FORUM Łódzkich Mam

Do założenia tematu nakłoniły mnie zajścia z ostatnich dni. Wizytowała nas moja teściowa, której wiecznie było u nas za zimno. Moja mama narzeka na zbytnią wilgotność z kolei. A nam pasuje. Temperatura w ciągu dnia to 19-21 stopni, w nocy ok 19-20. Wilgotność 40-50%
Teraz spędziłam z dziećmi kilka dni u mojej mamy, gdzie po dobie już było widać róznicę na niekorzyść. Wszyscy mamy wysuszona skórę, co przy atopii momentalnie przeszło w suche swędzące plamy. Mi popękała skóra wokół paznokci i mam spierzchnięte usta.
A moja mama i tak uważa, że jej 23 stopnie i wilgotnośc 20-30% są zdrowsze.

A jak jest u was?

Ja co prawda nie wiem jaka jest u nas wilgotność powietrza, bo nie posiadam w domu nic co mogłoby to weryfikować, natomiast temperatura w ciągu dnia musi być minimum 23-24 stopnie, ponieważ moje dziecko to straszny zmarzluch, jeśli chodzi o noc to koniecznie musimy mieć wyłączone kaloryfery i temperaturę poniżej 20 stopni. Ostatnio zdarzyło mi się zapomnieć o wyłączeniu na noc kaloryfera i moje dziecko masakrycznie się w nocy budziło. Właśnie dlatego, że temperatura była wyższa niż zazwyczaj i zdecydowanie bardziej suche powietrze.
Więc jeśli o nas chodzi w dzień jestem za wyższą temperaturą w domu, jeśli chodzi natomiast o noc to wyłączamy kaloryfery i wolimy zdecydowanie ochłodniej.

O tak, spanie w ciepłym i suchym powietrzu to jest to! Chcę jak najszybciej zapomnieć ostatnie kilka nocy. I na nic nie pomoże wietrzenie. U mojej mamy na parterze panują zupłnie inne warunki klimatycznie niż u nas na 11tym.

malaJu pisze:A jak jest u was?

podobnie jak u Ciebie czyli

malaJu pisze:Temperatura w ciągu dnia to 19-21 stopni, w nocy ok 19-20.

Tylko wilgotności nie mam jak zmierzyć
Moi rodzice zawsze u nas marzną. Z kolei jak my jedziemy do nich, gdzie jest minimum 22 stopnie to się prażymy. Jak Maks jedzie do nich w celu odizolowania mikrobów ode mnie to kaszel ma automatycznie większy. A jak zostajemy na noc to ja w nocy muszę mieć wodę obok łóżka bo strasznie mi zasycha w gardle.

malaJu pisze:A moja mama i tak uważa, że jej 23 stopnie i wilgotnośc 20-30% są zdrowsze.

a prawda jest taka, że odkąd nie mieszkam z rodzicami moja zachorowalność na zapalenie krtani spadła o co najmniej 80%

Ja z tych ciepłolubnych i jak nie ma u mnie 23 stopni to jest mi zimno Wilgotność mam 60% przynajmniej wg tego magicznego sprzętu

Pepsi pisze:Ja z tych ciepłolubnych i jak nie ma u mnie 23 stopni to jest mi zimno

Próbowałam się wypowiedzieć wczesniej, ale uznałam, ze zostanę zakrzyczana
23 stopnie to absolutne minimum dla mnie. A że nie lubię mieć pozamykanych okien, to nagrzane mamy ładnie i do tego się ładnie wietrzy. Wiem, nieekologiczne to.
Tylko spać lubię w chłodzie i syn ma to po mnie. Jak ma za ciepło, to zasnąć nie może, więc jest porządnie przykryty po same uszy, ale śpi przy uchylonym oknie.
Jaką mamy wilgotność nie wiem, ale na noc Stasiowi włączam nawilżacz.

