ja go zagaduję, liczymy auta, poza tym on, jak widzi samolot, usiłuje go gonić (tak samo np. księżyc...). Na pieski muszę uważać, bo on się leci przywitać od razu, a wiadomo, ze nie każdy piesek to lubi, więc ten chwyt u nas odpada. Problem w tym, ze on leci do aut w ruchu najbardziej, czyli do jezdni. Codziennie piorę jego rzeczy, bo wiecznie mam na spodniach do czyszczenia błoto, kupy, piach, żwir. Tłumaczenie, że idziemy razem, też nic nie daje, bo on jest bardzo samodzielny, jest NIE i już, koniec.
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: kasieńka 85 » 12 lut 2014, 9:46

Sybel, musisz być po prostu konsekwentna. Jak Ci ucieknie to idź po niego, weź za rękę. Spójrz mu w oczy - ważne jest nawiązanie kontaktu wzrokowego. Wytłumacz, że będzie szedł za rękę, bo Ci ucieka i nie słucha. Niech drze się wniebogłosy, histeryzuje. Na spokojnie do tego podchodź (wiem, że łatwo powiedzieć). Z każdym kolejnym razem będzie łatwiej. Komentarzami obcych ludzi się nie przejmuj, zawsze znajdzie się jakiś życzliwy. W domu sprawdza się świetnie liczenie do trzech. U mnie jest tak, że jak Karolcia nie zrobi tego, o co ją proszę to siada na kanapie. Skuteczność duża, bo sporadycznie na niej siedzi za karę. Chociaż kluczem w tym też jest konsekwencja. Nie możesz zacząć liczyć i sobie odpuścić, albo doliczyć do trzech i jak Wituś nie wykona polecenia darować sobie. A i liczenia nie stosuj do banałów.
Często chwal go za właściwe zachowanie, nawet najdrobniejsze. Pozytywne wzmocnienia na miarę złota.
Mojej Karolci bardzo dużo tłumaczę, od początku, nawet jak niewiele rozumiała. I teraz to procentuje. Na przykład powtarzałam, że jak schodzi po schodach ma mi dać rękę, bo spadnie i się potłucze. W efekcie, jak tylko wysiada z windy sama przypomina o ręce. Wszystko udało nam się wypracować konsekwencją, tłumaczeniem. Nigdy jej nie uderzyłam i nie widzę sensu, żeby to robić.
Jesteś dobrą mamą. A Wituś to dziecko, które próbuje na ile może sobie pozwolić. Głowa do góry ;;)
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
kasieńka 85
SuperMama
 
Posty: 7297
Rejestracja: 28 sty 2013, 17:37
Has thanked: 58 times
Been thanked: 142 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 12 lut 2014, 10:13

Witkowi cały czas wszystko tłumaczę, chwalę go, nagradzam buziakiem, powtarzam, ze jest mądrym, dzielnym chłopcem itd. Z patrzeniem w oczy i tłumaczeniem, że ma iść za rękę niestety na razie nie idzie nam kompletnie, bo dziecko się wykręca, szarpie, rzuca itd. Tak więc jeśli się rzuca, jeśli stoi i nie chce iść, wyje, czy coś, odchodzę. Mówię mu papa, ja idę do domu, do taty, do misiów i aut, a ty zostań tu sam. Po prostu nie wiem, co jeszcze mogę zrobić. Po wczorajszym szarpaniu się dziś mam zakwasy w brzuchu, który na dodatek cały czas mi się stawia, więc jestem nie do życia. Naprawdę ręce opadają. Spróbuję z tym liczeniem do trzech, tylko muszę wymyślić jakieś miejsce, gdzie będzie odbywał karę, jakby co. Nie wiem, czy jego fotelik ustawiony gdzieś w oddalonym od centrum domu miejscu ma sens, czy używanie go jako kary to dobry pomysł...
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: tulipan87 » 12 lut 2014, 11:06

Sybel, powodzenia :)
Mój Mateusz trochę starszy, ale liczenia jeszcze kompletnie nie rozumie :roll:
Sybel pisze:Nie wiem, czy jego fotelik ustawiony gdzieś w oddalonym od centrum domu miejscu ma sens, czy używanie go jako kary to dobry pomysł...

Masz na myśli fotelik samochodowy? Jeśli tak to ja bym odpuściła. Może lepiej położyć na podłodze jakiś kocyk, poduszkę, coś co będzie się dziecku kojarzyło wyłącznie z karą.
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
tulipan87
SuperMama
 
Posty: 2579
Rejestracja: 01 gru 2012, 22:35
Lokalizacja: okolice Łodzi
Has thanked: 12 times
Been thanked: 26 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: ppola » 12 lut 2014, 11:07

Sybel pisze:bo się rzucał na ziemię na przejściu dla pieszych
Marysia mi ostatnio taki numer wycięła, po przejściu zatrzymałyśmy się - ukucnęłam przy niej i powiedziałam że byłoby mi bardzo smutno jakby ją przejechał samochód - że tutaj jeździ dużo dużych aut i trzeba iść szybko i za rękę - na szczęście podziałało; ale ludzie którzy tego słuchali patrzyli na mnie jak na wariata :D Ale wczoraj na przykład moje dziecko dostało ataku szału że nie chce spać - było to o tyle dziwne, że powiedziała dobranoc, przekręciła się i po 2 minutach zaczęła wrzeszczeć, płakać rzucać się - nie mogliśmy jej okiełznać - normalnie jakby ją coś opętało - trwało to dobre 15 minut. :shock: :shock:
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
ppola
SuperMama
 
