Strona 1 z 4

Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 24 paź 2013, 13:32
autor: Audiolka
Czy dopada Was czasem taki moment, że przestajecie (oczywiście na chwilę) lubić swoje dziecko/dzieci? :) Wkurzają Was do tego stopnia, że pierwsza myślą jest otworzenie szafy i ...(wsadzenie tam dziecka, spakowanie się i wyjście z domu - niepotrzebne skreślić ;) )

Ja tak mam, ale tylko w jednym przypadku. Gdy proszę Wojtka, żeby coś dla mnie zrobił, przyszedł czy coś w tym stylu, a słyszę ciągle zaraz (nie wiem, czy jest to efekt uboczny bycia facetem, czy coś innego). Natomiast gdy on coś chce, to musi być to zrobione już, natychmiast. Oj jak ja go wtedy nie lubię :evil:

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 24 paź 2013, 13:36
autor: marciami
wstyd się przyznać, ale ja też już tak mam...ale głównie w dni kiedy sama jestem niewyspana i zmęczona...wtedy każdy płacz i marudzenie Mikołaja przyprawia mnie o nerwy :/ a najbardziej nie lubię gdy widzę, ze jest śpiący, a on próbuje ze snem walczyć i w efekcie długo płacze w łóżeczku...

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 24 paź 2013, 18:29
autor: Deco-Ania
Az tak ekstremalnie to chyba jeszcze nie miałam.
Ale były dni, że wychwalałam moment kiedy M. wrócił z pracy i przejmował Antosia.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 24 paź 2013, 19:17
autor: Emi
Audiolka pisze:Czy dopada Was czasem taki moment, że przestajecie (oczywiście na chwilę) lubić swoje dziecko/dzieci?

zdarza się niestety, moje dzieci mnie ostatnio skutecznie wyprowadzają z równowagi :evil: na szczęście w miarę szybko to przechodzi

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 24 paź 2013, 21:28
autor: malaJu
Kiedyś miałam częściej. I zawsze mam tylko w stosunku do Uli. I zawsze są to chwile, gdy wychodzi z niej natura mojej mamy.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 25 paź 2013, 12:05
autor: szaraczarownica
malaJu pisze:Kiedyś miałam częściej.

Zdecydowanie tak. Teraz też się zdarza, ale tak średnio jeden-dwa razy w tygodniu, a nie pięć-sześć :lol:
Najczęściej jest to sytuacja, gdy śpieszymy się do wyjścia, a on mi wtedy ucieka z gołą pupą, bo nie chce założyć pieluszki, potem spodni i całej reszty. Wczoraj właśnie była taka sytuacja, więc na niego nawrzeszczałam, a tuż po tym zadzwoniła moja mama. Jak skończyłam rozmawiać obejrzałam się gdzie Staś, a on się tak przejął, że próbował sobie sam buty założyć :lol: Nie muszę chyba pisać, że natychmiast mi przeszło :lol:
Albo dzisiaj, gdy zasypiał na drzemkę 45 minut :roll:

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 25 paź 2013, 12:26
autor: Misiak
"Czasrm nie lubię mojego dziecka" to chyba zbyt mocne zdanie u mnie. Czasem ręce mi tylko opadają jak Pola ucieka z gołą pupą- i daj Boże, żeby czystą... Jednak jedynym sposobem na to jest danie jej do łapek czegoś, czym się zajmie a ja skończę przewijać. Nie mogę jej za to nie lubić, bo ona chyba nie kuma jeszcze o co chodzi w tym całym przewijaniu, no i czemu ma leżeć nieruchomo skoro świat wzywa. >D Podobnie gdy wpada w fazę "jestem mega śpiąca lecz spać nie pójdę", jednak ja też mie zawsze usypiam od razu, i nie raz byłam zbyt zmęczona by usnąć. Albo gdy nie chce jeść- też nie zawsze jestem głodna. Staram się wsxystko tak sobie tłumaczyć, by nerwy mi nie puszczały. Założyłam sobie, że nie będę krzyczeć na moje dziecko i póki co się tego trzymam. Zobaczymy jak urośnie ona i jej różki. :ymdevil:

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 25 paź 2013, 12:35
autor: Malwina
Misiak, wszystko przed Tobą jeszcze. :D

