Natomiast my w tym miesiącu zaliczyliśmy dwie niezbyt miłe sytuacje.
1) jechaliśmy na chrzciny do siostry M. Spod sklepu wiejskiego po prostu wyjechał sobie gość. W ogóle nie spojrzał czy coś jedzie. Gdyby ktoś jechał z naprzeciwka jak nic byśmy się rozwalili. M. się wk!@$^%*&(, zawrócił i goni gościa. Już widziałam tą awanturę!
Jak go dogoniliśmy, facet się zatrzymał, wysiadł i ... zaczął przepraszać, co na szczęście wpłynęło nieco uspokajająco na M., który ostatecznie tylko go "pouczył" i nawet nie użył niecenzuralnych słów. A facet w gorsecie usztywniającym na szyi!
a 2) wracaliśmy ostatnio od przyjaciół. Jechaliśmy autostradą czy droga szybkiego ruchu. Droga była lekko mokra. Czytałam książkę, więc nie widziałam początku. Usłyszałam, tylko coś w stylu: o cholera! i pytam co się stało. M. pokazuje do przodu, a tam auto przed nami tańczy od barierki do barierki. Prawdopodobnie facet w ostatniej chwili zauważył zjad i chciał jeszcze skręcić, a że było mokro zaczął się ślizgać i wpadł w poślizg. Trochę obił samochód, ale nic mu się nie stało.
jak się zrównaliśmy, to już panował nad autem. Zapytaliśmy czy wszystko OK, pokazał, że w porządku, to pojechaliśmy dalej.
Ale wiecie - jakbyśmy jechali nieco szybciej, to różnie mogłoby być.