Posty: 4832
Rejestracja: 01 lis 2012, 9:30
Has thanked: 13 times
Been thanked: 125 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 12 lut 2014, 11:44

Malwina, nie, fotelik taki zwykły, z ikei, jak są te dorosłe, tylko w wersji dla dzieci.
ppola, u nas w piątek 40 minut, wczoraj jakieś pół godziny. I tak co jakiś czas, ale w sumie głównie przy powrotach ze żłobka, bo np. jak idziemy gdzieś na zakupy, jest ok. Nie wiem, od czego to zależy, może jest tak strasznie po żłobku nakręcony...
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Marcka » 12 lut 2014, 12:46

u nas liczenie się sprawdza. Mówię, że czegoś nie wolno, czy ma czegoś nie ruszac. Jak nie dociera i się przeciwstawia to mówię, że zaraz zacznę liczyc do trzech i albo zabiorę zakazany przedmiot, albo ją zdejmę z krzesła i np będzie jeśc na podłodze, albo ją wyniosę do swojego pokoju- kara jest adekwatna do przewinienia. Już się nauczyła i jak tylko ostrzegam, że za chwilę będę liczyc to zazwyczaj się uspokaja, albo max przy policzeniu do 2. Ostatnio już prawie nie liczę.
Co do spacerów to nie mam z tym na szczęście problemów, ale mała odbywa histerie w domu. Zazwyczaj wystarczy jej odwrócic uwagę od płaczu czymś ciekawszym (bo po 10min ona już nie pamięta dlaczego płacze, ale nadal histeria się odbywa tak dla zasady :) ).
Codziennie obiecuję sobie, że będę bardziej cierpliwa i spokojna- wychodzi różnie. Ale nigdy małej nie uderzyłam i nie mam takiego zamiaru.
ObrazekObrazek


Obrazek
Awatar użytkownika
Marcka
SuperMama
 
Posty: 2485
Rejestracja: 27 paź 2012, 21:15
Lokalizacja: okolice Zd-W.
Has thanked: 64 times
Been thanked: 49 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: szaraczarownica » 12 lut 2014, 13:10

Marcka pisze:Zazwyczaj wystarczy jej odwrócic uwagę od płaczu czymś ciekawszym (bo po 10min ona już nie pamięta dlaczego płacze, ale nadal histeria się odbywa tak dla zasady ).

Zazdroszczę. Stanisław zawsze pamięta o co się kłóci. Do upadłego. Potrafimy przerobić 1,5 godzinną histerię, on się niby uspokaja, wszystko jest ok, wychodzimy z jego pokoju (bo u nas panuje zasada, że jak chce wyć, to niech wyje, ale u siebie, bo ja mam prawo nie chcieć tego słuchać) i co? Idzie dokładnie w to samo miejsce i robi to samo lub woła o to samo. Tu następuje kolejna histeria, która kończy się znowu w tym samym punkcie. I tak do skutku. Zazwyczaj kończy się tak, że się rozchodzi po kościach, bo zmienia się sytuacja (siadamy do obiadu w krótkiej chwili przerwy od płaczu/ wraca tata/ przychodzi babcia). Nigdy nie udało mi się z nim wygrać bez tego. Po prostu wyje tak długo, aż dostanie. Co nie oznacza, że dostaje, tylko, że czasami mam ochotę uciec z domu i nie wracać, bo mam dosyć krzyku.
Widzę też, że bunt dwulatka nauczy mnie nowych umiejętności ;) Na przykład ostatnio testuję jak cicho potrafię mówić. Ponieważ krzyki nie działają, więc mówię bardzo cichutko. Nie oznacza to, że Stanisław mnie słucha, ale to już jego problem, że mnie nie słyszy, bo nie wie na jakim nasza kłótnia jest właśnie etapie.

Musze wypróbować sposób z liczeniem. U nas do tej pory były zawsze trzy ostrzeżenia i przy trzecim mówiłam, że ostrzegam ostatni raz. Ale sobie zdzieram zawsze gardło. Odliczanie jest krótsze ;)
Awatar użytkownika
szaraczarownica
Moderator
 
Posty: 14787
Rejestracja: 27 paź 2012, 19:50
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 187 times
Been thanked: 200 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 12 lut 2014, 13:15

U nas podobnie, jak u Ciebie, szara. Właśnie sęk w tym, ze moje dziecko jest bardzo uparte (po tatusiu) i konsekwentne (po mamusi) i potrafi po kilku dniach przypomnieć sobie coś, co było zabronione, a sprawiało mu frajdę. Choć widzę jeden sukces. Mamy takie 4 stołki/drabinki. On się na to wspinał, ja się bałam, ze spadnie, a mąż ich uzywał przy składaniu szafy i jeden jest nadal rozłożony. Młody z tego kilka razy zleciał (nie poobijał się, on jakoś tak powoli spada, jakby miał osobną grawitację) i zabroniłam mu wchodzić na to. On znowu swojei jak właził, raz dostał w dupsko - zdziwił się, zszedł,a po chwili znów próbował. Ja tylko spojrzałam, pokazałam palcem podłogę i powiedziałam bardzo ostrym tonem "ZEJDŹ! RAZ..." i już był na ziemi, zmieszany, ze mama zła. Od trzech tygodni nie włazi na ten stołek. W szoku jestem.
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: szaraczarownica » 12 lut 2014, 13:18

Sybel pisze:Choć widzę jeden sukces.