A u nas 24-25 stopni jak jest 23 to jest mi zimno ale wilgotnosc mamy fajną 40-50 więc nie jest źle.Mój syn i ja jesteśmy ciepłolubni więc dlatego taka temperatura.No i lubię byc w domu w krótkim rękawku nie znoszę nosic swetrów w domu.
I Dominik ciągle na podłodze urzęduje więc ciepło musi byc.

martula_87 pisze:No i lubię byc w domu w krótkim rękawku nie znoszę nosic swetrów w domu

Ja też
W swetrze od razu mam mokre rękawy, bo jak robię coś w zlewie, czy moję ręce, to mi się zsuwają i mokną

U nas w ciągu dnia około 22 stopni, wilgotność około 50%. Maciuś w nocy śpi przy temperaturze 21 stopni i chyba mu dobrze, może można by było zmniejszyć ale nie mam jak go przykryć po same uszy

U nas jest między 21-22 stopnie w dzień w nocy ciut mniej.
Jak dla mnie w sam raz.

my też z umiarkowanie ciepłolubnych, 22-23 w dzień, 22 w nocy. U moich rodziców bywa 24-25st i już odwykłam od tych hawajskich temperatur, mamy wysuszone gardła, nosy jak tam nocujemy.Wilgotność różną mamy od 40-60%.

Wrzucę tu taką "anegdotkę":
Jak część mam wie, w szpitalach dziecięcych panuje nieznośnie wysoka temperatura. Ale przez budowę oddziału, jak tylko uchyli się okno zaczyna się straszny przeciąg. trzeba się więc nieźle nagimnastykować, żeby doprowadzić pokój do jako takiej temperatury. U nas w domu jest ok 24-25 stopni, o czym pisałam powyżej i do takiej temperatury Staś jest przyzwyczajony. Jak dzisiaj rano wychodziłam ze szpitala z męzem, to Staś był już lekko oblany potem, bo mu gorąco - na sobie ma bodziak z długim rękawem, cieniutkie spodenki i skarpetki. A dzisiaj dokwaterowano do nas dziewczynkę, która jest ubrana w bodziak z długim rękawem, rajtki, grube spodnie, koszulkę z długim rękawem, sweterek i jeszcze ma czapeczkę na glowie. Tatuś rzucił komentarz do mamusi "będziesz musiała ją chyba jeszcze cieplej ubierać, bo tu strasznie zimno". Na co mój mąż wyszedł na korytarz z głośnym tekstem "wyjdę na zewnątrz, bo tu strasznie gorąco, tam trochę chłodniej jest".

szaraczarownica, temat dzieci przegrzanych to jeden z moich ulubionych.
Ciągle toczę boję z teściem i dziadkiem M. o to ,że Antoś za lekko chodzi ubrany.

A w temacie - z racji tego, że zafundowałam sobie dzisiaj magiczne urządzenie do mierzenia odległości, które ma również opcję pomiaru temperatury, to mogę napisać, że u nas w domu jest 21 stopni.

martula_87 pisze:nie znoszę nosic swetrów w domu.

a ja mam odwrotnie: wolę założyć bluzę a żeby było nieco chłodniej i lepiej mi się oddychało.

U nas w najlepszym okresie jest 23 stopnie, w najgorszym nawet 26 :/ Nijak nie mogę sobie poradzić ze "zbiciem" temperatury w domu. Tak samo jak walczę ze zbyt małą wilgotnością, bo zaledwie ok. 30%.
Może jak się przeprowadzimy, to w nowym miejscu będzie lepiej. Zobaczymy.

u nas są 23 stopnie (chyba że mój mąż odkręci kaloryfery i pozamyka okna- wtedy jest 25 ) i zawsze mamy rozszczelnione okno więc z wilgotnością chyba nie jest najgorzej.
Też lubię spać w chłodzie, ale Wojtek wiecznie się rozkopuje z kołdry i marznie jeśli jest zbyt niska temperatura. W związku z tym w nocy mamy cieplej niż bym chciała

A dziś około południa (jak wróciliśmy do domu po kinie) było u nas 19 stopni. Kaloryfery zostawiłam jeszcze zakręcone, ale gdyby było niżej - pewnie bym już odkręciła.

