FORUM Łódzkich Mam

Agania-też mi się wydaje,że tyle godzin samemu to i dorosłemu by nie poslużyło.

Tak tylko jak ktoś nie ma możliwości pracy zdalnej musi tak zostawić dziecko nie ma innej rady.
Nianię do pilnowania 10 letniego dziecka co za opiekę wyjdzie więcej niż np.moja pensja. Albo babcie, o ile jeszcze ktoś ma sprawną babcię która będzie cały dzień siedziała z dzieckiem też średnie rozwiązanie.

Dlatego należy protestować, pisać gdzie się da. Jak wszyscy potulnie zamkniemy dzieci w domach "bo nie ma rady" to rząd będzie robił z nami co chce, skoro nikt nie protestuje...
Zresztą jest pewne wyjście jak ktoś bardzo chce:
W rozporządzeniu jest:
„3f. W przypadku szkół podstawowych dla dzieci i młodzieży w zakresie dotyczącym klas IV–VIII, szkół podstawowych dla dorosłych oraz szkół ponadpodstawowych, o których mowa w § 1a ust. 1, w odniesieniu do uczniów, którzy z uwagi na rodzaj niepełnosprawności lub brak możliwości realizowania zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość, o których mowa w ust. 3a, w miejscu zamieszkania, dyrektor szkoły ma obowiązek:
1) zorganizować zajęcia w szkole lub
2) umożliwić uczniowi realizację zajęć z wykorzystaniem metod i technik kształcenia na odległość na terenie szkoły.”,

Oczywiście współczuję dyrektorom, no ale jak ktoś nie ma możliwości zapewnienia dziecku bezpiecznych warunków (czyli np.opieki dla 10-latka, laptopa itp.) to należy się od dyrekcji domagać rozwiązania.

Agania, tylko ja rozumiem, że to chodzi o czas samych zajęć, a nie opiekę na cały dzień jak w świetlicy

Agania z tego co mi koleżanka nauczycielka ze szkoły specjalnej mówiła to ten zapis dotyczy szkół specjalnych właśnie. U nas w mieście szkoła specjalna działa normalnie w związku z tym.

kochecka, w specjalnych o działaniu w całości decyduje dyrektor. Ten ustęp dotyczy wszystkich uczniów, których rodzice oświadczą że nie mają warunków do nauki zdalnej. U nas tak jest i u koleżanki też już rodzice oświadczenia wypełniają.

U nas padło pytanie czy trzeba uczniowi zapewnić komputer i internet.

kochecka, oczywiście że trzeba. To była pierwsza ankieta na pierwszy zebraniu.

Agania, W tym wieku całe wakacje siedziałam sama i jeszcze bratu musiałam przygotować obiad. Trochę chyba za bardzo ciuciuruciamy. Fakt, że wakacje to nie to samo co nauka zdalna ale to nie jest mój problem tylko nauczyciela jeśli są problemy techniczne. I na takim stanowisku będę stała gdy się okaże, że coś nie działało więc sprawdzian niezaliczony.
Muszę przyznać, że ja mam pracę jaką mam i nie muszę być w biurze 8 godzin. Niemniej jednak są dni, że jadę gdzieś i jak wyjdę o 6 to wracam o 20.
I zdaję sobie sprawę, że większość rodziców nie ma takiej możliwości ale na samym początku jak nie mogłam być to i sąsiadka wpadła, babcia lub dziadek, żeby sprawdzić czy wszystko ok. Teraz to jest luzik. Tak jak pisałam. Dziecko jest samodzielne. Ma telefon w razie gdyby czegoś potrzebowała. U nas się to sprawdza.

Czy ten zakaz samodzielnego wychodzenia z domu dzieci do lat 16 obowiazuje od pon do pt?Chyba glownie chodzi o to,zeby bylyvw domach podczas nauki zdalnej,czyli wynikaloby pn-pt ale w przepisach nie widze dni określonych.Zdałam sobie sprawę ze wczoraj miedzy 15 a 17 dwie osmiolatki puscilam na plac zabaw same.Czy takich sytuacji też ten zakaz dotyczy?