Bardzo rzadko nie lubię moich dzieci, ale zdarzają się takie chwile :D

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 25 paź 2013, 12:38
autor: szaraczarownica
Misiak pisze:Jednak jedynym sposobem na to jest danie jej do łapek czegoś, czym się zajmie a ja skończę przewijać

Misiak, zobaczymy co powiesz, jak ten sposób przestanie działać :lol: U nas działało na początku, teraz już łapie o co chodzi z tym przebieraniem i ostro się broni. I wtedy żadna zabawka nie jest w stanie odwrócić uwagi ;)

Misiak pisze:Założyłam sobie, że nie będę krzyczeć na moje dziecko i póki co się tego trzymam

A ja ostatnio odpuściłam. Skoro on krzyczy bo jest sfrustrowany, to ja też mogę. Mamy równouprawnienie ;)
Próbowałam właśnie ukrócić te jego histeryczne wrzaski stosując metodę karnego jeżyka, ale wyczytałam ostatnio, że to uczy dziecka tłumienia negatywnych emocji. A sama wiem, że lepiej je wyrzucić na zewnątrz. W takiej sytuacji ponoć lepszym wyjściem jest dać dziecku się wykrzyczeć. Zwłaszcza, że zezwolenie na krzyk jest równoznaczne z tym, co chcemy wpoić naszemu dziecku - że zawsze może do nas przyjść i powiedzieć z czym ma problem. Chcemy, żeby się z nami kłócił, sprzeciwiał, nie zgadzał, ale ma z nami rozmawiać. Więc niech sobie krzyczy. Ale jak on może emocje wyrzucać na zewnątrz, to ja też.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 25 paź 2013, 13:21
autor: tulipan87
Misiak pisze:Założyłam sobie, że nie będę krzyczeć na moje dziecko i póki co się tego trzymam.

Ja podobnie :) Tyle, że ja z natury jestem dość spokojną i cierpliwą osobą i ciężko wyprowadzić mnie z równowagi*. Ale dla Mateusza nie ma rzeczy niemożliwych. I owszem, nie lubię Go wtedy gdy notorycznie usiłuje coś wymuszać, a także w sytuacjach kiedy On sam nie wie o co Mu chodzi i mam wrażenie, że wyje tylko żeby wyć.

* nie dotyczy w relacjach z moim mężem :twisted:

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 25 paź 2013, 13:26
autor: kasia_m85
Misiak pisze:"Czasrm nie lubię mojego dziecka" to chyba zbyt mocne zdanie u mnie. Czasem ręce mi tylko opadają jak Pola ucieka z gołą pupą- i daj Boże, żeby czystą... Jednak jedynym sposobem na to jest danie jej do łapek czegoś, czym się zajmie a ja skończę przewijać. Nie mogę jej za to nie lubić, bo ona chyba nie kuma jeszcze o co chodzi w tym całym przewijaniu, no i czemu ma leżeć nieruchomo skoro świat wzywa. Podobnie gdy wpada w fazę "jestem mega śpiąca lecz spać nie pójdę", jednak ja też mie zawsze usypiam od razu, i nie raz byłam zbyt zmęczona by usnąć. Albo gdy nie chce jeść- też nie zawsze jestem głodna. Staram się wsxystko tak sobie tłumaczyć, by nerwy mi nie puszczały. Założyłam sobie, że nie będę krzyczeć na moje dziecko i póki co się tego trzymam. Zobaczymy jak urośnie ona i jej różki.

Podpisuję cię pod tym obiema rękoma >D No i do dziesięciu liczę jeszcze jak ubieram Liwię >D

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 25 paź 2013, 15:52
autor: Misiak
szaraczarownica, jeśli masz tłumić emocje a potem to odchorowywać- chyba lepiej jest krzyknąć. Ja wiem, że mnie by to nie pomogło. Raz że Pola na pewno by się nie uspokoiła, a nawet wręcz przeciwnie, a dwa później miałabym ogromne wyrzuty sumienia, które by mnie zjadły. Ale ja to ja. Jestem raczej spokojna i cierpliwa (dla męża zazwyczaj też, ale na niego krzyk raczej działa a czasem nie sposób inaczej >D ) .

