Zrobienie tortu pieluszkowego nie jest trudne - chociaż trzeba znaleźć swoją metodę na to jak okiełznać pieluszki
Kiedyś robiłam ich więcej.
Ostatni robiłam tydzień temu
Dla kuzynki, która w niedzielę urodziła synka (swoją drogą - chłopak prawie 4 kg!).
Co było w środku? - dwa bodziaki, śmieszne buciki (takie mięciutkie dla dzidziusia), skarpeteczki, komplet pieluszek flanelowych, żel do mycia maluszka. To wszystko było otoczka dla prezentu głównego - ThermoFlasha.
Oczywiście to co znajdzie się w "torcie" zależy od Was - można zrobić mega wypasiony tort lub wersje ekonomiczną.
Ponieważ torty pieluszkowe u mnie już "funkcjonują" od jakiegoś czasu i trochę już mi się opatrzyły, ciągle dziwi mnie jakie wzbudzają zainteresowanie. Tak jak ten dla kuzynki - kiedy wychodziła moja mama poszła w naszym imieniu dać prezent (ja siedziałam grzecznie w domu zgodnie z przykazaniem lekarza). Podobno kilka (-naście) osób przyszło oglądać tort. I wydaje mi się, że takie "prezenty" wśród personelu w szpitalu położniczym, nie powinny już raczej wzbudzać takiego zainteresowania, bo to raczej nie nowość. a jednak..