Caixa-ale mnie się wydaje że to zupełnie nie w tym rzecz,do czego dziecko jest zdolne,co może wykonac ssmo,czego je można nauczyć czy czego wymaga sytuacja.Według mnie chodzi o to co sluży dziecku.Nie sądze by tyle godzin codziennie spędzanych samemu (są takie domy,patrz wyżej),wpływało korzystnie na większośc dzieci.To nie żolnierski obóz przetrwania,dlatego ja całkowicie rozumiem protestujacych rodziców-w tym naszych znajomych.Sama nie protestuję aktywnie bo my jestesmy w domu,ale gdybym miała inną sytuacje,robiłabym to na pewno.To nie dziecko trzeba dostosowac do tych warunków bo warunki można zmienić.Takie jest moje zdanie.I ogólnie jestem zdania,że nauka zdalna nie jest najlepszym pomyslem samym w sobie-ale rozumiem sytuację koronawirusową.Chociaż w NL szkoły działają.
Co do technicznych spraw całkowicie sie zgadzam,ale umówmy się-jak jestem w domu to pomagam jeśli coś nie tak.

Ja też uważam że dziecko w tym wieku nie powinno być przez tyle godzin samo nawet jeśli potrafi ugotować dwudaniowy obiad niczym MasterChef. Je też owszem byłam sama bo rodzice pracowali a świetlic nie było, ale chodziłam do szkoły, spotykałam się z ludźmi, po lekcjach często najczęściej byłyśmy z przyjaciółką u niej lub u mnie, chodziłyśmy po osiedlu po znajomych, albo robiłyśmy rodzicom zakupy. Nie wierzę że dziecko jest w stanie na dłuższą metę się uczyć zdalnie w pełni samodzielnie i bez żadnego nadzoru. Poprzednio też ludzie twierdzili, że super - dzieci dają radę, a potem nauczyciele widzieli że jednak braki są ogromne. Ale przede wszystkim chodzi o kontakt z ludźmi. Jak do tego dodamy że dzieciaki nie mogą nawet samodzielnie wyjść do koleżanki, w odwiedziny do dziadków, z psem czy do sklepu od 8 do 16, to dla mnie jest to załamujące. Caixa co twoja córka robiła całymi dniami gdy była sama? Pytam bez złośliwości - moja zostaje na 2-3 godzin, ale potem zaczyna wydzwaniać, szuka kontaktu, na zdalnej dzwoniła z problemami związanymi z nauką itd.

Blue pisze:Chociaż w NL szkoły działają.

Wszędzie działają, oprócz Czech, Irlandii Północnej i jednego regionu we Włoszech bodajże.

Agania, a co mogła robić? Dzwoniła i grała z koleżankami w gry.
Ale wy mnie nie rozumiecie. Ja jestem absolutnym przeciwnikiem zdalnego nauczania. Brak kontaktów społecznych niesie za sobą fatalne skutki. Ja piszę o usamodzielnieniu dzieci. O tym, że dziecko w wieku 10 lat może zostać samo w domu, mieć 5 lekcji, w przerwie zjeść obiad ( który wystarczy podgrzać) i mieć chwilę dla siebie na serial czy grę. Nie róbmy z nich kalek bo potem mamy to co mamy, że mamusie cv za dziecko składają do pracodawcy.
I tak jak pisałam. Moja praca pozwala mi wpaść w ciągu dnia i skontrolować. Ale wcześniej kiedy nie Miałam takiej możliwości, przychodziła sąsiadka albo moi rodzice.
Protesty. Ja już w nic nie wierzę. Ludzie się nie mobilizowali bo skoro ich nie dotyczyło to siedzieli wygodnie w domu. Teraz też tak będzie.
Rzygać mi się chce na to co się teraz dzieje. Gdybym miała więcej jaj jak kiedyś, po prostu bym wszystko sprzedała i wyjechała.