Natomiast nie mam pojęcia jak to jest u nas z wilgotnością.

Nie wiem jak stoimy z wilgocią ale jest spora-stare mury mają to do siebie. U nas latem gorąco a zimą zimno.Mamy od 19do 21 stopni w dzień. W nocy jakieś 17. Moim rodzicom u nas gorąco

u nas w dzień jest ok 19-20 w nocy 17-18 mała nie znosi ciepła i jest dość wilgotno . Nie umiem spać gdy jest słucho i gorąco i na dodatek codziennie muszę mieć wywietrzony pokój po spaniu i przed spaniem .

Połączyłam podobne tematy - Patrycja11

Nie znalazłam podobnego wątku, nie miałam także pomysłu na dział, więc gdyby co- bardzo proszę o przeniesienie.

Jaką macie temperaturę w domu? Latem wiadomo, jest gorąco, ale teraz w okresie grzewczym? I jak jest ubrane Wasze dziecko w domu (czyli adekwatnie do tej temperatury)? Temat przyszedł mi do głowy przedwczoraj. Odwiedziliśmy znajomą, w domu mieli jak dla mnie ok 22-23 stopni, pociłam się strasznie a i Młoda miała wilgotną główkę. Miała na sobie bodziak z długim, cienkie getry i skarpety. Natomiast córka znajomej miała bodziak, bluzkę, bawełniane rajtuzy, spodnie i skarpetki. Ok, nie wtrącam się, nie znam dziecka, może tak lubi. Pola by się zagrzała.
Później pojechaliśmy na noc do moich rodziców, gdzie centralne jest ustawione na 21 stopni. Nie mogłam zasnąć do 1 w nocy z gorąca, a otwieranie okna przy Poli, która miała spoconą od ciepła głowę, odpadało. Więc ja się kręciłam a Pola spała niespokojnie.

U nas w domu jest temperatura 19,5-20 stopni. Dla nas w sam raz. Pola chodzi po domu w bodziaku z długim, getrach i skarpetach, a czasem zamiast getrów ma rajstopy (np z ABSem) i tu oczywiście już bez skarpet no i bez spodni, bo po to ten ABS. Czasem zamiast bodziaka ma bluzkę, ale pod nią ma bodziak-bezrękawnik, bo nie chcę by miała podczas zabawy np gołe plecki.

A jak to jest u Was?

U nas w domku jest zawsze 19-20 stopni. Młody ma na sobie zazwyczaj spodnie dresowe, skarpety, bluzeczkę na krótki i długi rękaw no i i butki- tego staram się pilnować bo od poodlogi u nas bardzo ciągnie (nawet ja osoba nie lzubiąca chodzić po domu w kapciach nosze.) Czasem jak odchodzą u nas w domu dzikie zabawy - zdejmuje młodemu bluzeczkę na długi rękaw.

u mojej mamy jest za cieplo- jak my przyjeżdżamy zakręca kaloryfery.

u nas dotąd było 19-20st. ale ostatnio grzeję nieco więcej, 20-21st. Dla mnie akurat, dzieci też dobrze śpią, a po prostu mam suche mieszkanie dzięki temu.

My jesteśmy ciepłolubni W domu mamy ok 21-23 stopni i jakoś mi gorąco nie jest Mała na ogół ma na sobie body z krótkim, bluzeczkę z długim, spodenki/półśpiochy, ewentualnie body z krótkim plus pajac.

U nas zależnie od pomieszczenia w dużym pokoju - 23 stopnie i ok 45-50%, w sypialni ok 20 stopni a wilgotność wyższa bo zawsze nas noc mamy właczony nawilżacz inaczej Mała budzi się co chwilę na picie. W kuchni i łazience nie grzeję wcale Maria chodzi w bodziaku z krótkim rekawem, cienkich spodenkach lub leginsach i skarpetkach.