Nieźle. U nas sukcesów brak. Praktycznie codziennie przerabiamy awantury o to samo. I trwa to już jakiś czas. Na pewno od początku grudnia.
Jak ma lepszy humor, to czasami mam farta i się tego dnia nie awanturuje.
Awatar użytkownika
szaraczarownica
Moderator
 
Posty: 14787
Rejestracja: 27 paź 2012, 19:50
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 187 times
Been thanked: 200 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 12 lut 2014, 13:22

Mnie strasznie męczy jego rzucanie się na ziemię i takie teatralne spływanie po kanapie z płaczem. Po prostu jest to dobijające. A po chwili cukiereczek... Moja mama twierdzi, ze jak zostaje z nią sam, jest gzreczniutki, siostra to potwierdza jako swiadek. Takze ja na niego chyba źle wpływam. I mąż. Nie wiem, testuje nas, czy co...
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: tulipan87 » 12 lut 2014, 13:30

Sybel, bo to chyba tak jest, że dziecko pozwala sobie na więcej w obecności rodziców :)
Mateusz też będąc z moją siostrą, szwagierką, rodzicami czy teściami jest aniołkiem. A w domu to różnie bywa :evil:

szaraczarownica pisze:Ponieważ krzyki nie działają, więc mówię bardzo cichutko.

O, u nas to się sprawdza. Jak Młody wrzeszczy, to ja zaczynam mówić szeptem tak żeby widział ruch warg. Zazwyczaj się uspokaja i zaczyna słuchać.
ObrazekObrazek
Awatar użytkownika
tulipan87
SuperMama
 
Posty: 2579
Rejestracja: 01 gru 2012, 22:35
Lokalizacja: okolice Łodzi
Has thanked: 12 times
Been thanked: 26 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: szaraczarownica » 12 lut 2014, 13:37

Nasz na szczęście nie gra. Po prostu stoi i krzyczy, czasami płacze.
Sybel pisze:A po chwili cukiereczek...

A w życiu. Stanisław jest do końca dnia nadąsany na mnie. Na mnie i tylko na mnie. Boli to strasznie. Po awanturze nie chce się do mnie przytulić. Do męża jak najbardziej, do mnie nie.
W ogóle w sobotę puściły mi nerwy, bo mój mąż po prostu czeka. Stanisław wyje, a on mu zwraca uwagę, że ma się uspokoić, ale nic nie robi. To znaczy mąż zamiast trzech ostrzeżeń daje ostrzeżenia, że zaraz da ostrzeżenie. Zresztą to samo z innymi rzeczami. Potrafi 15 razy powtórzyć, że idą się kąpać i nic. Czas upływa, dziecko nie robi się mniej zmęczone, a on czeka, a potem ma aferę w wannie. Więc to ja zbieram Panicza lub całe towarzystwo i zarządzam uspokojenie w pokoju/ kąpiel/ mycie zębów. I stwierdziłam, że mam dosyć bycia tą najgorszą. I tak ja przyjmuję na siebie większość humorków Panicza, to niech mój mąż przejmie je w 100% jak jest w domu. Bo na razie tatuś jest dobry na wszystko, a mama to domowy tyran :evil:
Awatar użytkownika
szaraczarownica
Moderator
 
Posty: 14787
Rejestracja: 27 paź 2012, 19:50
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 187 times
Been thanked: 200 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: ppola » 12 lut 2014, 14:01

Jej jak tak czytam to dochodzę do wniosku że jednak moje dziecko jest w miarę grzeczne - sorry dziewczyny ;) Kłóci się - fakt - szczególnie wtedy jak ma posprzątać - ale tez juz mam metodę, jak posprząta to obiecuję że coś zrobimy - w zależności od tego co jest w planach - lejemy wodę do kąpieli, robimy ciasto na nalesniki, czytamy książeczkę, idziemy na spacer itd :) Jak nadal nie chce to mówię że sama idę to robić i w tym momencie mam posprzątane i dziecko gotowe do kolejnego zadania. Tak samo robię jak nie chce iść - mówię ze w takim razie idę sama, zaraz biegnie za mną ;) Jednak wczorajszy atak histerii mocno mnie zaskoczył - w ogóle jakos tak ostatnio gorzej sypia - wybudza się z płaczem.[/b]
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
ppola
SuperMama
 
Posty: 4832
Rejestracja: 01 lis 2012, 9:30
Has thanked: 13 times
Been thanked: 125 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: kasieńka 85 » 12 lut 2014, 14:02

tulipan87 pisze:Mateusz też będąc z moją siostrą, szwagierką, rodzicami czy teściami jest aniołkiem. A w domu to różnie bywa
Sybel pisze: Moja mama twierdzi, ze jak zostaje z nią sam, jest gzreczniutki, siostra to potwierdza jako swiadek.
Może po prostu wiedzą, że z Wami na więcej mogą sobie pozwolić.
Sybel pisze: Nie wiem, czy jego fotelik ustawiony gdzieś w oddalonym od centrum domu miejscu ma sens, czy używanie go jako kary to dobry pomysł...
Specem nie jestem, ale wydaje mi się, że potrzebujesz miejsca, które jednoznacznie będzie mu się kojarzyło z karą i takiego, w którym łatwo będzie go spacyfikować ;;)
szaraczarownica pisze:Bo na razie tatuś jest dobry na wszystko, a mama to domowy tyran :evil:
Heh, taka rola matki ;;) Chociaż u nas, to ja jestem konsekwentna a i tak Karolcia przychodzi skarżyć się do mnie ;;) zwykle na tatę ;;)
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
kasieńka 85
SuperMama
 
