Wiele osób swoim życiu dostaje taki prezent, o którym można powiedzieć "na członka mi on"? I co wtedy? Oddajemy komuś innemu? Staje się zbieraczem kurzu? Ląduje gdzieś na dnie szafy?
Ja dostałam deskę do prasowania. Owszem prezent bardzo praktyczny, ale nie na urodziny. No po prostu nie w ten dzień. Autorem był mój mąż, któremu mówiłam, że chce torebkę. Oczywiście on wie lepiej co mi sie przyda. Dał mi jeszcze kilka debilnych rzeczy, mam tutaj na myśli ubrania, których na siebie nigdy nie włożę. Jeśli chodzi o gust ubraniowy, ma straszny.