U nas jest ok 23 stopni i nam to pasuje, bo jesteśmy zmarzluchami. W nocy spada do ok 18-19 i ja rano trzęsę się z zimna
Wilgotności nie mierzymy, ale na pewno jest wysoka - suchego powietrza u nas się nie uświadczy.
Mateusz zwykle ma na sobie body lub koszulkę na ramiączka, bluzkę z dł. rękawem, spodnie i skarpetki. Chociaż jak ostatnio po 2 dniach nie grzania mieliśmy w domu zawrotne 15 st. to nosił jeszcze kamizelkę.

U nas tak jak pisałam już średnio 21 stopni i mnie ciągle gorąco. Niestety mężowi zimno, więc ani ni dogrzewamy ani raczej nie obniżamy temp.
Młodaje przed snem zawsze wietrze pokój tak że ma koło 19 stopni.
W ciągu dnia zazwyczaj ma na sobie body z długim rękawem, getry i skarpetki lub ewentualnie same rajstopki. Czasem zakładam jej body na ramiączka + bluzeczkę a dół bez zmian.
W nocy zawsze pajacyk. Albo bawełniany albo cienki welurkowy i kocyk.

Jak się zrobi w nocy duszno to nieraz rozszczelniam okno.

Zrobiłam wczoraj eksperyment. Kupiłam niedawno higrometr i się przeraziłam, bo wilgotność w naszym mieszkaniu to tylko 25%. Postanowiłam więc obniżyć temperaturę, zamykając jednocześnie okna. Tak eksperymentalnie. Nastawiłam kaloryfery na 4 (max to 5). Po godzinie były tak samo gorące jak wcześniej. No to ostrożnie zeszłam do 3,5. Po kolejnej godzinie mój mąż się ubrał w długie spodnie (zakłada może ze 4 razy w roku, jak jest zimno a akurat nie grzeją lub jak jest chory), a mnie coś zaczęło ciągnąć po nogach. Poszłam sprawdzić jak tam u Stasia (już spał). W drodze do niego musiałam przejść po lodowato zimnej podłodze w przedpokoju. Kaloryfery okazały się przeraźliwie zimne, a w domu, pomimo zamkniętych okien czuć było ziąb. Z duszą na ramieniu podkręciłam szybko zawory (u rodziców taka akcja poskutkowała kiedyś wzywaniem speców ze spółdzielni, bo kaloryfery się zapowietrzyły), porozszczelniałam okna i nie mam zamiaru już nigdy więcej próbować.
Trudno. Mamy 25 stopni i 25% wilgotności. Ale skoro inną opcją są lodowato zimne kaloryfery, to sorry, ale ja odpadam.

szaraczarownica, dziwne. Może po sezonie grzewczym trzeba to zgłosić?
25 stopni, rany. Jacy ludzie są różni. Właśnie leżę w samej piżamie na łóżku, 19,5 w pokoju, i nie powiem żeby mi było chłodno. Przy 25 bym chyba nago spała.

szaraczarownica, u nas to samo kaloryfery grzeją tylko na ''5'' no ale wiadomo wtedy już dają czadu na maksa już nawet nie próbuje zmniejszać ich mocy bo u nas na ''3''jest zimny kaloryfer.
A wilgotność cóż spadła bo tylko 36% ale trudno nie będę marzła musimy pomyśleć o nawilżaczu.
Misiak u mnie aktualnie 23-24 stopnie i jest oki choć najlepiej czuję się przy 25 stopniach
A przy 19,5 chyba bym zamarzła już nie mówiąc o prysznicu chyba by mi szczęka wypadłą

martula_87, u nas przy nawilżaczu włączonym przez cały dzień przed snem mamy niecałe 40%. W nocy wyłączony, bo Stasia denerwuje ten cichy dźwięk, więc od rana walczę od nowa, żeby dobić prawie do 40.