Posty: 7297
Rejestracja: 28 sty 2013, 17:37
Has thanked: 58 times
Been thanked: 142 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: szaraczarownica » 12 lut 2014, 14:09

ppola pisze:Jej jak tak czytam to dochodzę do wniosku że jednak moje dziecko jest w miarę grzeczne

ppola, ale ja też uważam, że mam grzeczne dziecko, bo pod niektórymi względami nie ma z nim większych problemów. Wolę nie pisać jakimi, bo Stanisław lubi się zapeszać. Zawsze jak napiszę, że zaczął ładnie spać się sypie. Napiszę Wam po latach co mój syn robił ładnie, grzecznie i bez problemu ;)
Awatar użytkownika
szaraczarownica
Moderator
 
Posty: 14787
Rejestracja: 27 paź 2012, 19:50
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 187 times
Been thanked: 200 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: kasieńka 85 » 12 lut 2014, 14:17

ppola pisze:jak posprząta to obiecuję że coś zrobimy - w zależności od tego co jest w planach - lejemy wodę do kąpieli, robimy ciasto na nalesniki, czytamy książeczkę, idziemy na spacer itd :) Jak nadal nie chce to mówię że sama idę to robić i w tym momencie mam posprzątane i dziecko gotowe do kolejnego zadania. Tak samo robię jak nie chce iść - mówię ze w takim razie idę sama, zaraz biegnie za mną ;)
Takie "przekupstwo" też stosuję i działa ;;)
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
kasieńka 85
SuperMama
 
Posty: 7297
Rejestracja: 28 sty 2013, 17:37
Has thanked: 58 times
Been thanked: 142 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 12 lut 2014, 14:53

Kasieńka, jedyne miejsce, które mi się nasuwa, a może się Nazgulowi kojarzyć z karą, to piwnica... On wszędzie znajdzie zajęcie, to jest niesamowite po prostu.
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: kasieńka 85 » 12 lut 2014, 15:02

Sybel, ja na początku, jak była młodsza, sadzałam Karolcię na poduszce pod ścianą. Ale ciągle mi zwiewała, brała sobie zabawki albo prowokowała. Stwierdziłam, że to bez sensu, bo ona dobrze się bawiła a ja byłam umęczona. Zmieniłam miejscówkę. Siadałam na kanapie i brałam ją na kolana. Obawiałam się, że będzie siedzenie u mnie traktować jako karę ale trudno. Na szczęście tak się nie stało. Teraz za karę sama siedzi na kanapie.
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
kasieńka 85
SuperMama
 
Posty: 7297
Rejestracja: 28 sty 2013, 17:37
Has thanked: 58 times
Been thanked: 142 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Marcka » 12 lut 2014, 16:18

u mnie po takich atakach histerii gdy mała leży na podłodze i wyje (nie da się dotknąc a co dopiero wziąc na ręce aby uspokoic) zazwyczaj jest tak zmęczona tą histerią, bo przecież tyle energii w nią włożyła, że jak się uspokoi to od razu chce isc spac. Jak była trochę młodsza to po ataku przaycodziła do mnie na kolana, ja ją przytulałam i patrze a dziecko śpi.
Teraz oczywiście nie kłade jej spac bo raz tak zrobiłam i dopiero miałam wieczór z głowy, jak dziecko zażądało spania o godz 18 i o 19.40 się wyspało i do północy wojowała...
ObrazekObrazek


Obrazek
Awatar użytkownika
Marcka
SuperMama
 
Posty: 2485
Rejestracja: 27 paź 2012, 21:15
Lokalizacja: okolice Zd-W.
Has thanked: 64 times
Been thanked: 49 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: caixa » 13 lut 2014, 23:20

Sybel pisze:Moja mama twierdzi, ze jak zostaje z nią sam, jest gzreczniutki, siostra to potwierdza jako swiadek. Takze ja na niego chyba źle wpływam. I mąż. Nie wiem, testuje nas, czy co...

No tak to działa właśnie. I wszyscy wokół myślą, że nam odbiło bo "przecież to takie grzeczne dziecko..." ;)
Ja od zawsze polecam Tracy Hogg. Przy buncie dwulatka uratowała moją psychikę. Zrozumiałam jakie zmiany zachodzą w dziecku. Było ciężko ale to mija. Na szczęście.
Sybel, przede wszystkim polecam lekturę. A klapsy... Nie wiem czy są dobrym rozwiązaniem. W ten sposób pokazujesz tylko swoją słabość. Lepiej wyjść i wykrzyczeć się w poduszkę albo wypłakać w łazience. Wcale ci nie zazdroszczę. Ciąża hormony i bunt dwulatka.
Awatar użytkownika
caixa
SuperMama
 
Posty: 10674
Rejestracja: 16 lis 2012, 20:33
Has thanked: 40 times
Been thanked: 222 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: misia-misia » 13 lut 2014, 23:51

caixa pisze:Sybel pisze:
Moja mama twierdzi, ze jak zostaje z nią sam, jest gzreczniutki, siostra to potwierdza jako swiadek. Takze ja na niego chyba źle wpływam. I mąż. Nie wiem, testuje nas, czy co...

No tak to działa właśnie. I wszyscy wokół myślą, że nam odbiło bo "przecież to takie grzeczne dziecko..."


