Maksowi kilka razy się zdarzyło niestety. Latem łapie od sąsiadów bo niestety jednych mamy wyjątkowo głośno i często bluzgających. Drudzy są bardzo głośni i jak jest posiedzenie przy grillu, a latem jest codziennie, to bywa że się nieco sprzeczają.
Nam też sie czasem wymsknie ale staramy się uważać bo widzimy, że Maks jest bardzo "chłonny".
Przez jakiś czas w zeszłe wakacje często powtarzał "cholela jasna". A niedawno mieliśmy epizod z "no jedź k*wa". I to jest niestety wina mojego męża bo za kierownicą czasami jest zbyt nerwowy i nawet nie zdaje sobie sprawy jak często powtarza "no jedź k*wa". I przez jakieś 2 tyg bylo tak, że jak J. zwalniał lub zatrzymywał się na światłach to od razu słyszeliśmy owy zwrot od Maksa. Nigdy nie reagowaliśmy, nie tłumaczyliśmy. Najlepiej jest przemilczeć. Albo odwrócić natychmiast uwagę.
Jednak jest jedna osoba (moja teściowa
), która nie rozumie, że takie odzywki należy ignorować. Ona po prostu wybucha śmiechem a to jest chyba najgorsza rzecz jaką można w takiej sytuacji zrobić.