Forumiątka idą do szkoły.

[caixa]

kasieńka 85, już wszystko wiem. To moje dziecko źle zrozumiało. Pani mi dzisiaj wyjaśniła, że nagrodą są naklejki.

[Deco-Ania]

Wpadła "czwórka" z matmy.

Jakby ktoś nie zna Antka - i nie wie ile mnie to zdrowia psychicznego kosztuje - to patrząc na oceny mógłby powiedzieć: czego Ty się matka czepiasz!
Aktualnie wychodzi mu średnia 4,3 - i gdyby udało mu się ją utrzymać to przyznam, że byłby to całkiem spory sukces.

Zdolna Bestia - ale leniwa! Gdyby chociaż odrobinkę mu się chciało... Ech!

[malaJu]

A mi jest tak bardzo wszystko jedno. Ula dostała 3+ z lektury, którą czytała w wakacje. Jest w drugiej klasie i nie powinna mieć żadnych ocen, ale cóż, życie sobie... No więc nawet z Nią o tym nie rozmawiałam.

[gohnia]

Jest w drugiej klasie i nie powinna mieć żadnych ocen, ale cóż, życie sobie...

Niedawno się nad tym zastanawiałam. Wojtek ma tylko oceny z religii, a reszta to jakieś tam znaczki. Za to córka mojej przyjaciółki też w pierwszej klasie ma już pełno ocen

[lmyszka]

U nas w klasach 1-3 były literki. W - wspaniała - D - dobra, S - słaba - NZ - niezadowalająca

[Blue]

U nas w klasach 1-3 były + i -.Starsza ma ambicje na czerwony pasek,faktycznie ma jakies szanse patrząc po średniej z Librusa,ale mowiliśmy jej żeby się nie spinała.Na co to komu potem.

[Patrycja11]

gohnia, u nas na dzienniczku też są stawiane jakieś tam oceny, ale i tak ostatecznie będzie opisówka. Z religii a i owszem bo z religii będzie ocena na świadectwie malaJu wiesz w jakim celu tak jest?

[malaJu]

Patrycja11, nie mam pojęcia. No ale cóż się dziwić, skoro nawet nie ma statutu osobno dla klas 1-3. Jeszcze w tamtym roku to zgłaszałam, ale nikt z tym nic nie robił... Zatem PSO z j. angielskiego jest identyczne jak dla klas 4-8, łącznie z kartkówkami, sprawdzianami etc. Dobrze, że moja koleżanka, która uczy Ulę, się do niego nie stosuje. Już widzę siebie po kartkówce bez zapowiedzi w klasie drugiej...
Natomiast czy to będzie literka, czy znaczek, czy cyferka to dalej jest ocena! I potem mamy takie dzieci, które nie lubią szkoły. I takie, które nie mają pasji do żadnego przedmiotu, a uczą się tylko dla średniej. Oceny naprawdę zabijają potencjał i radość z rozwijania samego siebie. Dzieci utożsamiają siebie z oceną, która często jest wypadkową zupełnie od nich niezależnych wypadkowych, np. gorszy dzień, nieobecność w szkole, ograniczenia rozwojowe. Ja ocen nie stosuję. Zapisuję wynik, który zawsze można poprawić, tak że poprzedni znika. Dzieci się uczą. Tylko do tego to trzeba umieć dzieci zaciekawić, a nie zastraszyć...

[Patrycja11]

I potem mamy takie dzieci, które nie lubią szkoły. I takie, które nie mają pasji do żadnego przedmiotu, a uczą się tylko dla średniej.