O to to! Majka jest ostatnio od cholery. Mogę mówić i mówić. I nic.
Na szczęście po dworze chodzi naprawdę grzecznie bo za rękę.
Natomiast bywają dni, że mam ochotę wystawić ją na allegro jako "używaną, z małym przebiegiem, nie zniszczoną", ukrywając wadę techniczną czyli wkurzanie :twisted:
A jak pytam panią Teresę, czy Maja jest grzeczna, to co słyszę "no przecież to taki aniołek, grzeczna, pięknie się bawi, pomaga, sama sprząta zabawki". Wtedy pytam, czy rozmawiamy o tej samej Majce :|
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Awatar użytkownika
misia-misia
SuperMama
 
Posty: 1755
Rejestracja: 28 paź 2012, 13:32
Has thanked: 1 time
Been thanked: 24 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: lmyszka » 14 lut 2014, 8:31

misia-misia, jak możesz tak źle pisać o mojej Majuni :twisted: Toż to aniołek jest >D

Ale fakt, że nasze dzieci są najniegrzeczniejsze z Nami. Wiktor jak jest u dziadków to inne dziecko, wraca do domu i już jest gorzej
<3 Wiktor <3 14.06.2009
<3 Kacper <3 14.08.2013
Awatar użytkownika
lmyszka
Moderator
 
Posty: 11302
Rejestracja: 27 paź 2012, 20:02
Has thanked: 77 times
Been thanked: 104 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 14 lut 2014, 8:48

caixa, doskonale wiem, że każdy klaps to moja przegrana - w życiu dostał chyba trzy. W sytuacjach, kiedy naprawdę przeginał i lepszy był klaps, niż to, co by go spotkało, gdyby skończył realizować swój plan, czyli upadek z dużej wysokości lub inna tego typu atrakcja. Za każdym razem miesiącami przeżywam. Na razie pracujemy nad naszymi błędami, np. mąż dla świętego spokoju potrafi go usadzić na dłuuugo przed bajkami. Teraz jest limit - 20 minut bajki po kąpieli i koniec. Wczoraj w efekcie obyło się całkiem bez. O 20 gasimy światła, zapraszam go do łóżeczka, albo sobie gadamy, albo przy małej lampce dyskutujemy o książeczkach, a mąż ma zakaz grania w czołgi w tym czasie - doskonale to młodego rozbijało. Staramy się odbierać go razem ze żłobka i ćwiczyć chodzenie za rękę. Ja wiem, on teraz chce odkrywać świat, chce być samodzielny, skoro już umie chodzić i biegać, wszystko jest ciekawe, jest wyzwaniem i... jest jego. Dlatego bardzo go pilnuję, żeby sobie znowu krzywdy nie zrobił, reguluję mu rytm dnia (W końcu można, skoro ma swój pokój i wreszcie jest szansa na stworzenie normalnych warunków do życia dla nas wszystkich).
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: misia-misia » 14 lut 2014, 8:51

lmyszka pisze:misia-misia, jak możesz tak źle pisać o mojej Majuni Toż to aniołek jest


A no widzisz... W twoich oczach aniołek, a pod skórą szatan mieszka ;;) Nie bez powodu kupiłam jej bluzkę - z przodu narysowany aniołek a na plecach diabełek :twisted:
Od dzisiaj wprowadzam "karną łazienkę", może się trochę opamięta.

Wczoraj przetestowałam mówienie szeptem jak się wydziera. I działa. Ale na chwilę. :roll: Jednak dalej będę to stosowała, bo chociaż przez chwilę sama mówi szeptem ;;)

Ja jak patrzę na Majkosa to mam wrażenie, że widzę Kevina (Kevin sam w domu). Pamiętacie jak Kewin biegał po domu, wrzeszczał i wymachiwał rękami? No. Mam identycznie :lol: I jeszcze to jego zdziwienie, jak się np wystraszył. Majka wygląda identycznie.

Ja to już czasem mam tak serdecznie dosyć, że w takim kryzysowym momencie mówię sobie "o nieee, nigdy więcej dzieci..."
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Awatar użytkownika
misia-misia
SuperMama
 
Posty: 1755
Rejestracja: 28 paź 2012, 13:32
Has thanked: 1 time
Been thanked: 24 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: AgaGrusiecka » 14 lut 2014, 10:00

Sybel, pamiętam, że mój Łukasz przechodził bunt dwulatka z rzucaniem się na podłogę, uciekaniem, wrzaskami i pluciem. Wiem, że byłam wtedy na skraju załamania psychicznego, a teraz jak o tym pomyślę, to wydaje mi się, że nie było tak źle :lol: Młody ma ponad 4 lata. Ostatnio jego ulubione hasło kiedy nie dostaje tego co chce: nie lubię cię, chcę iść do innej mamy albo chcę mieć nową mamę. Wiecie, niby zdaję sobie sprawę, że on nie rozumie tego co mówi, nie wie jaką przykrość sprawia, ale już nie raz wyłam po takim tekście. Bo tłumaczę, gadam i nic. Jak jest spokojny, to rozumie, a jak się wkurzy, to i tak mówi w ten sposób. Jego metoda na rozładowanie napięcia i złości.
Jesteś po prostu zmęczona. Ustalcie zasady, np. jesteśmy w parku, tu możesz biegać, kiedy zawołam stop, zatrzymujesz się. Ze żłobka wracamy za rękę, bo jest ulica i nie jest bezpiecznie. Tak w skrócie. Ja tak z Łukaszem ustalałam. Zresztą pewne rzeczy ustalamy tak do dziś i raczej problemu nie ma. No i jeszcze przed wyjściem ustalcie konsekwencje jakie będą gdy złamie umowę.
szaraczarownica, teraz jesteś ta zła, ale za rok czy dwa zacznie mieć fazę uwielbienia mamy, a tata będzie rywalem :lol:
Obrazek
Obrazek
AgaGrusiecka
Ekspert
 
Posty: 3867
Rejestracja: 29 lip 2013, 12:55
Has thanked: 60 times
Been thanked: 176 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: malaJu » 14 lut 2014, 10:05