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 29 paź 2013, 15:04
autor: Sybel
Ja ostatnio nie lubię mojego dziecka na spacerach. I to na tyle, że jak mam isć z nim na spacer po żłobku, chce mi się płakać. Z jednej strony ciąża, z drugiej to, ze on sporo waży i cięzko mi go dźwigać, a często nie mam wyjścia. Plus jego fochy, ignorowanie mnie, wyrywanie się, wyprężanie i wrzaski. No i powrót ze spaceru z kupą na podeszwie (90% spacerów tak kończymy, to nie jego wina, ale zgadnijcie, kto to czyści). Całosć sprawia, ze przez te półtorej godzinny dziennie usiłuję moje dziecko przekupić, czymkolwiek zainteresować, zagadać,z abawić, a kończy się histerią i przypięciem do wózka.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 23 lis 2013, 18:02
autor: albelu21
Każda z nas tak ma, moje dziecko potrafi być wcielonym diabłem, a wtedy naprawdę potrafi mnie wyprowadzić z równowagi. I niestety emocje biorą górę, potem tylko sie wkurzam na siebie, że znowu jej się udało.... L-)

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 23 lis 2013, 18:04
autor: albelu21
Sybel pisze:Ja ostatnio nie lubię mojego dziecka na spacerach. I to na tyle, że jak mam isć z nim na spacer po żłobku, chce mi się płakać. Z jednej strony ciąża, z drugiej to, ze on sporo waży i cięzko mi go dźwigać, a często nie mam wyjścia. Plus jego fochy, ignorowanie mnie, wyrywanie się, wyprężanie i wrzaski. No i powrót ze spaceru z kupą na podeszwie (90% spacerów tak kończymy, to nie jego wina, ale zgadnijcie, kto to czyści). Całosć sprawia, ze przez te półtorej godzinny dziennie usiłuję moje dziecko przekupić, czymkolwiek zainteresować, zagadać,z abawić, a kończy się histerią i przypięciem do wózka.


Ja tak mam w sklepie, wstyd mi z nią gdziekolwiek wyjść, bo zrzuca wszystko z półek, a jak mówię "jedna rzecz", to zaczyna się rzucanie po podłodze, na które notabene nie reaguje. O ile uważam, że dobrze robię, tak zawsze znajdzie się ktoś, kto ją bedzie podnosił i pocieszał, a ze mnie robił wyrodną matkę...

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 23 lis 2013, 22:06
autor: ava
Misiak pisze:"Czasrm nie lubię mojego dziecka" to chyba zbyt mocne zdanie u mnie
Aczkolwiek zdarzają się chwile, kiedy mocno mnie wkurza, przede wszystkim bardzo często
Misiak pisze:nie kuma jeszcze o co chodzi w tym całym przewijaniu, no i czemu ma leżeć nieruchomo skoro świat wzywa
odwrócenie uwagi poprzez podanie jakiejś zabawki nie zawsze działa, dziś np. podczas zmiany pieluchy na przewijaku po prostu sobie usiadł 8-) Apogeum jego wyczynów następuje po kąpieli - przewijak kładziemy wtedy na stole i nieraz zdarzyło się tak, że "polerował" stół swoim nabiałem :twisted:

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 23 lis 2013, 22:41
autor: Sybel
Ja ostatnio nie wytrzymałam i dałam mojemu w tyłek przy przewijaniu. Wiem, źle, ale szczerze mwóiąc przynajmniej skupił się na tym, ze oberwał i urażonej dumie i przestał wierzgać, a miał pod sobą rozpiętą pieluchę pełną kupy z serii "ostra jelitówka", w którą zdążył wsadzić pięty. No nie było fajnie, a ja po nieprzespanej nocy byłam rozbita na amen. Przewijanie jest dramatem - histeria, szarpanie się, bo on CHCE natychmiast robić coś innego, a ja mu plany krzyżuję!