Myślę, że przynajmniej większości chodzi o te właśnie kontakty społeczne, o to żeby dzieci nie grały przez cały dzień na kompie czy smartfonie bez żadnej kontroli, żeby mogły mieć normalny WF itd. Nikt nie robi z dziecka kalek, ale prawda jest taka że nie każde dziecko jest w stanie wszystko ogarnąć, przewidzieć skutki, zareagować gdy coś się stanie - syn koleżanki odgrzewał zupę w mikrofali - z łyżką! Mikrofala zaczęła strzelać, on wpadł w panikę i nie wiedział co robić, ogólnie katastrofa. Moja też niby zna wszystkie zasady bezpieczeństwa itd. ale jest roztrzepana i niestety nie mam pewności że nie zrobi czegoś podobnego.

Caixa-ja też mam dość.I chyba nie tylko my,wszyscy lub prawie wszyscy z tego co rozmawiam i widzę na portalach spolecznościowych.Bez względu na sytuację czy dane dziecko będzie musiało samo zostać w domu czy nie,to wszystko jest chore.Moje samo w domu nie zostaje a i tak decyzje rządu mnie przerastają,absurd na absurdzie.Tu się zarazisz,tam nie,tu można plywac zbiorowo,ale indywidualnie już nie itp.W kwestii samodzielności-moje Starsze dziecko też gotowac umie,ale my mamy gaz,więc w grę wchodziloby raczej odgrzewanie w mikrofali.Dopóki będzie to możliwe,w.pt bedzie spędzac z koleżanką,nawet jeśli "nauka"na tym ucierpi.Ja nawet o materiale nauczania.nie.myślę teraz.To drugi plan w tym wszystkim.Historia nie jedno widziała,w tym dzieci na rok czy dłużej wyjete z nauki (wypadek,choroba) i te dzieci szly dalej potem dorównujac rówieśnikom.Nieznajomośc sinusa czy cosinusa nie zniszczy im życia.Jest nawet taki mem,ze staruszkiem i napis:Tyle lat mineło a ja wciaż czekam kiedy przyda mi się sinus i cosinus Oczywiście to przenośnia na te bzdury w materiale.

Agania-tak,chodzi wlaśnje o kontakty spoleczne,mniej pracy z ekranani (wzrok,brak ruchu,uzależnienie,problemy ze snem).Dlatego jak najwięcej trzeba spotykac dzieciaki i.odciagac je od ekranow.To nie ja wymyslilam tylko certyfikowana osoba ktora widzi co sie dzieje z mlodzieza podczas zamkniecia.A dzieje sie bardzo.zle,jak dodac.do tego stan naszej psychiatrii w Polsce,to lepiej nie myslec.

Przescrollowalam posty grupy na fb do rok wstecz i to mi się spodobalo,ktoraz z Was wrzucila:

https://www.wykop.pl/wpis/48809031/nauc ... ielski-ch/

Niech sie posmieja tez forumki spoza fb bo niezle to jest

Poodbierałam dziś kilkanascie wiadomosci z Librusa od nauczycieli moich dzieci.Wyslalam info o usprawiedliwieniu nieobecnosci corek do wychowawcy a kopię do wszystkuch ktorzy je uczą.Nie tylko dostalismy zyczenia udanego wyjazdu i ladnej pogody,ale nawet dodatkowe komentarze ze to bardzo dobry pomysl by dzieci odpoczelý od ekranow.

U nas prawdopodobnie zmiana od września i Karola idzie do naszej lokalnej wiejskiej szkoły.
Skoro mieszka z nami szwagier to będzie miał kto ją odebrać z autobusu. Od września wydłużają też czas pracy świetlicy do 16 więc ktoś na pewno ją w razie czego zdąży odebrać.
W klasie oszałamiające- 7 dzieci Karola będzie ósma. Zna już jedną dziewczynkę z klasy i się obie cieszą,że będą razem chodziły do klasy.

A tak z ciekawości- dzieci z klas powyżej 3 mogą korzystać ze świetlicy??

niesia2708, chyba tak. U nas do 4 na pewno, a może i dłużej jak sie dogadasz, ale raczej mało takich dzieci jest, bo już same wracają do domu, ale to w mieście jak maja blisko.

lmyszka, właśnie o to mi chodziło,że miałam obawy że jak Karola zostanie w obecnej szkole to od 4 czy 5 klasy nie będzie mogła już zostawać na świetlicy. A sama wracać na naszą wieś to też nie bardzo. Raz że busy jeżdżą rzadko a dwa, że od busa jest 1 km do przejścia między polami
A w wiejskiej szkole mamy autobus, który ją zabierze ze szkoły i odwiedzie na wieś

niesia2708, wiesz co, to troche zależy od szkoły, w niektórych zasadniczo świetlica jest do 3 klasy, ale też myślę, że to kwestia dogadania

U nas w 4tej klasie też można.