Leoś zaczął pyskować! Dobra, zna osiem słów, ale i tak rozumiemy przecież, co "mówi" (a potem się człowiek dziwi, że się dziecko werbalnie nie rozwija, jak przecież wszyscy i tak wiedzą, o co mu chodzi :twisted: ). Stoi, tupie, macha rękami, warczy, marszczy czoło, ostentacyjnie się odwraca i sobie idzie. Ok, umówmy się, że nadal klasyczny bunt dwulatka. Nadal dość zabawny, bo biedny w tym idiotycznym uporze robi sobie krzywdę, np. na złość nie je, co skutkuje tym, że jest okropnie głodny. Ale nie je, bo mu babcia każe. Dosłownie na złość babci odmrożę sobie uszy. Taka filozofia dwulatka.
Awatar użytkownika
malaJu
Administrator
 
Posty: 10299
Rejestracja: 21 paź 2012, 19:37
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 722 times
Been thanked: 264 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 14 lut 2014, 10:20

U nas mnie rozwala, jak on strzeli focha, a potem leci do mnie, wyciąga ręce i tak dramatycznie, przeciągle woła "Oooopaaaaa" - czyli na ręce. To jest taki jego sposób na podlizanie się, a teraz, jak go nie mogę podnosić, jest dramat. No i pełne oburzenia "NIE!". Chociaż muszę przyznać, ze uwielbiam, jak on po swojemu prowadzi monolog wyjaśniający okoliczności zdarzenia :) Ręce rozkłada i gada do nas, a my usiłujemy choć jedno słowo zrozumieć. Czasem wtedy mówię, że go do Tokio wyeksportuję, tam się dogada.

Z zasadami jest problem, bo on ich jeszcze nie rozumie (nie chce rozumieć?).
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: kasieńka 85 » 14 lut 2014, 10:27

Sybel pisze:Z zasadami jest problem, bo on ich jeszcze nie rozumie (nie chce rozumieć?).
Nie byłabym taka pewna... ;;) Przykład z życia.Karolina była mniej więcej wieku Witusia.
-Karolciu, pozbieraj książeczki. - Patrzy na mnie jakby nie rozumiała albo niedosłyszała. Powtarzam. Zero efektu.
-Karolciu, pozbieraj książeczki to obejrzymy "Kaczuszki" (jej ulubiona piosenka). W mgnieniu oka książeczki posprzątane. Moja mina bezcenna zapewne.
I od tego momentu wiedziałam, że moje dziecko niekoniecznie nie rozumie, raczej rozumie to, co chce rozumieć a co dla niej niewygodne ignoruje. Cwana bestia :D
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
kasieńka 85
SuperMama
 
Posty: 7297
Rejestracja: 28 sty 2013, 17:37
Has thanked: 58 times
Been thanked: 142 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Bian » 14 lut 2014, 10:34

Sybel nie pocieszę Cię... Wraz z pojawieniem się Zosi może być jeszcze trudniej. Hanka jest całkiem grzecznym dzieckiem. Jasne - próbuje wymuszać w sklepie czy żeby jej włączyć bajkę. Urządza histerie z byle powodu szczególnie pod koniec dnia jak jest zmęczona (do południa w zasadzie dziecko idealne). Testuje nas non stop, np. rzuca kredki na podłogę. Na hasło "Haniu nie rzucaj kredkami" patrzy mi w oczy i rzuca kolejne kredki. Ewidentnie czeka co ja zrobię.

Widać też, że kocha Matyldę, bo cały czas ją całuje, robi cacy i przeżywa jej płacz. Ale widzę też, że ma problem z emocjami i odbija to na nas. A mianowicie uwstecznia się - rzadko chce siadać na nocnik (jak trzeba zmieniać pieluchę, to kładzie się na łóżku jak ja kładę Matyldę), chce pić mleko z takiej butelki jak Mati chociaż na niekapek przeszła w wieku 9. miesięcy, chce żebym ją nosiła na rękach. Wiem, że to przejściowe, ale cholernie mnie to męczy, bo zaczęła się momentami zachowywać jakby nic nie rozumiała. Ostatnio wyła 15 minut, bo M. nie chciał jej wsadzić do łóżeczka Matyldy.

Wiem, że jest tak jak napisała kasieńka 85:
kasieńka 85 pisze:moje dziecko niekoniecznie nie rozumie, raczej rozumie to, co chce rozumieć a co dla niej niewygodne ignoruje. Cwana bestia


Szczególnie dotyczy to sprzątania i chodzenia w określonym kierunku. Na dworze wystarczy jej powiedzieć, że idziemy do sklepu po coś do jedzenia i od razu dzielnie maszeruje tam gdzie ja :P

Nie ukrywajmy, że dorośli też chcą robić tak jak jest im najwygodniej :P A my jako rodzice chcielibyśmy, żeby dziecko robiło wszystko to, co my chcemy :P

Ściągnęłam sobie Język dwulatka i zamierzam przestudiować, bo o ile z Hanną-niemowlakiem sobie poradziłam całkiem dobrze wg mnie, to już Hanna-dwulatek jest nieco trudniejsza do zrozumienia :)
Bian
SuperMama
 
Posty: 7849
Rejestracja: 04 lis 2012, 20:05
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 9 times
Been thanked: 103 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: szaraczarownica » 14 lut 2014, 10:46

Dzięki dziewczyny za sposób z liczeniem. Przetestowany już kilka razy i w 3/4 przypadków po "2" jest spokój :D
Awatar użytkownika
szaraczarownica
Moderator
 