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 24 lis 2013, 8:25
autor: szaraczarownica
Sybel, dlatego ja już kilka miesięcy temu zrezygnowałam z przewijania na leżąco. Jak pieluszka tylko usiusiana, to na stojąco w pokoju, a z bombową zawartością w wannie i od razu myjemy pupę (zużycie chusteczek drastycznie spadło :lol: ).
No tylko ostatnio zrobił mi taki numer, że zwiał, jak tylko zdjęłam mu pieluszkę, schował się w kącie, nagle słyszę podejrzany dźwięk, a jak się odwróciłam, to zobaczyłam dziecko biegnące grzecznie w moim kierunku - nasikał na dywan i dopiero wtedy przyszedł, żeby mu pieluszkę założyć :evil:

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 24 lis 2013, 8:31
autor: Blue
Ja z kolei spacyfikowac mloda moge tylko na przewijaku.Przewijam ja wiec nadal jak niemowle,bo na lezaco,ale tylko tak mam wrazenie ze dokladnie jej wszystkie zabrudzenia wytre.Na stojaco mi zwiewa (z kupa to dramat),no i poza domem jako tako udaje mi sie ja przewinac na kolanach tzn lezy mi na brzuchu przelozona przez kolana (jak do klapsa :lol: ).
A zeby bylo w temacie-tez czasem nie lubie moich dzieci:)Jak sa za glosne,marudza bez powodu i stawiaja opor/pyskuja to mam dosc.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 20 paź 2014, 21:41
autor: niesia2708
Karola od jakiegoś czasu doprowadza mnie do szału z usypianiem :twisted: :twisted:
Jak tak to jest śpiąca, na przewijaku w trakcie ubierania trze oczy a jak ją przytulę i dostaje mleko to mija kilka minut i już po spaniu. Dzisiaj walczyła prawie 2 godziny :twisted: I na nic się zdają kołysania, przytulania, położenie się obok. Wyje i już X( X(

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 20 paź 2014, 22:03
autor: gohnia
niesia2708, Wojtek tak ma. U nas to po prostu taki typ człowieka, zawsze roznosi go energia i spanie ( i samo usypianie) jest dla niego karą.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 27 maja 2015, 19:51
autor: niesia2708
malaJu pisze:I zawsze mam tylko w stosunku do Uli. I zawsze są to chwile, gdy wychodzi z niej natura mojej mamy.

Dlatego też nie powinnam się złościć na swoje dziecko bo wiem,że niestety charakterek ma ona po mojej rodzinie....nerwus i już.
Jak coś nie pasuje to rzuca się na podłogę, albo wyje...dzisiaj wyła dobre pół godziny o wszystko po kolei.
Po takim popołudniu jestem ledwo żywa i szczerze mówiąc nie wiem jak z nią postępować.
Do tego poziom asertywności u mojego dziecka jest maksymalny. Najlepiej opisuje ją wierszyk:
"Nie"
"- Nie chcę bułki,
ani kęsa.
Nie chcę zupy,
nie chcę mięsa.
Nie!
Nie chcę sosu
I sałaty,
Nie chcę mleka
I herbaty.
Nie!
Nie chcę bawić się
Dziś wcale,
Nie chcę misia,
Nie chcę lalek.
Nie!
Nie chcę leżeć,
Nie chcę spać,
Nie chcę chodzić,
Nie chcę stać.
Nie!
Jeśli jesteś
taka "Nienia",
To cześć Nieniu,
Do widzenia. Pa!"
Czasem po prostu już nie mam do niej siły i najchętniej wysłałabym na wakacje do cioci lub babci.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 27 maja 2015, 19:55
autor: 19anioleczek92
niesia2708, To możemy podać sobie ręce...ostatnio też już mam wszystkiego dość... i do tego jeszcze to jego roztrzepanie :roll: nie uważa nic w ogóle...

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 27 maja 2015, 21:23
autor: misiao1983
Niesia2708, wierszyk wypisz wymaluj o moim Adasiu.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 27 maja 2015, 21:39
autor: Fuente
misiao1983 pisze:Niesia2708, wierszyk wypisz wymaluj o moim Adasiu.


