Mam nadzieję, że któraś z Was, kochane, będzie mogła mi doradzić.
Mój starszy syn (17 lat) jest podejrzany o kradzież telefonu. Policja znalazła ten telefon u niego w pokoju, ale on cały czas zaprzecza. Naprawdę nie wiem już w co mam wierzyć. Piotrek mówi, że ktoś musiał mu podrzucić ten telefon. To prawda, że ostatnimi czasy coraz mniej podobało mi się towarzystwo, w którym się obraca, ale nie wiem czy któreś z tych dzieciaków mogłoby być na tyle bezczelne.
Czy myślicie, że powinnam znaleźć dla niego adwokata? Nie chcę, żeby Piotrek myślał, że mu nie wierzę... Na razie nie jest o nic oskarżony, ale nie wiem czy im szybciej adwokat nie wkroczy tym lepiej dla niego? Słyszałam kiedyś o Chróścielewskim, kojarzycie go może? To dobre dziecko i nawet jeśli to zrobił, to chcę mu pomóc. Każdy przecież popełnia błędy...