Słuchajcie.
Mam mały problem.
Gabryś od zeszłego tygodnia mówi często że bolą go nóżki.
To znaczy często... Jak sobie przypomni.
Jak jesteśmy w domu, na spacerku. Obojętnie.
Mówi, że bolą i już.
Troszkę zaczyna mnie to niepokoić, bo nigdy wcześniej żadnych sygnałów nie dawał.
Po domu chodzi w sumie na bosaka. Albo w takich skarpetko-ciapciach.
Na dwór ma buciki Ecco. Są za duże o jakieś 1,5 cm, więc nie sądzę żeby bolały go od bucików.
Wczoraj po kąpieli dotykałam mu stópek, później łydki, kolan i ud i pytałam czy boli to mówił że boli boli wszystko. Zastanawiam się na ile ściemnia, a na ile faktycznie go bolą.
Generalnie odkąd wstanie robi setki kilometrów po domu, później spacerujemy, po drzemce znów biega po domu. Jak karzę mu odpocząć to trwa to 15 sekund i znów wraca do ciekania.
Mnie się wydaje że troszkę ściemnia, ale nie chciałbym zbagatelizować problemu.
Pamiętam chyba
mietka pisała kiedyś, że Helenka miała taki problem jak rosła. Bolały ją bodajże kolanka i budziła się w nocy z płaczem.
On się nie budzi, jak zapomni to nie mówi,tylko jak mu się przypomina, albo ma mamozę.
Co myślicie
Skonsultować to z pediatrą
Za dwa tygodnie mamy bilans dwulatka.
Czekać czy jechać wcześniej
Troszkę przerażają mnie obecne zapalenia płuc, grypy itp.