Misiak, u moich rodziców jest w ogóle szopka, bo nawet na 5 kaloryfer w małym pokoju jest ciepły tylko do połowy. Spece byli 3 razy, za 3 stwierdzili, że mają zamontowane złe zawory i kto w ogóle takie g... im wstawił. Jak usłyszeli, że jak to kto, spółdzielnia, to spuścili z tonu. Z tego co wiem po okresie grzewczym mają rodzicom wymienić zawory. Zobaczymy, czy to pomoże. Podejrzewam, że u nas była by ta sama odpowiedź. Ktoś spierd... to zawsze dobra odpowiedź w takiej sytuacji
Walczyć nie mam zamiaru, bo i tak mamy w planach zmianę mieszkania. Powalczę w docelowym

My u Antosia w tym roku jeszcze ani razu nie odkręciliśmy kaloryferów.
U nas - co najwyżej na 2. Ale ostatnio domknęłam okna - bo właściwie cały czas były rozszczelnione dotychczas.
Jaka jest temp? - nie mam pojęcia, bo nie posiadam termometru w mieszkaniu.

U nas temperatura w dzień to średnio ok. 22 stopnie, czasami jeden stopień więcej, czasami jeden mniej. W nocy o ok. 2 stopnie mniej niż w dzień.
Wilgotność 50-60% (chyba, że pranie się suszy ). Nie mamy nawilżacza powietrza.

kakonka pisze:od poodlogi u nas bardzo ciągnie

U nas niestety to samo, dlatego młodego, który spędza na podłodze prawie cały dzień (ma kawałek dywanu, ale jakoś ciągle z niego ucieka ) ubieram dosyć ciepło - jeśli chodzi o górę to różnie: bodziak z długim rękawem+t-shirt z krótkim rękawem, bodziak z krótkim rękawem+cienki sweter/bluza, albo bodziak na ramiączkach+koszulka z długim rękawem. Na dół od jakiegoś czasu zawsze rajstopy, bawełniane spodnie i skarpetki - koniecznie muszą być 2 warstwy na nogach, czasem usiądę przy nim na podłodze (chodzę w legginsach) i naprawdę czuje się wtedy to zimno W nocy mały śpi w bawełnianych pajacykach.

U nas w dzien 20 a w nocy 18 stopni. Dla mnie idealnie ale wiekszosc znajomych u nas marznie, a mygotujemy sie u nich. Hitem sa nasi przyjaciele ktorzy maja okolo 26 stopni. Na wizyte u nas ubieraja sie jak na Syberie natomiast z wilgotnoscia u nas slabo, bo w granicach 25 - 30%.

Chciałam tylko nadmienić, ze przy mrozach wilgotność zawsze spada. My mamy teraz 40% bez wietrzenia. I sucha skore, niestety. Czekam, aż się ociepli.

malaJu, też to zauważyłam. Aż nawilżacz poszedł w ruch, bo chłopcy posmarkiwac zaczęli.

malaJu pisze:Chciałam tylko nadmienić, ze przy mrozach wilgotność zawsze spada. My mamy teraz 40% bez wietrzenia. I sucha skore, niestety. Czekam, aż się ociepli.

Wiem i dlatego postanowiłam zawalczyć z wilgotnością w domu, bo Staś ma suche przedramiona i policzki. A ze mnie to niedługo zacznie się sypać jakbym łupież miała. Tylko gruboskórny mąż nie rozumie o co mi chodzi z tą wilgotnością. Na szczęście widzi w końcu na liczbach i ma do tego odpowiednie obrazki kiedy jest optymalnie, więc ma już pojęcie, że jest za sucho.
Nienawidzę okresu grzewczego

Ja w ogóle kaloryferów do wczoraj nie włączałam (ale tylko w pokojach bo w kuchni ani razu od 5 lat nie zrobiłam a w łazience zdemontowałam). Aż kiedyś przyszła mama i mi poodkręcała kaloryfery, żeby się mieszkanie dosuszyło bo wg niej była za duża wilgotność. Nie wiem jaką mam wilgotność ani temperaturę. Ze względu na bloki na pewno dość wysoką w odróżnieniu do wilgotności.