Dzisiaj byłyśmy w nowej szkole. Wrażenia pozytywne. Karola w sumie zadowolona.

niesia2708, super! Pozytywne nastawienie to baaaaaardzo dużo.

Miałam dziś zebranie w szkole dla Agatki.Bedzie w 1d, 22 dzieci z czego tylko 5ciu chłopców.W ogóle jakaś dziwna sprawa bo wczoraj wywieszono listy dzieci przykętych z podzialem na klasy i była w 1a i tyloo 3 klasy były,dziś poszłam na zebranie i całkiem zmienione listy i powstały raptem 4 klasy.Nie wiem o co chodzi,no ale nieważne
Pani jakoś niespecjalnie mnie do siebie przekonała,taka bardzo spokojna,bez emocji powidzisłabym.Grupa rodziców też wydaje mi się mocno średnia,no ale nie chcę nastawiać się negatywnie.Zobaczymy we wrześniu.
Po prostu porównuję z pierwszym zebraniem rok temu u Kornelki,od razu mi Pani przypadła do gustu i rodzice też tacy z energią i uśmiechem,a dziś marazm totalny....

agunia, może to tylko pierwsze wrażenie takie średnie. Oby tak było Jak mało chłopców w klasie! Chyba lepszy były podział (mniej więcej) pół na pół?

Zazdroszczę, że już było u Was zebranie. U nas dopiero we wrześniu. Przydział do klas najwcześniej w drugiej połowie sierpnia A ja już bym chciała coś wiedzieć.

Tak,wolałabym żeby było pół na pół chłopców i dziewczynek,i tak w tej 1a miało być.
A dziś o 10 uroczyste pożegnanie starszaków,nawet z udziałem rodziców
Troche mi smutno że definitywnie kończymy ten etap przedszkolny

agunia, u Hani w klasie jest 5 dziewczynek i 10 chłopców. Wf nie jest dzielony, 6 klasa, dziewczyny mają przerąbane.

U nas jest 6 dziewczynek na 20 chłopców u starszego klara76, WF tez nie mają dzielonego

lmyszka pisze:U nas jest 6 dziewczynek na 20 chłopców u starszego klara76, WF tez nie mają dzielonego

No nie źle z tą liczną chłopców. Cały czas się zastanawiam, czemu nie ma dzielonych wf?

Ja bym się cieszyła, że w klasie jest przewaga dziewczyn. Jak jest odwrotnie, to zazwyczaj są problemy i chaos. Przerabialam to w przedszkolu i w szkole już też.

Tak jak wcześniej pytałam ile może być dzieci w klasie. U nas na liście do 1 klasy jest 25 dzieci z tego dzisiaj się dowiedzieliśmy że możliwe że będą dwie pierwsze klasy. Bo Jeszce na pewno trójka dzieci ma dojść.

Zobaczymy we wrześniu, ale wolałabym żeby były dwie pierwsze klasy. Bo będzie ich mniej. Już w zerówce Pani chciała żeby był ktoś do pomocy, ale nie dostała.

Wyprawkę dzisiaj dostaliśmy to muszę powoli na spokojnie sobie już kupować. Książki dostaniemy, jedynie kupić trzeba od religii.