taka prawda niestety.
Mnie się również nie podoba system smutnych buziek, pół smutnych, itd. Choć mój syn radzi sobie całkiem nieźle to ciągle mu powtarzam że cały czas się uczy i musi ćwiczyć łapkę, że nie mają znaczenia te buźki i znaczki, bo na oceny przyjdzie jeszcze czas, to jak Pani postawiła jego koledze trójkę z pisania to ja się troszkę załamałam widząc minę tego chłopca.
Po pierwsze oni nie do końca ogarniają o co chodzi z tymi ocenami, po drugie na niektóre dzieciaki działa to wręcz odwrotnie od zamierzonego skutku, bo skoro on się stara a pani stawia mu 3 to po co się starać ? A po trzecie zdecydowanie lepsze byłoby raczej powiedzenie "Fajnie,widzę że się starasz, ale musisz popracować nad tym czy tamtym".
Wczoraj na dzienniczek wskoczyła ocena 4 za rysunek " moj wymarzony dom"
Pytam Gabcia co to za praca i że mam w dzienniczku czwórkę, a on mówi że nawet nie skończył pracy to za co ta ocena? I co ja mam mu powiedzieć?
Doszłam do wniosku, że nie będę z nim rozmawiała póki co na tematy oceniania, bo dla mnie niestety to trochę bez sensu. Na oceny jeszcze przyjdzie czas,

[Blue]

To prawda,oceny mogą zdemotywować.Nie wiem jak będzie szło naszej Małej,ale przygotowuję ją psychicznie,że oceny to nie koniec świata.Ogólnie dużo rozmawiam z nią o szkole,czytamy i dyskutujemy.Bo nie wiem jak to będzie z ocenami (czy też + i -) a nie chcę żeby przeżywała.Dorośli ludzie potrafią przeżywać sprawdziany i egzaminy oraz system oceniania (ja też!) a co dopiero takie dzieci.

[Bian]

U nas są oceny jako punkty. Generalnie z tego co rozmawiam z wychowawczynią, którą znam prywatnie przecież, to dzieci nie mają z tym większego problemu, tym bardziej, że dodatkowo ona to z nimi omawia. Ale np. ostatnio jakiś chłopiec dostał 3 pkt i była histeria. Nie z powodu oceny samej w sobie... Na pytanie o swoją reakcję odpowiedział z płaczem, że "mama powiedziała, że jak przyniesie jeszcze jedną tróję, to będzie miał karę". Podejście niektórych rodziców jak widać też jest co najmniej dziwne.

[lmyszka]

A ja trochę może narażając się wam, stwierdzam że dzieci w klasach 1 -2 mają za łatwo A juz na pewno w 3 klasie nauczyciele nie przygotowują ich na to co czeka ich po wakacjach. Pamiętam jak dziś jak narzekałam, że jak to kartkówka, praca domowa. Że powinno być to zakazane. Teraz wiem, że był to pikuś, że była to kropelka w morzu. Mimo iż wiedziałam, czytałam, słyszałam że 4 klasa to będzie horror, nie spodziewałam się że aż taki pogrom mnie czeka. Brak ocen też nie pomógł przygotować dziecko, na to co go czekało. Tutaj nikt się nie szczypie, brak pracy domowej - pała. Jeśli dzieci w klasach 1-3 nie nauczą się, sobie radzić z tym, że nie zawsze są uśmiechnięte buźki to potem wierzcie mi każda gorsza ocena będzie jak cios.

[Patrycja11]

Bian, Boże straszne... to jest właśnie ten wyścig szurów o którym pisze Ju tylko nie napędzany przez dzieci a przez rodziców.

[gohnia]

lmyszka, coś w tym jest. Wydaj mi się, że nie ma jakiejś współpracy między nauczycielami poszczególnych etapów edukacji. U nas w przedszkolu w zerowce uczą liter, pisania, czytania, a okazuje się, że tego nie powinni robić,bo jest to w pierwszej klasie. I tak pół klasy umie, drugie pół nie umie i ci co umieją nudzą się.
I tak samo widzę w 4 klasie. Zamiast jakoś powoli wdrażać dzieci w nowy system ocen to

nikt się nie szczypie, brak pracy domowej - pała

Ja już widzę i słyszę też od wychowawczyni, że Wojtek jest znudzony, bo musi pisać literki, a normalnie już pisze i czyta. Planujemy dawać mu na lekcjach trudniejsze zadania, a ćwiczenia z klasy zrobi w domu.

