Podobno...
: 06 paź 2013, 16:50
Przeniosłam do odpowiedniego działu - szara
Podobno (czyt. gdzieś przeczytałam) kiedy w rodzinie pojawia się dziecko w ciągu pierwszych lat życia dziecka rodzice poznają około 27 nowych osób...podobno.
Jestem mamą 8 miesięcznego Jacusia, 6 miesięcy byliśmy razem w domu od 2 miesięcy powoli wracam do pracy. W tym czasie staraliśmy się wspólnie "poderwać" w parku, za zajęciach fitness i we wszystkich możliwych miejscach jakąś fajną mamę (lub tatę z synkiem lub córeczką, niestety bezskutecznie. Zaczepianie na ławce w parku kończyły się rozmową o ładnym wózku lub kurteczce, a po zajęciach fitness wszyscy rozchodzili się do domu w mgnieniu oka i nie było nawet mowy do herbatce w pobliskiej kawiarence... nie było mowy o czymkolwiek.
Nie mamy w mężem zbyt wielu znajomych, po urodzeniu dziecka ich grono zmniejszyło się praktycznie do zera. Chciałam napisać, że może odczuwam to tym bardziej ze nie dawno przeprowadziłam się do Łodzi ale uświadomiłam sobie, że minęły już prawie 3 lata. W związku z tym dalej zastanawiam się co jest ze mną nie tak, chociaż mam jednak nadzieję , że to z tymi ludźmi których miałam okazję do tej pory spotkać coś jest nie tak.
Wracając do artykułu - ciekawe gdzie znajdują się teraz te osoby (dwadzieścia siedem osób!) które są nam przypisane, statystycznie oczywiście. Napisałam ten post, bo pomyślałam że jak nie będę robić nic w tym kierunku to mogę mieć pretensje tylko do siebie.
Jesteśmy aktywnymi rodzicami, jeździmy na rolkach razem z Jacusiem w specjalnym wózku, Jacuś uwielbia również wypady na basen.
Czy ktoś w was ma podobno spostrzeżenia do mnie czy jestem raczej w tym temacie odosobniona?
Podobno (czyt. gdzieś przeczytałam) kiedy w rodzinie pojawia się dziecko w ciągu pierwszych lat życia dziecka rodzice poznają około 27 nowych osób...podobno.
Jestem mamą 8 miesięcznego Jacusia, 6 miesięcy byliśmy razem w domu od 2 miesięcy powoli wracam do pracy. W tym czasie staraliśmy się wspólnie "poderwać" w parku, za zajęciach fitness i we wszystkich możliwych miejscach jakąś fajną mamę (lub tatę z synkiem lub córeczką, niestety bezskutecznie. Zaczepianie na ławce w parku kończyły się rozmową o ładnym wózku lub kurteczce, a po zajęciach fitness wszyscy rozchodzili się do domu w mgnieniu oka i nie było nawet mowy do herbatce w pobliskiej kawiarence... nie było mowy o czymkolwiek.
Nie mamy w mężem zbyt wielu znajomych, po urodzeniu dziecka ich grono zmniejszyło się praktycznie do zera. Chciałam napisać, że może odczuwam to tym bardziej ze nie dawno przeprowadziłam się do Łodzi ale uświadomiłam sobie, że minęły już prawie 3 lata. W związku z tym dalej zastanawiam się co jest ze mną nie tak, chociaż mam jednak nadzieję , że to z tymi ludźmi których miałam okazję do tej pory spotkać coś jest nie tak.
Wracając do artykułu - ciekawe gdzie znajdują się teraz te osoby (dwadzieścia siedem osób!) które są nam przypisane, statystycznie oczywiście. Napisałam ten post, bo pomyślałam że jak nie będę robić nic w tym kierunku to mogę mieć pretensje tylko do siebie.
Jesteśmy aktywnymi rodzicami, jeździmy na rolkach razem z Jacusiem w specjalnym wózku, Jacuś uwielbia również wypady na basen.
Czy ktoś w was ma podobno spostrzeżenia do mnie czy jestem raczej w tym temacie odosobniona?