A u nas wilgotność jest chyba bardzo duża. Rano zawsze mam kałuże na podłodze. Ale to dlatego że my prawie nie grzejemy, czasem włączę tylko grzejnik u dzieciaków. Temperatura jest w granicach 17-19 stopni

Emi pisze:Temperatura jest w granicach 17-19 stopni

Jezu, podziwiam ludzi którzy umieją żyć w takiej temperaturze. Ja jestem ciepłolubna, wolę chodzi w krótkim rękawie i spodniach niż w grubych dresach. Nie dała bym rady w takiej temperaturze.
U nas teraz jest około 24 stopni a wilgotność fatalna bo około 30%. Latem była na poziomie 60%.

U nas w dzień 20-22, w nocy 18-19. Wilgotność 60%. Niby sporo, ale dla mnie jakoś "sucho". Mam wiecznie spierzchnięte dłonie i usta.

Jejku u nas temperatura w domu i ciągłe zrzędzenie mojej mamy, że jest zimno, że przez to choruje. A temperaturę mamy w domu w nocy 18-20 stopni, a u mojej mamy w domu jest czasem i 26 stopni jak idę do rodziców to zione z gorąca ciągle bym piła i piła masakra a u mnie w domu oddycham pełna piersia i nie da sie mojej mamie przetłumaczyć.

Obecnie temperatura wynosi 24 stopnie, wilgotność 20%-szaleństwo, zwykle jest tak niska, że stacja pogodowa nie jest w stanie jej określić.

Średnio pasujący temat. Ale ten najbardziej wydaje mi się odpowiedni. Jaką macie temperaturę w pokoju gdzie śpią Wasze dzieci? U nas jest ok. 20 max 22 stopnie. Hania w nocy często się odkopuje i albo się podwinie się koszulka i plecy odkryte albo brzuch itp. Nie wiem czy przez to że cały czas bywa odkryta a nie zawsze ja się przebudzam to nie wiem czy nie podwyższyć temperaturę.
Aktualnie Hania od lipca chodzi na cały dzień do żłobka. Pod koniec sierpnia Hania była chora. Szybko przeszło. Tak teraz od kilku dni katar i w nocy kaszel.


Poprawiłam pisownię i jednocześnie przeniosłam do odpowiedniego działu, bo tutaj nadaj się najlepiej - Patrycja11

U nas zmiany, nie jesteśmy już tak zimnolubni jak kiedyś, temperatura centralnego ustawiona na 21,5.

U nas jakiś pogrom, wilgotność u nas wynosi 21 proc. Nawilżać chodzi non stop, ja mam tak wysuszoną skórę, że masakra, to samo mąż i Kacper, mam sucho w gardle, Kac pokasłuje co też myślę że jest tym spowodowane. Skręcenie kaloryfera powoduje, że robi się koszmarnie zimno a wilgotność nie rośnie. Masakra jakaś.

U mnie to samo z tym,że ja muszę palić w piecu i jest tragedia. Igor chrząka ja też i Bianka co jakiś czas również z M. Na czele

U nas jest cały czas 21 stopni, a wilgotność się często zmienia - od 20 do 25 procent. Nie mamy pieca, tylko zwykłe ogrzewanie - to bardzo pomaga bo możemy w kaloryferach ustawiać dokładne taką temperaturę jaką chcemy.

Teraz u nas jest tak gorąco, że nie idzie wytrzymać... mamy włączone dwa wiatraki i mały przenośny klimatyzatora, pijemy zimne napoje z lodem i nic... Nie idzie wytrzymać w takie upały

ja to w zimę kocham jak jest 23-26 stopni w mieszkaniu, lato około 22 stopni

wilgotności nigdy nie miałam jak zmierzyc ale chyba musze sie zainteresować tym tematem, bo też mam skóre ze skłonnością do atopii. moze wyzsza wilgonosci by pomogła, ale boje się troche np. pleśni i grzyba. czy wyzsza wilgotnosc im nie sprzyja przypadkiem?