[Blue]

Ja znów uważam przeciwnie.Do wszystkiego trzeba dorosnąć.Jestem za lajtowym podejściem w klasach 1-3,bo przeskok między przedszkolem a szkołą też jakiś jednak jest-choćby organizacyjny.Nieraz szukałam worka z wfem czy basenu po całej szkole,bo dziecko przerastało pamiętanie o swoich rzeczach.Tutaj popieram męża-niech dzieci jak najdłużej mają swobodę,jeszcze długie lata będą musiały siedzieć nad nauką i pracami domowymi.Przeskok z klasy 3 do 4 jest faktycznie duży.U nas jednak to działa tak,że staramy się mówić Starszemu dziecku,że musi radzić sobie sama.Teraz,już w 4tej klasie,myślę,że może tak być.Zawsze jak czegoś nie wie,może do nas przyjść-i to robi,ale im szybciej zacznie sobie zdawać sprawę,że to w jej interesie jest,aby się nauczyć czegoś,tym lepiej dla niej.Jednocześnie też nie nalegamy na stopnie nie wiadomo jakie,po prostu niech pilnuje ważniejszych przedmiotów.Dobra,1% brakujący do 4 z angielskiego trochę mnie zabolał-bo miała pecha.Ale też racjonalnie patrząc,nie nauczyła się na tyle,by mieć tę 4 swobodnie,np.w środku przedziału.Bywa,że jest leniwa i nie chce jej się-jak nam wszystkim czasem.Ona jest dość ambitna sama w sobie i tu też trzeba mieć na oku, by nie przegięła.Nerwica czy depresja dziecięca to nic fajnego.Ja jako dorosła przeżywam swoje własne egzaminy,to jak mają się czuć dzieci.I nie jestem nadal za obszernymi pracami domowymi-bo nie jestem zwolenniczką nauki wysiedzianej w domu (już nie wspomnę,że bywa że rodzice odrabiają prace domowe za dzieci)-zresztą w naszym systemie oceniania,prace domowe mają wagę 1-tylko 1.U Was też tak jest?

[lmyszka]

Blue, tak, mają wagę 1 jak i odpowiedzi przy tablicy. Tylko co to zmienia?
U nas prac domowych jest masa, nauczyciele zadają nawet w piątki mimo iz kodeks szkoły to zabrania, świetnie z tego wybrnęli bo zadają je na wtorek. Co nie przeszkadza im w poniedziałek też zadać na wtorek, więc co, dzieci siedzą nad lekcjami w weekend bo nie chcą mieć potem 2 prac domowych

[Blue]

Imyszka-zmnieniać nic nie zmienia,bo i na sprawdzian o wadze 8 trzeba się w domu przygotować.Ale przynajmniej nie robią z prac domowych nie wiadomo jak ważnej kwestii.Nawet dziecko może mieć gorszy dzień,nie mieć warunków (np.goście) czy mieć zajęcia dodatkowe danego dnia i nie zrobić tej pracy domowej lub zrobić ją na pół gwizdka.U nas babka od historii powiedziała dzieciom (podobno-wg mojej córki),że nie będzie nic zadawać do domu.Jak dla mnie spoko-bo jeszcze nie raz tę historię będą od nowa przerabiać.
Inni prace domowe zadają nawet na weekendy (w klasach 1-3 tego nie było).Za rok do klasy idzie Młodsze dziecko i jemu chcę poświęcić uwagę,bo wiem,że będzie tego wymagać.Starsze już musi przygotowywać się powoli do ogarniania samemu tego przeskoku.Ja się nie rozdwoję,a swoje egzaminy też mam.Przeskok w 4tej klasie jest duży,to prawda,może dzieciaki muszą okrzepnąć,przyzwyczaić się i w 5tej klasie pójdzie łatwiej.W każdym razie jest prawdą,że w 4 tej klasie jest ciężej,a nasze dzieci na dodatek poszły rok wcześniej do szkoły.