Posty: 14787
Rejestracja: 27 paź 2012, 19:50
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 187 times
Been thanked: 200 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: kasieńka 85 » 14 lut 2014, 10:53

Bian pisze:Ale widzę też, że ma problem z emocjami i odbija to na nas. A mianowicie uwstecznia się - rzadko chce siadać na nocnik (jak trzeba zmieniać pieluchę, to kładzie się na łóżku jak ja kładę Matyldę), chce pić mleko z takiej butelki jak Mati chociaż na niekapek przeszła w wieku 9. miesięcy, chce żebym ją nosiła na rękach.
I właśnie tego się obawiam. Próbkę mieliśmy wczoraj. Kupiłyśmy pieluchy dla Maleńkiej (dla Karolci też). I wieczorem, jak wróciliśmy z zakupów, na których miała pieluchę, zdjęła ją i kazała mi zakładać tą, którą kupiłyśmy dla Maleńkiej. Mimo, że świetnie jej idzie robienie siku na nocnik. Ewidentnie przeżywała to. Przez sen mówiła: mama, dzidzia ja. Co może oznaczać, że albo jest dzidzią albo że chciała pobawić się aplikacją, która polega na opiece nad dzieckiem. Martwi mnie, że będzie się czuła pominięta. Pocieszam się jedynie tym, że tatuś to jej guru. Gdybym to ja nim była bardziej by odczuła zmianę sytuacji. Czas pokaże, może nie będzie tak źle.
Bian pisze:Nie ukrywajmy, że dorośli też chcą robić tak jak jest im najwygodniej :P A my jako rodzice chcielibyśmy, żeby dziecko robiło wszystko to, co my chcemy :P
nie, no jasne, że tak. Ale przed opisaną przeze mnie sytuacją myślałam, że pewnych rzeczy nie mogę wymagać, bo Karolcia jest za mała i nie rozumie. A tu "eksperyment" pokazał, że jest inaczej.
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
kasieńka 85
SuperMama
 
Posty: 7297
Rejestracja: 28 sty 2013, 17:37
Has thanked: 58 times
Been thanked: 142 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 14 lut 2014, 10:54

Bian, liczę na to, że fakt, ze tuż przed narodzinami Zosi Wit dostanie swój pokój już tak na dobre, troszkę pozwoli mu się poczuć "doroślej". I tak pewnie będzie spał najpierw z nami, już nawet wstępnie z meżem ustaliliśmy, że jakby co, on na jakiś czas przeniesie się do łóżka Wita, a ja będę spała z dziećmi, jeśli zajdzie taka potrzeba. Liczę jednak na to, ze sam fakt chodzenia do żłobka i obracania się w nieco starszym towarzystwie pomoże w oswojeniu się z sytuacją. Tak naprawdę to jedna wielka niewiadoma, co ten mój syn odwinie.

Niewątpliwie wiele rozumie. Wczoraj montowaliśmy szafkę nad umywalką, oczywiście we troje, bo jak mąż zaczął wiercić w ścianie dziury na kołki, Wit po mnie przyleciał z tekstem "Tata! Nie ja!" (że nie on hałasuje), zawlókl mnie do łazienki, pokazał, co tata wyprawia, a potem wział różne rzeczy i powrzucał do pralki. Tak więc wyciągnęłam te rzeczy, zamknęłam pralkę i stwierdziłam, ze w sumie zawsze mógł powrzucać narzędzia do toalety. Na to hasło mojemu dziecku oczy rozbłysły, przytargał wiertła i śrubokręty i... powrzucał do kibelka. No padłam w tym momencie. Tak więc na pewno rozumie, tylko czasem unika wzięcia tego, co mówimy, pod uwagę.
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: kasieńka 85 » 14 lut 2014, 10:59

Sybel pisze:Na to hasło mojemu dziecku oczy rozbłysły, przytargał wiertła i śrubokręty i... powrzucał do kibelka.
Sybel, najmocniej Cię przepraszam, że to napiszę, ale Wituś jest boski :D
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
kasieńka 85
SuperMama
 
Posty: 7297
Rejestracja: 28 sty 2013, 17:37
Has thanked: 58 times
Been thanked: 142 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 14 lut 2014, 11:13

Kasieńka, oj jest. Mnie zawsze zastanawia, dlaczego wszystkie dzieci w żłobku strasznie Witusia przeżywają - O! Przyszli po Witusia! albo Mamo! To jest właśnie Wituś. I najlepsze, tekst każdego rodzica, jakiego spotykam w żłobku " a więc to jest ten Wituś, moje dziecko ciągle o nim opowiada". Z czego to wynika? Jest najmłodszy, ale są tacy, co bardziej rozrabiają (takich trzech ancymonów musi siedzieć przy posiłkach przy osobnych stolikach, tyłem do siebie, zeby zniszczeń nie było, bo tworzą mafię), a jak pytam panie, to one nie wiedzą. Moje dziecko ma ogromną inwencję, to fakt. Ale nie sądziłam, ze zostanie w żłobku celebrytą :P
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: caixa » 14 lut 2014, 11:49

Bian pisze:Ściągnęłam sobie Język dwulatka i zamierzam przestudiować, bo o ile z Hanną-niemowlakiem sobie poradziłam całkiem dobrze wg mnie, to już Hanna-dwulatek jest nieco trudniejsza do zrozumienia

Bardzo mądrze. Będziesz zadowolona. ;;))
Ustalanie zasad- to jest podstawa i od naszej konsekwencji zależy jak szybko uporamy się z buntem.
Ja się sama "szarpałam" i podobnie jak Bian myślała, że z niemowlakiem sobie świetnie poradziłam to przecież i tym razem dam radę. No nie dałam bez wsparcia.
Awatar użytkownika
caixa
SuperMama
 
