Re: Jutro wielki dzień:)
: 01 wrz 2016, 8:56
U nas póki co ok. Zmieniliśmy buty i właściwie od razu sam wszedł do sali (jest tuż przy mini szatni), widać było, że jest taki trochę hmm, onieśmielony i może lekko zagubiony, ale uśmiechnął się i dał mi buziaka. Na szczęście wtedy żadne dziecko nie płakało. Moja siostra zawiozła swoje dziecko ciut później i mówiła, że Wojtek wyglądał na wyluzowanego i bawił się jakimiś autkami Ponoć wtedy dwójka dzieci płakała, ale o dziwo nie robiło to na nim wrażenia. O 11.30 mają obiad, także ok. 12 po niego jadę.
Uff, a ja się stresowałam, że jak się rozpłaczę przy nauczycielce to pomyśli, że jestem histeryczką Ale jakoś dałam radę, dopiero w domu przy Mężu uroniłam parę łez. Jakoś tak pusto i cicho w domu, aż radio włączyłam19anioleczek92 pisze:widziałam więcej matek placzacych niż dzieci