[Deco-Ania]

A ja mogę napisać - z perspektywy dwóch miesięcy - że u nas chyba zmiana etapu edukacyjnego dobrze wpłynęła na Antka.
To wcale nie znaczy, że nagle stał się pilnym i wzorowym uczniem. Ale awantur o odrabianie lekcji jakby nieco mniej i jakby łagodniejsze. Łatwiej go nakłonić do tych lekcji.
I tak myślę, że to rozbicie na przedmioty nam pomogło. To nie jest teraz już tak, że przez cały dzień męczą edukacje matematyczną czy wczesnoszkolną. Dla Antka było to po prostu nudne. Teraz lekcje się zmieniają, przez co musi częściej przenosić swoją uwagę na coś innego - i to wypada u nas na plus.
Podobne z odrabianiem lekcji - to nie jest tak, że siedzimy przez 2 godziny nad jednymi ćwiczeniami, tylko odrabiamy polski, matematykę, historię... Lekcje z poszczególnych przedmiotów zajmują mu mniej czasu, przez co łatwiej utrzymać mu koncentrację.

I widać, że chłopak "wbił" się w ten rytm. Początek rzeczywiście był trudny, ale teraz jest już trochę lepiej.
A prymusem to raczej nigdy nie będzie - i tu zadanie dla mnie, że ja muszę się z tym pogodzić.

[caixa]

Bardzo fajny tekst napisany przez fizyka
"Po ukończonej fizyce na uniwersytecie zajmowałem się przez dwadzieścia lat zagadnieniami technicznym.
W tym roku poproszono mnie, abym wypełnił wakat nauczyciela fizyki w szkole podstawowej na kilka godzin w tygodniu.
Jako człowiek z zewnątrz systemu edukacyjnego, zaobserwowałem jedno, w mojej ocenie, niepokojące zjawisko, które być może umyka pedagogom, którzy latami pracują w systemie edukacji.

Uczniowie nie są zainteresowani poszczególnymi przedmiotami, a jedynie możliwymi do uzyskania dobrymi ocenami z tych przedmiotów. Nie mają w sobie ciekawości, charakterystycznej dla dzieci przedszkolnych, a jedynie ambicję uzyskania dobrej oceny i tzw. czerwonego paska. Nie interesuje ich wiedza wynikająca z ciekawości, a jedynie dobra ocena. Mają całkowicie stłumione pasje. Nie potrafią już zadawać pytań jak? gdzie? kiedy? dlaczego?

Oczywiście uczniowie realizują potrzeby swoich rodziców, a te wynikają z chłodnej kalkulacji powstałej w wyniku dostosowania zachowań do systemu edukacyjnego.

Główny problemem, na który chcę tu zwrócić uwagę jest to, że podczas kwalifikacji na kolejne progi edukacyjne, brana jest pod uwagę średnia ocen.
To powoduje, że rodzice i później uczniowie chcą mieć 6 od góry do dołu, aby uzyskać kilka punktów więcej w systemie klasyfikacji. Nie koncentrują się na 2-3 przedmiotach będących realną pasją, każdego człowieka.
Udają, że uczą się wszystkiego, udają że wszystko ich interesuje, udają, że mogą umieć bardzo dobrze wszystko.
Powstaje błędne koło reguły 3 razy Z i permanentny brak czasu na pasje tak szkolne, jak i te nieoceniane pozaszkolne.

Na koniec należy także wspomnieć o samych szkołach, które obsesyjnie walczą o pierwsze miejsca w międzyszkolnych rankingach, opartych o średnią z ocen uczniów.
O szkołach, które potrafią pozbyć się słabo ocenianego ucznia, gdyż zaniżałby on ocenę szkoły w tych rankingach.
Mamy tu obraz szkoły-korporacji, gdzie liczy się wyłącznie cyfra, a nie człowiek i jego pasja."

Najgorsze, że my rodzice też temu ulegamy. Ja wiem ile mnie samą kosztuje uwolnić się od myślenia z dawnego systemu.

[Blue]

