Rok temu o tej porze myślałam, że to koniec naszej rodziny. To był najgorszy moment w Pawła piciu. W sobotę minie rok odkąd trafił do szpitala i odkąd jest trzeźwy
Pozbierał się, chodzi na terapię. Z resztą ja też nadal chodzę. Jest nam dobrze.
Był ze mną, wspierał w tych ciężkich chwilach po śmierci taty.
Teraz w sobotę byliśmy na weselu u mojej kuzynki i miałam "łzy na czubku nosa", że nam się udało, że jesteśmy tam razem, że jest nam dobrze!