U mnie to zalezy jaki kwiat.
Obecnie nie mam za wiele, bo kaktusik, którego miałam w Łodzi padł jeszcze przed przeprowadzką... Przez "chwilę" podlewałyśmy go z babcią na zmianę... I wyszło tak, że biedny kwiatek został przelany. Nie dał się odratować.
Moje Geranium zaczęło ładnie rosnąć dopiero po przeprowadzce do Brzezin. Aż za ładnie, bo musiałam go przesadzić do większej doniczki a i tak skubaniec rósł dalej, więc go dziabnęłam od góry... I teraz żałuję, że nie dałam tego zrobić naszej kwiaciarce, bo mi łodyga brązowieje i nie wiem czy kwiatek nie zdechnie.
No i storczyk męża. Zapomniany, a mimo to kwitnie regularnie. Mąż go nie podlewa tak często jak trzeba, a czasami jak już mu się zdarzy to potrafi go zostawić w wodzie na ponad 24 h. No cóż... Cierpliwy kwiatek.
Za to lubię kwiaty cięte, choć na część mam alergię. I najzabawniejsze jest to, że chodzi mi po głowie kurs florystyki... Chyba będę wtedy non stop na lekach