No właśnie-rankingi.Mój màż jak usłyszał od naszych znajomych o "wysokim poziomie szkoły podstawowej w rankingach" (jakiejs tam),to dostał ataku śmiechu.Ważniejsze jest np.to by nie było przemocy w szkole,by dziecko nie miało fobii-a rankingi...OMG serio?.Ale co się dziwić-już za moich czasów idąc do liceum,sprawdzało się jak szkoła stoi w rankingach.Bo podstawówkę brało się po prostu tę najbliżej domu-dla mnie to oczywiste do dzis.Waga ocen?Proszę bardzo,najwyższą wagę mają olimpiady i konkursy-więc dzieci zgłaszają się by podbić sobie oceny,nie wszystkie z pasji,a szkoły zacierają ręce,że mają szanse na laureatów i promocja szkoły jak ulał.To jest błędne koło i zawsze będzie,bo wlot na studia też bazuje na śresniej z matury i egzaminu.Ameryki nie odkrył-tak było,jest i pewnie będzie.Z drugiej strony-na jakiej podstawie selekcjonować uczniów,gdy np.jest więcej niż 1 kandydat na 1 miejsce? W Finlandii ponoć nie ma ocen-przynajmniej w podstawówce-i jakoś sobie radzą.A potem,już w życiu,po opuszczeniu systemu edukacji nierzadko czerwone paski radzą sobie tak samo lub gorzej (nerwice,chore ambicje) niż ci "trójkowi".Ja to z doswiadczenia piszę-jestem w tym samym punkcie życia co niejeden "trójkowy",a nerwicę mam w pakiecie dodatkowo (choć to nie tylko przez szkołę-pisząc uczciwie).Ale nam wykładowcy mówią,że życie nas zweryfikuje-nie ocena.

[szaraczarownica]

caixa, ja się już nastawiam psychicznie, żeby nie wywierać presji. Jak dla mnie ma być dobry z matematyki, bo to u niego wykracza sporo ponad normę wiekową. I tyle. Z reszty ma zdawać.

[gohnia]

Najgorsze, że my rodzice też temu ulegamy. Ja wiem ile mnie samą kosztuje uwolnić się od myślenia z dawnego systemu.

Tak sobie myślę, co z tego, że my zmienimy myślenie skoro ostatecznie w szkole

podczas kwalifikacji na kolejne progi edukacyjne, brana jest pod uwagę średnia ocen.

Jak dzieci nasze będą szły do liceum, to nikt nie będzie analizował, że np. Wojtek będzie miał 5 z matmy i fizyki, czyli pewnie jest uzdolniony w tym kierunku, tylko policzy średnią łącznie ze słabymi ocenami z pozostałych przedmiotów i będzie miał słabsze szanse.

[martonia]

gohnia, jak będzie szedł do klasy ogólnej to pewnie wezmą pod uwagę całą średnią, ale jak do matematyczno fizycznej to za moich czasów brali pod uwagę poszczególne przedmioty. Zresztą 5 z jednej szkoły nie jest równa drugiej 5 z innej szkoły. Ja w gimnazjum miałam nauczycieli, którzy najlepszym stawiali 4 i mówili, że nie będzie 5, żeby nie musieli się za nas wstydzić. I tak miałam 4 z matematyki. Poszłam do liceum tam wszyscy mówili, że mieli 5 i 6 na świadectwach. Jednak okazało się, że moja wiedza jest więcej warta.
Inny przypadek, moja wychowawczyni w gimnazjum podnosiła oceny tym, którym mało brakowało do czerwonego paska, bo dzięki temu jej klasa była najlepsza w szkole.

[kari]

Blue, poziom podstawówki to.nic śmiesznego, dyrektor mojej firmy zapisał dzieci do jednej z lepszych podstawówek w Łodzi i albo kombinował z zameldowaniem albo jakoś to załatwi, bo w Łodzi nie mieszka

[AgaGrusiecka]

A ja świadomie wybrałam "gorszą" podstawówkę w okolicy, a dla Małgosi "gorsze" przedszkole. Póki co z obu placówek jestem zadowolona. Łukasz ma bardzo dobre oceny, ale to nie jest dla mnie najważniejsze. Ja miałam najlepsze z całej podstawówki, w LO czerwony pasek, na studiach stypendium. I co? Mam 2 kierunki studiów, zarabiam 2000 zł i nazywają mnie przedszkolanką albo opiekunką

Jak dla mnie ma być dobry z matematyki,

a jak w szkole odkryje pasję do historii albo muzyki i matma mu się znudzi, to co zrobisz? Mnie pierwsze lata życia mojego dziecka nauczyły, że nic nie jest i nie będzie takie, jak bym chciała i sobie wyobrażała. Teraz chcę, żeby robił to co lubi i w tym kierunku się rozwijał. Od zawsze miał bogatą wyobraźnię, dużo czytał i pisał. Teraz woli matmę i przyrodę, choć patrząc po ocenach, najlepsze ma z j.polskiego, bo w matmie robi błędy wynikające z nieuwagi i pośpiechu

