Strona 3 z 3

Re: Nasze błędy wychowawcze

Post: 28 maja 2020, 20:08
autor: szaraczarownica
Mocne...
Też chciałam w liceum zniknąć, ale sił zabrakło. Do końca życia zapamiętam ten moment - nadjeżdżający tramwaj, przerażającą ochotę, żeby pod niego wejść i te nogi jak z ołowiu, które na to nie pozwoliły...

Re: Nasze błędy wychowawcze

Post: 28 maja 2020, 21:34
autor: Blue
Szara-cale szczęście,że jesteś z nami :ymhug:

U mnie fobie szkolne i pokrzywka (podobno na tle nerwowym)-zwlaszcza w 7 i 8 klasie.A potem liceum i też nieciągnące się doly,bunt.Pamiętam jak wdalam się w pyskówkę z księdzem,który do nas przyszedl po kolędzie.A najlepsze jest to,że zdarzają się ludzie którzy nie rozumieją,że żeby czuć się jak g... nie trzeba traum przez duże T w stylu patologicznej rodziny,rozwodu rodziców,przemocy czy skrajnego ubóstwa.To się tyczy też tzw."dobrych domów",gdzie dzieci mają wszystko.A jednak coś poszlo nie tak.

Re: Nasze błędy wychowawcze

Post: 28 maja 2020, 22:13
autor: szaraczarownica
Blue, ja to przez wiele lat miałam nerwicę żołądka, na studiach nawet się urywałam notorycznie z jednych ćwiczeń, bo zawsze przed nimi dostawałam takiego bólu brzucha, że zwijałam się w rogalik. Nie wiem dlaczego akurat te ćwiczenia tak działały, bo wykładowca był sympatyczny.
Możliwe, że coś ze skórą też miałam, bo z lat szkolnych pamiętam straszną wysypkę na dłoni i na obu łydkach - wówczas miałam tam normalnie rybią łuskę, dopiero niedawno się zagoiło na tyle, że już nie widać, że coś się działo, bo przez lata było coś w rodzaju blizn.
Do tego na studiach epizod bezsenności - 3 miesiące z 2h snu dziennie, pełno badań, ale nikt nie wpadł na to, żeby wysłać mnie do psychologa/psychiatry. (Później też miałam, ale to już efekt Stanisława niemowlaka)

Tylko moja mama mi nie mówiła, że będę idealna. Ona się tylko chwaliła mną wszem i wobec jaka to ja jestem cudowna, bo mam dobre oceny, nie sprawiam kłopotów wychowawczych. Natomiast nigdy nie czułam w rodzicach wsparcia. Tata był nieobecny duchem, chociaż z nim się lepiej dogadywałam. A mama mnie zlewała. Mnie nie mogla boleć głowa, nie mogłam się źle czuć, bo zawsze było, że małpuję po niej. Jakieś zmartwienia? Zapomnij. Jak mi w 6 klasie zmienili klasę (bo stara miała angielski na niższym poziomie, niż ja znałam, a w nowej był niemiecki) i było mi źle, bo byłam obca, to raz próbowałam się wygadać - natychmiast wszystkie moje problemy zostały zbagatelizowane, przesadzałam i w ogóle nie byłam wdzięczna, że myślą o mojej przyszłości :roll:
Bunt nastoletni zaczęłam przechodzić 2 lata temu =)))) Ale ja się tak bałam mamy i jej humorków, że nawet bałam się zbuntować :roll: Nawet będąc już dorosłą. Cały czas czułam, że bez nich nie dam rady w życiu. Dopiero jak tata zachorował straciłam grunt pod nogami i wyszło mi, że muszę dać radę, bo ich kiedyś zabraknie. A poza tym mam żyć z mężem, a nie z nimi. Teraz jest mi dużo lepiej, chociaż blizny na psychice zostały.

Re: Nasze błędy wychowawcze

Post: 28 maja 2020, 22:43
autor: Blue
Szara-kropka w kropkę mam podobną mamę.Moja to od zawsze uważala o mnie,że jestem beznadziejna za to córka sąsiadki/kuzynka/córka koleżanki to dopiero są och i ach.I zachować się umieją i tyle talentów mają(szkoly muzyczne,baletowe)Za to lubila sięgać po telefon i na zewnątrz nadawać komunikaty jakie to ma cudowne dzieci-te zachwyty szly w świat,ale nie do mnie.Kalendarze szalonego malolata zapisane w stylu jakie życie jest beznadziejne,tony przeczytanych depresyjnych książek w tamtym okresie,ale tego nie widziala.Przecież masz wszystko.O ilości zmienionych mi klas,a nawet szkol nie wspomnę (np.z powodu zbyt niskiego poziomu j.angielskiego, bo w tej drugiej szkole uczyl lektor native speaker co na tamte czasy bylo WOW) czy przeladowanym grafiku zajęć dodatkowych.Przejrzala na oczy jak jej je ktoś otworzyl.Ale na krótko bo znów wrócila do myslenia,że "jak czlowiek jest zajęty to o glupotach nie myśli".O opuszczeniu emocjonalnym nie wspomnę,choć tu bardziej nawalil ojciec.Po części wiem z czego jej problemy wynikaly i wynikają-i faktycznie nie zazdroszczę.Lekko nie miala.

Re: Nasze błędy wychowawcze

Post: 29 maja 2020, 11:47
autor: gohnia
szaraczarownica pisze:przesadzałam
słowo- koszmar z mojego dzieciństwa

Re: Nasze błędy wychowawcze

Post: 30 maja 2020, 22:12
autor: Blue
Pierwsza rada od Igora nie tylko zadziałała ale miny z mężem mamy takie :shock: O wyznaczonej wieczornej godzinie Starsza ma przestawać korzystać z telefonu (wyciszenie przed snem,redukcja czasu spędzanego przed matrycami).Przygotowaliśmy ja na to słownie.Byliśmy pewni wrzasków,złości,trzaskania drzwiami,płaczu itp.Trzeci dzień z rzędu sama przynosi nam telefon-z pełnym zrozumieniem.Ja nawet dziś zapomniałam bo się zaczytałam.Mało tego,szuka kontaktu tzn jest bardziej do nas rozmowna wieczorami po oddaniu telefonu.Nie wspomnę o pliku jaki ma na pulpicie-wlasnego autorstwa "Ty też możesz mieć szczęśliwe życie-nie zaglądać."Nie zajrzałam:)

Re: Nasze błędy wychowawcze

Post: 30 maja 2020, 22:30
autor: agunia
Blue a Młoda juz tez po rozmowie z Igorem czy tylko Wy? Takie sukcrsy od poczatku pewnie bardzo motywują.Trzymam kciuki

Re: Nasze błędy wychowawcze

Post: 30 maja 2020, 23:37
autor: Blue
Terapię mamy raz na tydzień,pierwsze spotkanie było z nami a teraz zaczyna Młoda:)Podałam jej imię i nazwisko terapeuty by sobie o nim poczytała i stwierdziła,że jest "spoko";)

Re: Nasze błędy wychowawcze

Post: 25 lis 2020, 9:12
autor: Blue