FORUM Łódzkich Mam

Im więcej myślę o szkole,tym bardziej doceniam przedszkole.Wszystko pod nos podane i to 3 razy dziennie.
A tu główkuj człowieku,co dziecku na śniadanie dać do szkoły-codziennie kanapka?I jeszcze żeby zdrowe było oraz
szybkie w przygotowaniu-bo rano dużo czasu nie ma.Macie jakieś pomysły?

Ja tam jako dziecko codziennie raczej dostawałam kanapki... Raz z wędliną, raz z z pasztetem, raz z jakąś mielonką, z serem itd. Nieraz to były bułki nieraz angielka nieraz chleb razowy. Do tego zazwyczaj dostawałam jakiś owoc lub serek.
Jak byłam starsza to nieraz sama robiłam sobie tosty takie złożone w tosterze i zabierałam do szkoły. Jadłam je co prawda "na zimno" ale było ok. Raz na jakiś czas dostawałam bułkę słodką typu drożdżówka.

Pewnie będę robiła podobnie no i zapisałam Natalkę na obiady, więc jeden z głównych posiłków będę jednak miała z głowy...

Franio też chodzi na obiady, ale dosyć długo zawsze jest w szkole to i śniadanie duże. I tak zawsze miał 2 kanapki z ciemnego chleba (głównie taki jadamy) banan/jabłko albo inne owoce, które mi wpadły w ręce. Butelkę 0,5 z piciem (najczęściej jakiś kubuś woda lub sok) i jakieś słodkości typu ciasteczka (petit burre, lubisie, knopersy itp.

Obiady w szkołach to czasem wołają o pomstę do nieba, niestety. Porcje małe, jakościowo też kiepsko.
Dlatego sprawdźcie empirycznie, zanim dzieci zapiszecie.

malaJu, w naszej szkole nie ma cateringu tylko gotują na miejscu i podobno jest ok. Menu mi się podoba, a Franek nawet nie marudzi za bardzo, a on zawsze marudzi jak ma coś zjeść....

malaJu pisze:- powinni mnie na testy jakościowe wysyłać

o i proszę, kolejne zajęcie dla Twojego "luźnego" grafiku

Moja panna lubi pojeść,ale ostatnio jakby wyszczuplała (wyciągnęła się,a nie schudła) i je chyba trochę mniej.Tym samym mam nadzieję,że śniadanie i obiad szkolny jej wystarczą.

my do zerówki szkolnej na śniadanie dla Żaby dawaliśmy kanapkę z misiowym serkiem (z Biedronki ) albo z wędlinko/pasztetem, obiad na stołówce a podwieczorek to zawsze jakiś owoc, najczęściej jabłko/banan/mała paczka moreli/żurawiny/mini marchewek/paczka jabłka suszonego a do picia - jak ciepło na dworze to woda a jak zimno to herbata w termosiku. Raz w tygodniu miała słodki dzień (wybrała sobie piątek) i wtedy dostawała na podwieczorek jakiegoś batonika i np. paczkę gumy rozpuszczalnej (dla niej i koleżanek).
Z doświadczenia, zawsze część jedzenia i prawie całe picie wracało do domu.

MamaŻaby, super pomysł z tym słodkim dniem. Skopiuję .

caixa pisze:MamaŻaby, super pomysł z tym słodkim dniem. Skopiuję .

a proszę bardzo i dzięki

my mamy dzień słodyczy - niedzielę - i dzieciaki wiedzą, że słodycze mogą jeść tylko w ten jeden dzień. Ilość zjadanych słodyczy bardzo się zmniejszyła dzięki temu

a do szkoły myślę, że Maksiu będzie dostawał kanapki plus owoc i picie. Będzie chodził na obiady więc myślę, że jakoś da radę.

kochecka pisze:my mamy dzień słodyczy - niedzielę

my też tak mamy ale wprowadziłam córce ten słodki podwieczorek w szkole żeby jakoś jej uprzyjemnić szkołę i oswoić obawę przed nowym. No i ten piątek znacząco nie podnosi ilości spożywanych słodyczy bo to tylko batonik do szkoły i coś słodkiego dla koleżanek.

MamaŻaby pisze:słodki podwieczorek w szkole żeby jakoś jej uprzyjemnić szkołę i oswoić obawę przed nowym

myślę, że skopiuję to od Ciebie

MamaŻaby-mnie dziewczyny też doradzają,żeby dorzucić małą słodką niespodziankę do lunchboxa "na zachętę".
A powiedz mi,jaki termosik masz na myśli?Żeby był nieduży i nie bardzo ciężki-polecasz coś?

Blue pisze:mnie dziewczyny też doradzają,żeby dorzucić małą słodką niespodziankę do lunchboxa "na zachętę".

no czyli dobrze robiłam

Blue pisze:jaki termosik masz na myśli?Żeby był nieduży i nie bardzo ciężki-polecasz coś?

przyznam, że nie wgłębiałam sięzbytnio w temat termosu przed zakupem. Liczyło się żeby nie przeciekał, był metalowy (bo plastik przy uderzeniu plecaka o podłogę mógł pęknąć) i w przystępnej cenie. Kupiłam 0,5 litrowy w Realu bodajże, taki typ (tylko inny obrazek i kolor ciemnoniebieski):

Termos było noszony niemal codziennie do szkoły, ładnie trzyma ciepło (po kilku godzinach w szkole po powrocie do domu herbata wciąż ciepła). No i jest wytrzymały, mimo kilku wgnieceń nie przecieka. Jest metalowy więc nieco cięższy niż plastikowy ale tak jak napisałam uważam, że jest trwały więc warto

MamaŻaby-dzięki za info:)Moje dziecię lubi herbatę,więc na zimę to fajna sprawa.

U mnie to jeszcze nie temat na czasie- bo wiadomo, przed nami dopiero etap przedszkola, ale ja Amelce jak idzie do SmyKawki, na drugie śniadanko, daję zazwyczaj jakis jogurcik do picia, serek w tubce, albo jakis owoc który uwielbia. Czasem daje jej batonik, ale robię sama batoniki z otrębów owsianych i płatków owsianych z miodem i żurawiną suszona oraz orzechami, czasami są z leciutką polewą z gorzkiej czekolady, ale zazwyczaj są bez, bo staram się ograniczać czekolade w diecie moich dzieci Polecam takie batoniki, bo sa zdrowe, pożywne i dzieci je lubią

Właśnie jakiegoś sensownego lunchboxa szukam.Mamy taki zwykły,ale może dobry byłby z przegródkami.Tylko pewnie pół plecaka zajmie
PS.Narazie spasuje,bo mam wizje że on się otworzy i upstrzy zeszyty i co tam będzie Zostaje więc ten kanapkowy narazie

Fuente pisze:Czasem daje jej batonik, ale robię sama batoniki z otrębów owsianych i płatków owsianych z miodem i żurawiną suszona oraz orzechami, czasami są z leciutką polewą z gorzkiej czekolady

Fuente, Ty nie rób smaka, tylko daj przepis

MamaŻaby pisze:ten piątek znacząco nie podnosi ilości spożywanych słodyczy bo to tylko batonik do szkoły i coś słodkiego dla koleżanek.

Tak sobie myślę, że te koleżanki też może mają takie "słodkie dni" i kończy się tym, że codziennie mają wspólną ucztę

jpuasz pisze:Fuente, Ty nie rób smaka, tylko daj przepis

to samo miałam napisać

Blue pisze:Właśnie jakiegoś sensownego lunchboxa szukam

My mamy z Biedronki, tego typu

przy czym pod powrocie ze szkoły i tak wszystko jest ze sobą pomieszane.

gohnia być może, chociaż nie sądzę bo moje dziecko zawsze dzieli się takimi fajnymi newsami że jadła coś słodkiego w inny dzień a w roku szkolnym zdarzało się to rzadko.

MamaŻaby, jpuasz, dziewczyny przepisu z proporcjami Wam niestety nie podam, bo ja robię "na oko".

Mniej więcej wychodzi to tak, że daję szklankę otrębów owsianych, szklankę płatków owsianych, wsypuję garść orzechów włoskich, garść żurawiny (albo inne bakalie- zalezy co akurat mam w domu), mieszam wszystko, dodaję 2 łyżki płynnego miodu, do tego rozpuszczam troche masła (na oko jakieś 1-2 łyżki), wszystko razem mieszam. Konsystencja powinna byc taka, żeby po zmieszaniu masa była raczej zbita, więc w razie potyrzeby dodaję albo masła i miodu, albo dosypuję otrębów. Gotową masę Wkładam do podłużnej formy (najlepiej keksówki) ściśle ją upycham i wstawiam do lodówki , jak mam gorzką czekoladę to rozpuszczam ja w kąpieli wodnej i odrobinę polewam gotową masę w keksówce. W lodówce powinna stać minimum godzinę, ale najlepiej zostawić ją na cała noc. Nastepnego dnia kroję wzdłuż na batoniki Z jednej keksówki wychodzi mi około 10 batoników. Amelka je uwielbia. U nas zazwyczaj sa z żurawiną bo Amelka bardzo lubi suszoną żurawinę, ale równie dobrze moga być inne suszone owoce i orzechy (niekoniecznie włoskie)

Robię też czasem ciasteczka owsiane. Przepis jest podobny, tyle że bez masła, zamiast tego rozgniatam banana i jego mieszam z płatkami owsianymi i otrębami oraz bakaliami. Mozna wtedy dodac mniej miodu, bo już sam banan jest słodki. Formuję z takiej masy ciasteczka, układam na papierze do pieczenia i piekę w piekarniku przez około 15-20 minut w 180 stopniach. Trzeba sprawdzać czy się nie przypiekają, gotowe są jak się lekko zarumienią Takie ciasteczka też polecam jako przekąskę na drugie śniadanko. U nas są zamiennie z batonikami owsianymi

U nas śniadanie z serii tych nudnych; czyli kanapka Plus coś. A to coś bywa różne: dzisiaj były pomidorki koktajlowe, poprzednio jabłuszko, innym razem - serek w tubce i ciasteczka typu petitki.
I picie - ale jak na razie tylko raz termosik wrócił pusty.

Pewnie, że bym chciała, żeby to drugie śniadanie wyglądało nieco inaczej, ale jednak chroniczny niedoczas robi swoje.

U nas podobnie-kanapka + owoc + coś
Raz chciałam zapakować naleśniki,ale uznałam,że w domu na ciepło lepsze.

Co dajecie dzieciom na śniadanie przed szkołą?Ja młodej daję tylko kubek kakao,ale zauważyłam,że ona nakręcona się po tym robi (w sensie cukru),więc przerzuciłam ją na mleko z płatkami (zawsze odrobinę mniej cukru-chyba;).Jak zaczyna lekcje później,to kanapkę staram się jej wrzucić.
Obie jedzą,młodsza przed przedszkolem też je rano.
Do picia od 2 tygodni daję starszej herbatę malinową (niesłodzoną)-lubi ją,bo ona jest herbaciana dziewczyna,a wydaje mi się,że to lepsze niż czarna herbata lub nawet sok.Narazie dostaje ją na zimno do bidonu.I ten bidon (jak i śniadaniówka)mnie nieco zastanawia,bo jak wiadomo plastikowe opakowania mogą zawierać w sobie bisfenol A.Czy ten zawiera,czy nie,nie wiem,ale informacji na naklejce nie widzę:/Zimą w termosie będzie herbatę dostawać.Niestety po lekturze Pawlikowskiej,mam wątpliwości co do opakowań bo jak wiadomo,dopuszczone jest to,co nie jest zakazane i dobrze jest stosować zasadę ograniczonego zaufania.Muszę podociekać czy ten nasz bidon i śniadaniówka są OK.
Ogólnie polecam Pawlikowską,niby to co już wszyscy wiemy,ale dociera jak żadna inna pozycja,aż chce się sprawdzać,dokonywać zmian na lepsze w nawykach żywieniowych itp.Nie określiłabym jej wkładu jako rewolucyjnego,bo te teorie już były,ale jako skuteczny w przekazie-tak.

PPS.Znów zmieniam posta,ale jeszcze to znalazłam:

http://strefazdrowie.pl/bisfenol-a/

Dochodzenie zakończone-lunchbox i bidon są OK-4 i 5.Trzeba było zedrzeć naklejki producenta i na dnie są wszystkie oznaczenia.

A co myślicie o jogurtach pitnych takich typu jak Actimel albo czpisach z suszonych owoców?
Czy takie "wynalazki" mają skład do zaakceptowania?Tzn widzę co jest napisane,ale nie wiem czy to jest zdrowe czy odwrotnie.
Eksperymentujemy ze śniadaniami szkolnymi dla młodej-przerobiła już jogurty,jajko na twardo,grubsze mini-naleśniki (coś jak pancakesy) itp.

Blue, o chipsach był ostatnio program Bosackiej. Wniosek? Porównywalne ze zwykłymi ziemniaczanymi, czyli bardzo niezdrowe.

Maks ostatnio nie dostaje nic do szkoły poza wodą bo nie zjada ani kęsa. Czy to owoce czy kanapki to wszystko wraca do domu. Przed wyjściem je obiad i mu to wystarcza.

Czyli te chipsy owocowe to jednak lipa.Teraz mamy ananasa,truskawkę i jabłko Crispy Natural,ale podejrzewam,że zdrowiej byłoby jakbym sama ususzyła banana czy jabłko (chociażby w suszarce do grzybów).
A te pitne jogurty probiotyczne,takie coś jak Actimel?ktoś coś wie o tym?

Już nie mogę dokleić linka do posta,więc piszę poniżej.
te chipsy owocowe to takie:

http://www.crispynatural.pl/

Blue też je nieraz kupuję...

Blue, jeśli jest to suszone, a nie smażone, to jest ok. Pod warunkiem, że nie ma dodatków żadnych, tylko 100% owoców. Ale są owoce, które są prawdziwymi chipsami - smażone na tłuszczu, z dodatkami. Te są niezdrowe.

W składzie ananasa są: 100% ananas i nic więcej.
Ale na którymś z opakowań było coś więcej (już wywaliłam opakowanie),stąd zadane wyżej pytanie.
Tu coś znalazłam:
http://alenaturalnie.pl/crispy-natural- ... aturalnie/
Minusem jest cena do ilości-opakowanie kosztuje między 2 a 3 zł a ilość jest na kilka razy do pochrupania.Chcę pożyczyć od rodziców suszarkę do grzybów,albo kupić własną,bo oni jej intensywnie używają i samemu robić takie "czipsy".Ewentulnie latem na słońcu.Tyle tylko że mam wrażenie że to twarde będzie a te są o dziwo chrupiące?
PS.Wogóle to doszliśmy z mężem do wniosku,że wszystko co wychodzi spod ramienia "biznesu" (od spółek-zoo,cywilnych itp),z szeroko zakrojonym marketingiem itp.lepiej sprawdzić 2 razy,biznesem zawsze kieruje nastawienie tylko na maksymalny zysk,najpierw może i jest idea,ale potem w większości przypadków czysty zysk.Lepiej kupić coś od pana "Włodka czy Wacka" w sensie jakiegoś gospodarstwa albo od rodziny ze wsi-zazwyczaj bliższą czy dalszą,każdy taką posiada.Wspomniany "Wacek czy Włodek" też będą chcieli zarobić,ale myślę,że na mniejsze skróty(pomijam drobnych cwaniaczków i oszustów bo i na takich można trafić).U nas co jakiś czas są dostawy,ale nieczęsto bo raz że rodzinka 120 km od Łodzi,to jeszcze ich tam sporo jest więc i dla siebie potrzebują.Ale warzywka,owoce czy jajka spoko.Do tego wystarczy na obrzeża Łodzi wyjechać i jest sporo (często odręcznie napisanych )szyldów o świeżych jajach,owocach itp.Nieraz widzi się biegające wolno kury.Już wolę te zagównione jajka w zagównionym opakowaniu niż sklepowe rzeczy w ładnych opakowaniach,z chwytliwymi etykietami i tym całym marketingiem.W górach fajnie było-zjedliśmy kilka słoików domowo robionej żurawiny,sery typu bunc (pycha!) i oscypki,opiliśmy się żentycą nieraz,raj.Może i człowiek jest naiwny,cóż zrobić,ale to było fajne doświadczenie dla podniebienia.Taka namiastka eko-wypoczynku,dużo wędrówek,regionalne żarcie,ehh

Robiłam z dziećmi w przedszkolu chipsy jabłkowe i bananowe. Jabłkowe były pyszne, bananowe trochę twarde, ale te sklepowe też miękkie nie są.

Wrzucam jako inspirację
http://szafeczka.com/pomysly-na-drugie-sniadanie/

u nas najczęściej jest to kanapka + owoc + warzywo (ewentualnie jakiś serek, suszona żurawina); czasem dorzucam małą paczuszkę herbatników albo batonik; do picia woda/sok;
Młoda w szkole 3 razy w tygodniu dostaje "białe" mleko i 2 razy w tygodniu owoc+warzywa

Przybyło nam uczniów na forum,to może i przybędzie pomysłów;)
Co dajecie dzieciakom do szkoły?Potrzebuję pomysłów na urozmaicenie:)

U nas mała ma w szkole obiad i podwieczorek. Śniadanie je w domu więc do szkoły daję jej przekąski.
Kupiłam pojemnik tego typu

i wrzucam tam różne rzeczy:
- suszone owoce : żurawina, daktyle, figi
- orzechy, migdały etc.
- ciasteczka owsiane
- płatki kukurydziane
- chrupkie pieczywo, suchary, wafelki ryżowe etc.
- owoce: winogrono, banany, śliwki
- pomidorki koktailowe
- kabanosy
- jakąś słodkość : malutka paczuszka Haribo (10 szt.) , groszki etc.

U nas nie ma podwieczorku,są obiady.Też jej daje czasem taką mieszankę,ale jako dodatek do czegoś większego,bo ona się nie naje samymi bakaliami.A pudełeczko już chyba chwaliłam,bo kojarzę:)
U nas z owoców jest przeważnie banan (zamknięty by się nie rozmaślił),jabłko,winogrona,mandarynki,a z "głównych" bułeczka maślana z wędliną lub żółtym serem/twarożkiem,czasem rogalik z dżemem,czasem kanapki (chleb -i to zazwyczaj wraca) czy jajko na twardo.Czasem miała pomidorki koktailowe,marchewkę,kabanosy.Bonusy w postaci słodkości również.Bywały też naleśniczki (bardziej pancake'sy) i placuszki z dyni.Był okres,że często dostawała jakiś jogurt pitny.Ale ona mówi,że jej się nudzi.Nie dziwię jej się,bo mnie moje jedzenie do pracy też się nudzi;)

Blue, ze względu na te podwieczorki i naprawdę obfite obiady (a często jak ma zajęcia do 17:00 są jeszcze dodatkowe kanapki na świetlicy), nie mam potrzeby dawania czegoś więcej. W szkole są jeszcze śniadania ale z nich zrezygnowałam. Za 50zł/ mc moje dziecko potrafiło zjeść garść chrupek kukurydzianych .

Caixa-fajną macie tę szkołę.Ja na naszą też absolutnie nie narzekam,no ale jeśli chodzi o wyżywienie to są jedynie obiady.
Nie liczę oczywiście akcji w stylu mleko czy owoce,warzywa.

caixa pisze:Kupiłam pojemnik tego typu

mam ten sam i się sprawdza. U nas śniadanie w domu, drugie w szkole w stołówce - rozkładają swoją wałówkę i dostają do tego herbatę. Potem obiad dwudaniowy gotowany na miejscu, ale też długo zajęcia, bo do 15:30/16:00. Jak coś, to w szkole można kupić kanapki robione na miejscu. Koszt 2.50-3zł

Ja też dzieci z domu bez śniadania nie puszczam,zresztą sama nie wychodzę bez i jak za późno wstanę to wolę z 2 złego odrobinę być później w pracy niż wyjśc głodna;)

Ja też bez śniadanie nie umiem funkcjonować i chyba wpoiłam to moim dzieciom na dobre Moje mają obiady, a na podwieczorek im coś robię, zależy ile mam czasu danego dnia. Najbardziej lubią parówki... i wszystko z parówkami, nawet kanapki z pokrojoną parówką. Wiem, że w parówce jest 0,001% mięsa, ale jak im dam kanapkę z dobrą szynką, to mi ją przynoszą spowrotem do domu...

U nas ostatnio zmiana. Antoś zaczął jeść obiady w szkole, co trochę "wymusiło" zmianę drugiego śniadania.
Teraz jest to bardziej przekąska: serek danio, owoc, muffinka (taka np. z szyneczka i serem), pizzerinki, zdarza się rogal star foodsa.
Śniadanie je w domu przed wyjściem do szkoły.

My naszemu Andrzejkowi dajemy parówki / kabanosy do szkoły na drugie śniadanie - on też je obiady w szkole, jest tak lepiej, bo nie zapycha się kanapkami tylko zjada cały obiad

Codziennie kanapka, ale nie z tym samym i będzie okej!

Nikt chętnie nie będzie sięgał do drugie śniadanie, jeśli codziennie będzie wyglądało tak samo. Abstrahując już od tego, że bardziej zróżnicowana dieta to dieta po prostu zdrowa. Polecam oprócz samych kanapek dawać dzieciom do szkoły równeiż i owoce i warzywa. Osobiscie bardzo mnie cieszy również, ze w sklepikach szkolnych w tak dużym stopniu ograniczono słodycze.