[Blue]

Kari-każdy rodzic decyduje sam.Dla nas to akurat bez znaczenia.Zestaw nauczycieli i tak się zmienia,a w każdej szkole są lepsi i gorsi nauczyciele.Wybierając więc najlepszą podstawówkę,nie mam gwarancji,że dziecko trafiłoby akurat tylko na tych lepszych nauczycieli,potrafiących zainteresować.Dla mnie wybieranie najlepszej podstawówki nie gwarantuje niczego pewnego dalej,za to jest zapalnikiem do tzw.wyścigu szczurów-i to już na tak wczesnym etapie.Ja nikomu nie bronię;)A bywa i tak,że rodzic rekompensuje sobie swoje deficyty i niespełnione ambicje dziećmi-nawet nieświadomie.U mnie w domu na pewno tak było-niestety.To się nazywa ładnie "chcę dla mojego dziecka jak najlepiej,nieba bym uchylił/a",a prawda jest nieco inna.To jest wręcz toksyczne.

[Patrycja11]

Mnie pierwsze lata życia mojego dziecka nauczyły, że nic nie jest i nie będzie takie, jak bym chciała i sobie wyobrażała.

amen.

Teraz chcę, żeby robił to co lubi i w tym kierunku się rozwijał.

i był dobrym człowiekiem.
Mój kocha piłkę nożną, zna się na wszystkich zespołach jak nie jeden dorosły, osiąga sukcesy z/dla swojej drużyny. Nie ma w żadnej szkole takiego przedmiotu?

[kari]

Patrycja11, do SMSa go wyślij.
Blue, oczywiście, że to decyzja rodziców.
Chłopaki pójdą do rejonówki, nie wiem jaki ma poziom, ale my też chodziliśmy do przeciętnych szkół i krzywda nam się nie stała.
Ja w szkołach i na studiach uczyłam się dobrze i nic mi specjalnie nie przyniosło,

Ukryty tekst: Włączony

---

Widoczne tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

[zbroziu]

Nie ma w żadnej szkole takiego przedmiotu?

I to jest właśnie największy problem naszych szkół. Chodzby dziecko przejawialo wybitny talent malarski od najmłodszych lat, albo talent taneczny to szkoła nie da mu tego wsparcia. Jest program i należy go zrobić.

[Blue]

I do tego ten program jest nienajmądrzejszy lekko mówiąc.

Ukryty tekst: Włączony

---

Widoczne tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

[szaraczarownica]

AgaGrusiecka, to niech rozwija swoje pasje. Na razie wygląda to tak, że do zadań matematycznych nie trzeba go zaganiać, a do reszty tak. Dzisiaj rano trenowali z mężem mnożenie (w pamięci) i doskonalili odejmowanie (oczywiście też w pamięci). On to po prostu czuje i jakoś nie widzę tego, żeby nagle te umiejętności mu zanikły. To się ma lub nie.

[caixa]

gohnia, to prawda. Dlatego bardzo sobie cenię podejście Ju. Widzę też ile to przynosi dobrego bo w naszej szkole tak pracuje się z dziećmi. Podoba mi się, że już nauczyli, że Jeśli coś je interesuje, warto o tym poczytać, poszerzyć wiedzę. Z drugiej strony jestem ja. Wychowana starym systemem. I dużą trudność mi sprawia wyjście poza jego ramy. Bo o ile oceny i prace domowe to tematy, których w mojej głowie już nie ma o tyle łapię się co jakiś czas na tym, że może moje dziecko powinno już znać to czy tamto. I zawsze wtedy przychodzi szkoła i mówi "ma czas, zdąży..."
Marzy mi się liceum z takim podejściem. Jestem bardzo ciekawa tego eksperymentu.
A jeszcze bardziej jestem ciekawa w przypadku małego bo on dużo wcześniej zaczyna tę przygodę.