Dziewczyny może mi podpowiecie co można kupić w prezencie dziewczynce, która będzie szła do pierwszej klasy? Chcę sprawić przyjemność mojej chrześnicy.

martonia, tornister z ulubionym motywem, piórnik (byle nie za wielki)

Plecak lub tornister będzie dobrym wyborem:)

Tylko, że plecak/tornister to chyba trzeba mierzyć, to chyba lepiej z rodzicami, a oglądałam piórniki tak jak pisze gohnia, chyba to jest dobry pomysł. Myślałam jeszcze o gadżetach np. z folkstar typu ołówki, długopisy, muszę popatrzeć

martonia, może jakiś fajny worek na buty lub strój na wf?

martonia, wszelkiego rodzaju gadżety szkolne tez będą OK. Możesz na przykład zorganizować fajną "wyprawkę" plastyczną w teczce: brokatowe długopisy, kleje, kleje z brokatem, kredki itp....Dużo tych rzeczy teraz jest, a w pierwszej klasie często się gubią

Antek miał wszystko spakowane w takiej teczce z rączką i zostawiali to w szkole.

Popieram Deco-Ania. Uważam, że plecak i piórnik powinni wybierać rodzice, bo najlepiej znają swoje dziecko i wiedzą, co będzie mu pasowało. Ale wypasiona wyprawka to jest to. Brokatowe kleje uwielbiają chyba wszystkie dzieci, nawet chłopcy. Inne odjechane rzeczy też

Ja też popieram pomysł Deco.

Takie akcesoria, o których Deco-Ania napisała będą super. To, co w standardzie uzupełnią rodzice wg listy, ale wszystkie ekstrasy długo cieszą się powodzeniem

Chodzi Wam o takie gotowe teczki typu pachnące mazaki, żelowe długopisy z brokatem, kredki itp. ?

martonia, nie, o wycieczkę do Guspolu i wybranie najbardziej zwariowanych rzeczy, jakie znajdziesz
Ewentualnie w Biedronce jeszcze mają fajne, ale to pod koniec sierpnia.

U nas chrzestna proponowała tornister,myślę że po.prostu.nie chciała się "rozdrabniać";)
Akcesoria.plastyczno.piśmiennicze to też będzie dobry pomysł.nawet na użytek domowy.Bo w szkołach często taka wyprawka.jest składkowa i jednolita kupowana przez Trójcę.U nas tak jest.

Blue, serio? U nas nie Szkoła przecież ta sama

Serio:)Ale klasa inna,wychowawca i trojka tez.Co ciekawe,oplata 25 zl na rok.Wiec b.mało,zakupy zapewne hurtowe.Więc kupujemy materiały plastyczne tylko na uzytek.domowy.

martonia, myślę że nie o gotowy produkt chodzi tylko o wybranie się do papierniczego i kupienie pojedynczych rzeczy moja Karola też takie uwielbia.
Chyba że np zależy Ci żeby odciążyć rodziców finansowo to bym kupiła rzeczy z takiej szkolnej wyprawki dla pierwszaka czyli worek na buty, klej, nożyczki, plastelina, farby plakatowe, pędzelki, nożyczki, blok rysunkowy, techniczny, kolorowy, patyczki do liczenia, zeszyty 16 kartek w kratkę i 3 linie (tylko patrzeć żeby najlepiej były linie różnokolorowe)

Ile jutro forumowych dzieci zaczyna swój pierwszy dzień w 1 klasie ?
U nas stresu mniej, bo Hania zdążyła poznać większość dzieci w „zerówce”. Już nie może się doczekać ale cały czas dopytuje co się robi w pierwszym dniu
Ostatecznie mamy 26 uczniów, nie udało się zrobić dwóch pierwszych klas. Zobaczymy jak to w praktyce wyjdzie. (Akurat taki rocznik, bo w 2 klasie jest 13 uczniów), a np. W 8 klasie są dwie klasy po ok 19 dzieci….

Trochę nie fajnie bo tylko mamy dzieci podprowadzić pod szkołę i czekać, później na chwile kilka rzeczy przekaże nam wychowawczyni na dworze… ale pewnie lunie deszcz wiec będzie szybka akcja

U nas jutro pierwszy dzień w nowej szkole. Najpierw na 8 rozpoczęcie a na 9 msza.
Klasa liczy zawrotne 8 osób.
W ogóle cała szkoła to mniej niż 130 osób wliczając w to przedszkole

U nas jutro Agatka zaczyna przygodę ze szkoła i szczerze nie moze się doczekać.U nas rodzice moga wejsc z pierwszakami,ale juz do starszej nie moge isc.
W czwartek pierwsze zebranie u Agatki.