Posty: 10674
Rejestracja: 16 lis 2012, 20:33
Has thanked: 40 times
Been thanked: 222 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: misia-misia » 14 lut 2014, 20:57

U nas przed chwilą był dym o sprzątanie. No o coś musiało być, bo było już za spokojnie.
Nie chciała posprzątać klocków. Powiedziałam jej że liczę do trzech i ma być posprzątane, bo inaczej będzie kara.
Kara w postaci zabrania zabawki.
Mogłam sobie liczyć nawet do 10, a młoda patrząc mi w oczy powtarzała NIE. Zapowiedziałam jej, że mimo mojego liczenia ona nie pozbiera klocków, to idzie za karę do łazienki.
No i nie posłuchała i za karę poszła do łazienki. Już w połowie drogi był ryk, bo wiedziała o co biega. Ale myślała może, że ściemę walę. A tu nie. Oczywiście ryk, histeria, próba uwolnienia się, błagalne "maaaammmaaa". Aż czerwona była, choć momentami płacz był wybitnie aktorski i wymuszany.
Po 5 minutach weszłam i spytałam czy się uspokoi i czy teraz posprząta klocki. Usłyszałam dwa razy TAK.
I powiem wam, że jeszcze tak szybko sprzątającego swojego dziecka to nie widziałam :) Już do pokoju leciała biegiem prosto do zabawek by je pozbierać. A podczas sprzątania nawet się nie żaliła i nie płakała.
Oczywiście jak już posprzątała to ją pochwaliłam i ucałowałam i powiedziałam, żeby zobaczyła sama, czy było to potrzebne.

Zobaczymy teraz na ile ta lekcja się przyda i czy dalej będzie oporna czy może wystarczy już tylko samo liczenie.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Awatar użytkownika
misia-misia
SuperMama
 
Posty: 1755
Rejestracja: 28 paź 2012, 13:32
Has thanked: 1 time
Been thanked: 24 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: Sybel » 17 lut 2014, 22:15

Całkowicie zmieniłam podejście do dziecka. Za każdym, razem, gdy jest z jego strony foch, wycie, histeria, w zależności od możliwości albo ja go wypraszam z pomieszczenia (np. z kuchni), albo sama wychodzę i czekam, aż ochłonie. Za każdym razem, bez wyjątku. Wszystko mu tłumaczę - bardziej zwracam na to tłumaczenie uwagę, bardzo przykładam się do sposobu, w jaki z nim rozmawiam, tzn. zawsze zatrzymuję go, skupiam na sobie jego uwagę i dopiero spokojnie mu mówię, co i dlaczego robimy. Używam też bardziej zdecydowanego tonu, jestem kategoryczna, jeśli coś przeskrobie, a z drugiej strony zawsze robię mu wielkie brawo i wychwalam, jaki jest mądry, jeśli zrobi coś dobrze. Ciągle zatrudniam go też do róznych ważnych zadań, np. zanosi ze mną śmieci z pokoju (np. pieluchę) do kosza i sam wyrzuca, choć to jest pułapka, bo zostało nam 7 z 12 łyżeczek i nie mogę znaleźć małego nożyka do warzyw. Poza tym daję mu różne rzeczy i proszę, zeby zaniósł np. tacie, który zawsze bardzo ładnie za przyniesiony przedmiot dziękuje. Mąż bardzo fajnie podłapał mój sposób podejscia do młodego i stoimy murem w każdej sprawie :) Inna sprawa, ze młody ma etap po peirwsze wielkiego NIE, a po drugie ciągłego wałkowania, że NIE MA NIE MA - tak więc wprowadzam mu niechcący abstrakcję czasu typu "no taty nie ma, bo wyszedł, ale zaraz wróci i będzie", a dziecko biedne nie ogarnia.
Sybel
 

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: misia-misia » 17 lut 2014, 23:19

U nas też są pierwsze efekty. Majka poproszona o sprzątanie od razu zabiera się za robotę. Jak jest jakiś foch czy kwas, mówię "liczę do trzech" i załatwione.
Z każdym razem, gdy Maja robi to o co ją się prosi - jest chwalona, bijemy brawo, dostaje całusa. Różnie.
Ale widzę, że testowanie nas jeszcze jest. Bo czasem mówi nie i patrzy mi prosto w oczy, ale za chwilkę i tak to robi. Tak jakby chciała przemycić swoją rację, a nóż się uda.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Awatar użytkownika
misia-misia
SuperMama
 
Posty: 1755
Rejestracja: 28 paź 2012, 13:32
Has thanked: 1 time
Been thanked: 24 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: kasieńka 85 » 18 lut 2014, 8:48

Dziewczyny gratuluję sukcesów ::) Sybel, widzę, że wstąpiła w Ciebie nowa siła :mrgreen:
Obrazek
Obrazek
Awatar użytkownika
kasieńka 85
SuperMama
 
Posty: 7297
Rejestracja: 28 sty 2013, 17:37
Has thanked: 58 times
Been thanked: 142 times

Re: Bunt na pokładzie!

Postautor: ppola » 18 lut 2014, 14:35

No u nas liczenie nie działa - mówię licze do trzech - raz! a moje dziecko:
- dwa, tsy, ctely, pieć itd :-@
Obrazek Obrazek
Awatar użytkownika
ppola
SuperMama
 
Posty: 4832
Rejestracja: 01 lis 2012, 9:30
Has thanked: 13 times
Been thanked: 125 times

PoprzedniaNastępna

Wróć do Wychowanie

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości