Osobiście jestem przeciwna reformie. Nie tylko dlatego, że pracuję w gimnazjum.

Niewątpliwie przydałyby się zmiany i usprawnienia w oświacie, ale nie pseudo reforma, która wprowadza chaos. Jest przeprowadzona zbyt szybko, nie jest dobrze przygotowana. Nie wiem, jak można tego nie widzieć. Łapię się za głowę, gdy słyszę od niby dorosłych, wykształconych i poważnych ludzi, że jak nie będzie gimnazjów, to będzie lepiej. Bo nagle, w cudowny sposób młodzież stanie się lepsza, bardziej kulturalna, będzie szanować staruszki i nie będzie popalać za blokiem. Cóż, zobaczymy...ale najpierw, niestety popatrzę sobie na to, jak zostanie zaprzepaszczone wszystko, co udało się gimnazjom przez te kilkanaście lat wypracować.
W sumie wyniki konsultacji nie powinny mnie dziwić. Z pewnego źródła usłyszałam, że rodzice, nauczyciele, ludzie związani z gimnazjami, które miały zostać, bez względu na wyniki, zlikwidowane, postanowili głosować na nie. Aby jak najwięcej osób pociągnąć za sobą. Fajnie, prawda? Ciekawa jestem, ile osób tak naprawdę nie zrozumiało pytania. Zapraszałam znajomych do wzięcia udziału w głosowaniu. Sugerowałam wybranie wersji "lepszej" czyli przekształcenia części gimnazjów w podstawówki itd. Usłyszałam: ale ja jestem za reformą. Czyli nie zrozumiała ta osoba, że nie chodzi o powstrzymanie reformy, tylko o to ile osób straci pracę, ile pieniędzy, które poszły na remonty budynków, boisk itd. zostanie zmarnowanych...
Z mojego poletka: drugi język obcy od VII klasy. Uczeń liźnie języka przez dwa lata. Co dalej? W szkole średniej wybierze kontynuację tego języka? To nie takie proste, zwłaszcza, gdy drugim językiem nie jest niemiecki. Zacznie się go uczyć jeszcze raz od podstaw? Czyli kolejne dwa lata będzie robić to samo mniej więcej. Wybierze nowy język? Co z tym, którego uczył się w podstawówce? Ech. Szkoda słów.