Postanowiłam założyć wątek, a nóż kogoś "zarażę" homeopatią
Będąc jeszcze dzieckiem rodzice zaprowadzili mnie do homeopaty bo ciągle chorowałam, wieczne zapalenia krtani, płuc, oskrzeli itp. Działało.
Obecnie z tego samego powodu zabrałam swoje dzieci do homeopaty (tej samej co mnie leczyła
).
Najpierw dr przeprowadziła szczegółowy wywiad zadając czasami dziwne pytania (czy dziecko lubi ciepłe czy zimne mleko, jak zachowuje się w przedszkolu, jakie sytuacje doprowadzają dziecko do furii, czy dziecko lubi się przytulać, czy dużo się śmieje itp.). W przypadku Maksa ustalenie typu było proste i po kilku pierwszych pytaniach, na kolejne dr w zasadzie sama odpowiadała. W przypadku Laury nie na wszystkie pytania potrafiłam jednoznacznie odpowiedzieć.
Po dokładnym wywiadzie dr dobrała lek. Maks dostał granulki i kropelki. Te pierwsze podaję gdy tylko zobaczę pierwsze objawy świadczące o tym, że za chwilę może być chory. Natomiast kropelki dostaje gdy jest zdrowy i one mają na celu "oczyścić" go nieco po tych wszystkich zapaleniach płuc/oskrzeli i antybiotykach a także podnieść odporność.
Maks to typ Tubercullinum.
Laura dostała tylko granulki w razie choroby. Dostała Sulfur 30ch.
U Maksa jest praktycznie 100% poprawa. Od dwóch miesięcy chodzi do przedszkola i teraz jest w gronie 4 dzieci najmniej chorujących. W listopadzie w przedszkolu panowała jelitówka. U Maksa objawiła się tylko 1,5 dniową gorączką. Skończyły się nocne pokasływania, pociąganie nosem. Pomimo kontaktu z chorymi dziećmi nie zaraża się (tfu tfu).
Laura na granulkach zwalczyła już jedną chorobę. Obecnie też jest chora, zwalczyła gorączkę a obecnie zapewne zaczyna zapalenie krtani. Dostała dzisiaj nowe granulki i walczymy dalej.
Z naszą dr jesteśmy w kontakcie telefonicznym. Możemy dzwonić/pisać o każdej porze dnia i nocy. Gdy trzeba dziecię osłuchać idę do mojej przychodni rejonowej, po badaniu wypytuję co i jak, recepty wyrzucam a wieści przekazuję naszej dr i ona decyduje co dalej.
Leki homeopatyczne zauważyłam, że można podzielić na 3 grupy.
- te dobrane do konkretnej osoby na podstawie wywiadu, one sa (nie wiem czy wszystkie)na receptę, nie mają ulotki i nie mają sprecyzowane na jakie dokładnie objawy są. Ich działanie jest bardzo szerokie i jeśli lek jest dobrze dobrany to jest to lek na wszystko.
- "dodatkowe" bez recepty, też nie mają ulotki. Są dedykowane do bardzo konkretnych dolegliwości np lejący się katar z światłowstrętem itp. One sa raczej bez recepty ale jednak lepiej bez rady lekarza samemu sobie nie aplikować. I te leki są dawane czasem w zastępstwie tych dobranych na podstawie wywiadu. Laura np teraz zamiast Sulfuru dostała Belladonne bo miała wysoką gorączkę, czerwone policzki, zimne stopy i dłonie i była rozdrażniona. Gorączka zniknęła, pojawił się szczekający kaszel więc dostała Ipecę.
- leki "z ulotką"
typu drosetux, engystol, euphorbium, oscillococcinum, które każdy może sobie bezpiecznie zastosować.
Jest tez kilka zasad, których trzeba się trzymać, żeby homeopatyki działały:
- w trakcie kuracji nie należy jeść nic z miętą bo mięta neutralizuje działanie leków
- granulek nie nalezy dotykac palcami
- rozpuszczone granulki powinny być podawane dziecku łykami bądz plastikową strzykawką/łyżeczką. Metalowa łyżeczka tak samo jak mięta neutralizuje działanie leku.
- 15 minut przed i 15 po podaniu leku nie należy nic jeść ani pić (jeśli zachodzi taka konieczność to powinno się wypłukać usta wodą)
- granulki rozpuszcza się w przegotowanej, zimnej wodzie. Nie wolno później tego roztworu podgrzewać
Czasami efekty leczenia widać po kilku godzinach a czasami trzeba poczekać kilka dni. Najważniejsze to cierpliwość i uważna obserwacja.
Ja serdecznie polecam homeopatię bo działa
A Wy stosujecie homeopatię? Jak się do tego odnosicie?