Pierwszy raz byliśmy na wakacjach z Nati jak miała 5 miesięcy. Nad Bałtykiem w
Pobierowie.
Wyjazd uważam za udany i poza brakiem imprezowania w mieście, nasz wypoczynek kompletnie się nie różnił od tego co było wcześniej. Młoda spała wszędzie- na plaży, w wózku na mieście, w łóżeczku- było jej obojętne. Wieczorem kąpaliśmy ją, odkładaliśmy spać do wózka i usypialiśmy w pokoju, a jak już zasnęła wychodziliśmy z nią na miasto. Spacerowaliśmy i po centrum miejscowości i po plaży. Młoda grzecznie spała.
Poza tym jeździliśmy zwiedzać, plażowaliśmy, więc było ok
Drugi wyjazd to były
Włochy. Natalka miała 1,5 roku i już tak fajnie nie było.. Fakt, że generalnie spała też wszędzie, więc można było spacerować podczas jej drzemek w wózku, ale była już mobilna i nie zawsze posłuszna. Miała swoje humorki, a że dodatkowo byliśmy tam z moimi rodzicami to dawała czadu grymaszeniem- wiem, że przy mojej mamie to normalka.
Po tych wakacjach zdecydowałam, że jednak wyjazdy z moimi rodzicami to nie najlepszy pomysł- mimo, że cudowni z nich dziadkowie.
Potem jak Nati miała 2,5 roku byliśmy w
Łebie i było tak sobie. Dla rodziny z dzieckiem w szczycie sezonu raczej ciężko, z uwagi na wąskie chodniki i plażę... No i daleko do morza...
W tym roku jak Nati miała 3,5 roku byliśmy w
Dębkach i również średnio oceniam tę miejscowość.
Ma swoje plusy- takie jak wielka plaża- nie było nigdy problemów ze znalezieniem miejsca.
- spokój wieczorami ( dla niektórych ważny)
Minusy- to brak chodnika- chodzi się po deptaku po którym jeżdżą auta i te śmieszne czterokołowe rowerki, więc oczy trzeba mieć dookoła głowy.
-Poza tym wieczorem nie ma kompletne gdzie pospacerować. "Centrum" to kilka knajp i kilka straganów. Nic absolutnie się tam nie dzieje, więc jak dla mnie porażka.
Plus taki że młoda już "fajna", kumata, grzeczna, umiejąca wytłumaczyć o co jej chodzi
Podsumowując uważam, że wyjazdy nawet z malutkim dzieckiem nie są jakoś bardzo problematyczne, ale trzeba sobie uświadomić, że są inne. Trzeba wszystko przemyśleć, ale nie przesadzać ( wiem, że łatwo się mówi).
A prywtanie uważam, że łatwiejszy jest wyjazd z 5cio miesięcznym maluchem niż z 1,5 roczym brzdącem