autor: caixa » 26 mar 2013, 13:36
lmyszka, ciekawy wątek.
Ja z tych bardzo mało panikujących ale wynika to z faktu, że moje dziecko dużo choruje i wiem na co mogę sobie pozwolić.
Do przychodni zazwyczaj idę:
1. gdy gorączka nie spada po 3 dobie
2. gdy gorączka jest powyżej 39,5 st.
3. gdy nie mam leków bo się skończyły po ostatniej chorobie
Generalnie wychodzę z założenia- i to się sprawdza, że 80% chorób to są wirusy, na które i tak antybiotyk nie zadziała więc nie ma sensu na dzień dobry fundować dziecku atrakcji w postaci innych chorób jakie są w przychodni (np. dzieci z jelitówką, zapaleniem płuc itp.). Ostatnio nawet zamówiłam lekarza do domu bo wiedziałam, że mała ma tylko chore gardło a był sezon grypowy (tu potrzebny był antybiotyk).
Do szpitala.
Byłyśmy raz, wysłani przez pediatrę z przychodni i po zleconym RTG.
Drugi raz pojechałam na IP gdy Kaja wypadła z łóżeczka. Pojechaliśmy na drugi dzień (opuchlizna na pół twarzy) bo w dniu wypadku nic się z nią nie działo niepokojącego.
Kaja wysoko gorączkowała. Przerobiłam niespadającą gorączkę- po prostu ją wtedy chłodziłam okładami i czekałam do kolejnej dawki. I całe szczęście po kolejnej dawce gorączka spadła. Oczywiście rano wezwałam lekarza na kontrolę. Nie powiem bałam się jak cholera i modliłam, żeby kolejna dawka zadziałała. Nie byłam jednak sama bo mogłam liczyć na wsparcie mamy (mąż w takich chwilach staje się bezradny). Myślę, że gdyby po tych 6-8 godzinach, kolejna dawka leku nie zadziałała, pojechałabym do szpitala. TO jest moja granica, mój wyznacznik.
Na pewno pojechałabym do szpitala gdy:
- po 2 dawce leków gorączka powyżej 40 stopni nie spada!
- dziecko mdleje, majaczy + gorączka jak wyżej
- dziecko wymiotuje, ma rozwolnienie a przy tym nie je, nie pije a leki przepisane przez lekarza pierwszego kontaktu nie działają (bo na pewno najpierw byłby lekarz)
- zdarzył się wypadek- traci dużo krwi, złamało coś sobie itp.