[AgaGrusiecka]

szaraczarownica, mnie bardziej chodziło o to, że może w sobie odkryć nową pasję, a matma mu się znudzi. Jeśli on potrafi już mnożyć i jest sporo ponad przeciętną swojego wieku, to duża rola nauczyciela, żeby się nie zniechęcił na lekcjach, bo to co będzie w pierwszej klasie będzie go zwyczajnie nudzić.
Do swojej poprzedniej wypowiedzi chciałam dodać, że w nosie mam, że mówią o nas "przedszkolanki" czy "opiekunki" a nie nauczycielki. Lubię to co robię i to najważniejsze. Choć ilość papierów mnie wykańcza I tak sobie często myślę, że nie odnalazłabym się jako nauczyciel w zwykłej szkole, zdecydowanie przedszkole to moja bajka.

Ukryty tekst: Włączony

---

Widoczne tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

[lmyszka]

Mój syn dostał 4 z dyktanda
Wiem, że nie powinnam tak pisać, ale albo miał farta labo ściągał

[gohnia]

lmyszka, nikt tak w człowieka nie wierzy jak własna matka

[niesia2708]

Mnie natomiast trochę przeraża to,że dzieci już w przedszkolu się uczą.. Za naszych czasów w przedszkolu się po prostu bawiliśmy a teraz książeczki, program edukacji... Co tydzień dostajemy plan od opiekunki. Przykładowy z zeszłego tygodnia:
"Krąg tematyczny: Idzie jesień... z deszczem

Cele:

- utrwalanie prawidłowej artykulacji poszczególnych głosek i grup spółgłoskowych, dostrzeganie zmian zachodzących w przyrodzie późną jesienią,

- dostrzeganie zmian zachodzących w przyrodzie późną jesienią; poznawanie stanów skupienia wody i ich właściwości; rozwijanie twórczego myślenia, wdrażanie do samodzielnego działania, badania rzeczywistości, wnioskowania; poznawanie roli wody w przyrodzie,

- wzbogacanie słownictwa, rozwijanie umiejętności poprawnej odmiany rzeczowników i układania rymów; rozwijanie umiejętności opisywania charakterystycznych cech za pomocą określeń przymiotnikowych; klasyfikowanie przedmiotów według cech jakościowych,

- posługiwanie się w celowo stworzonych sytuacjach liczebnikami w aspektach kardynalnym i porządkowym, rozumienie pojęcia stałości liczby,

- rozumienie konieczności dostosowania ubioru do warunków atmosferycznych; wdrażanie do dłuższych, logicznych wypowiedzi na określony temat; wzbogacanie słownictwa; rozpoznawanie znaków synoptycznych, rozumienie informacji podawanych w prognozie pogody oraz wykorzystanie ich podczas dokonywania wyboru odpowiedniej garderoby."

[gohnia]

Mnie natomiast trochę przeraża to,że dzieci już w przedszkolu się uczą.. Za naszych czasów w przedszkolu się po prostu bawiliśmy a teraz książeczki, program edukacji...

Z jednej strony też mam podobne przemyślenia, ale z drugiej patrząc na świat, to i tak u nas jest spoko. Mój pięcioletni bratanek już chodzi do szkoły w Anglii.

[Blue]

Niesia-wg mnie to więcej w tym opisie opisu niż konkretów-jednym słowem przerost formy nad treścią.Wszystko można szczegółowo opisać,nawet proces mycia rąk w formie celów,przebiegu itp.
Nie zauważyłam-poza zerówką-jakiejś "nauki" w przedszkolu państwowym poza taką,ktora wiąże się z poznawaniem świata.Zauważ,że rodzice często sami z siebie chcą jeszcze więcej zajęć dodatkowych w przedszkolach,angielskiego itp.Jeśli to nauka przez zabawę-to jest ok.

[Deco-Ania]

Mnie natomiast trochę przeraża to,że dzieci już w przedszkolu się uczą.. Za naszych czasów w przedszkolu się po prostu bawiliśmy

a ja się z tym nie zgodzę. Pamiętam jak w przedszkolu siedzieliśmy na dywanie i uczyliśmy się alfabetu.
My też się już w przedszkolu uczyliśmy tylko zabawa w przedszkolu jest bardziej przez zabawę - i tak to pamiętamy.

[gorzatka]

U nas oprócz tego co wkleiła Niesia jeszcze są liczby i litery

Rozwijanie wrażliwości fonemowej, określanie miejsca samogłoski i spółgłoski w słowie

Odkrywanie liter –o, O; a, A, e, E; ; – małej i wielkiej, drukowanej i pisanej. Opisywanie wyglądu litery oraz odtwarzanie ich kształtu. Wymienianie samogłoski w prostych wyrazach.

Odkrywanie liter –m, M; – małej i wielkiej, drukowanej i pisanej. Opisywanie wyglądu litery oraz odtwarzanie ich kształtu. Wymienianie spółgłoski w prostych wyrazach.

Odkrywanie zapisu cyfrowego liczb: 1, 2, 3, 4. Rozpoznawanie i nazywanie liczb. Utrwalanie nazw liczebników porządkowych.

Rozwijanie umiejętności poprawnej odmiany rzeczowników i układania rymów.

Zapoznanie z figurą geometryczną - prostokąt.

[niesia2708]

gorzatka, u nas cyferki zaczęli już w zeszłym roku. W tym uczą się literek

[kari]

Deco-Ania, o właśnie u mnie też, ja już w zerówce umiałam czytać,bo pamiętam jak w.przedszkolu czytałam,
Filip też się uczy liter, ale nie dostajemy wytycznych jak.oni to ładnie mają nazwane w programie

[Blue]

Za moich czasów zerówka była w szkole i też pamiętam jak jakieś podstawy literek i cyfr mieliśmy.A już na pewno "męczyliśmy" szlaczki,mnóstwo szlaczków dla wprawiania ręki-przy stolikach.

Ukryty tekst: Włączony

---

Widoczne tylko dla zarejestrowanych użytkowników.

[gohnia]

A już na pewno "męczyliśmy" szlaczki,mnóstwo szlaczków dla wprawiania ręki-przy stolikach.

To samo mam w pamięci.

[lmyszka]

U nas na 3 dni szkoły codziennie coś, dzis była kartkówka z historii, jutro sprawdzian z angielskiego a pojutrze sprawdzian z przyrody.
Wik zgarnął kolejne punkty ujemne za gadania, jak ja mam miec do niego żal skoro u mnie było to samo, ale jako uwaga w dzienniczku u mnie było wręcz gorzej

[Deco-Ania]

U nas na 3 dni szkoły codziennie coś, dzis była kartkówka z historii, jutro sprawdzian z angielskiego a pojutrze sprawdzian z przyrody.

Hahahah - prawie się zgraliśmy. U nas miało być tak:
pon - praca klasowa z przyrody
wtorek - praca klasowa z historii
środa - praca klasowa z angielskiego
Ale historia nam wypadła i przełożona jest na przyszły tydzień.

[Misiak]

Czytam i jestem przerażona ilością nauki jakie mają Wasze dzieci...
Nie wiem jak będzie u nas. Pola podejście do nauki ma... jak ma ochotę. Ogólnie zerówkę lubi po obiadku, bo przed obiadkiem się uczą.

[lmyszka]

U nas na 3 dni szkoły codziennie coś, dzis była kartkówka z historii, jutro sprawdzian z angielskiego a pojutrze sprawdzian z przyrody.

Ale historia nam wypadła i przełożona jest na przyszły tydzień.

No patrz a u nas doszła niezapowiedziana kartkówka z matmy

[Blue]

U nas średnio 2 sprawdziany w tygodniu.Raz zdarzyły się 3.Nie ma lekko;)Ja myślę że to tylko 4 klasa taki przeskok.Koleżanka ma dziecko w 5tej i stwierdzila,że jedyne co robi to wchodzi na Librusa podejrzeć oceny i ogłoszenia.Prace domowe,sprawdziany-nawet nie wie co i kiedy bo Młody ogarnia całkiem sam.Także przyjdzie czas,że nawet nie będziemy wiedzieć ile czego mają;)

[klara76]

U nas jutro kartkówka z matematyki i Hanka poprawia sprawdzian z angielskiego.
W przyszłym tygodniu sprawdzian z polskiego i historii.