I mojej Amelce... ostatnio też ma etap: "Nie ciem" i " Ja siama!"
Wszystko sama... no po prostu WSZYSTKO. Łącznie ze zmianą pampersa bratu. No oszalec idzie... :roll:

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 27 maja 2015, 23:16
autor: malaJu
No to pocieszę Was, że to mija! Ulcia bardzo złagodniała, zniknęły wszelkie zachowania, które mnie niepokoiły. To teraz naukochańsza córka, wspaniały kumpel i bardzo zaangażowany pomocnik. Oczywiście, sprzątać nie lubi i pewnie nie polubi, ale chętnie pomaga. Natomiast fazę na "nie", "nie chcę", "chcę to", "idź" i "daj" oraz "siam" przechodzi Leo. Nauczył się mówić i teraz wszystkim rozkazuje, non stop się obraża, bije, gryzie, kopie, wytyka język... można by tak długo. Oczywiście reagujemy, czasem dostanie karę, ale to jednak inne dziecko niż Ula. U nikogo nie budzi skrajnych emocji. Całą trójką duzo cierpliwiej znosimy Jego humory. Zresztą, on jest cholerykiem po mnie, a nie histerykiem jak Ula po mojej Mamie ;)

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 28 maja 2015, 5:48
autor: misiao1983
To ja jeszcze dorzucę, że Adasiowe "nie" idzie o krok dalej, nie dotyczy tylko jego osoby. Np. "Tata nie przykrywaj się kocem nieee , tu następuje wycie, ofkors jeśli tata by się odkrył , następuje natychmiastowy odwrót i krzyk , tata przykryj się! łeeeee i wycie.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 28 maja 2015, 8:44
autor: Audiolka
Małe dzieci mały problem....i wiecie jak to idzie dalej...
Wojciech jak uroczy i śliczny (naprawdę jak na chlopaka, to trafił mi się wyjątkowo urodziwy okaz) tak UPARTY. Potrafi 1,5 godziny siedzieć w jednym miejscu i stać przy swoim zdaniu ...a lekcje same się zrobią :twisted: Nie ma takiej siły, żeby go do czegoś przekonała. Jak sobie coś postanowi, to po prostu musi to zrobić. Cycki to mi czasem opadają.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 28 maja 2015, 12:20
autor: lmyszka
Audiolka, Wiktor też ma takie fazy ale mają porównanie sfochowanego W a K, sto razy wolę obrazę W :lol:
On powie co chce i co jest nie tak, a K płacze bo chce jeść, dostanie to płacze, że dostał, zabiore mu to płacze że zabrałam. No gorzej niż baba =))))
No i nie gada więc nie jestem często w stanie dowiedzieć się o co mu chodzi. Bo odpowiedź "taa" pada zawsze nawet jak czegoś nie chce

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 28 maja 2015, 12:37
autor: ppola
Moja córka dzisiaj wyprowadziła mnie z równowagi, histeryzowała, płakała i wrzeszczała bo... nałożyłam jej inna pastę niz chciała. Ale zamiast powiedzieć to wrzeszczała, w takim swietnym humorze poszła do przedszkola. No i z przedszkola dostałam telefon co się dzieje z Marysią bo wrzeszczy i histeryzuje. Chciałam ja wcześniej odebrać ale stwierdzili że sobie z nią poradzą. Natomiast ja juz mam drgawki jak pomyslę o jej humorze jak juz ją odbiorę :roll: Dobrze ze Ula ma dzisiaj dzień usmiechu, bo jakby miała znowu fazę wycia i wiszenia to chyba bym się powiesiła :?

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 05 sie 2015, 21:12
autor: niesia2708
malaJu pisze:No to pocieszę Was, że to mija! Ulcia bardzo złagodniała, zniknęły wszelkie zachowania, które mnie niepokoiły. To teraz naukochańsza córka, wspaniały kumpel i bardzo zaangażowany pomocnik.

A kiedy mija???

Ja na prawdę nie mam już siły do mojego dziecka.....ostatnio ma taką mamozę i problemy z usypianiem,że ja wysiadam psychicznie i fizycznie :( :( Jeśli jesteśmy same w domu to ja nie zrobię praktycznie nic ponieważ trzeba siedzieć z Karolinką i się bawić. Nie da się zagadać, ciągnie za ręce, łapie się nogi.... W konsekwencji w domu mam wieczny bałagan bo jak ona pójdzie spać to ja potrzebuję paru minut dla siebie i muszę zabierać się za pracę. Na wakacjach też mama ma prowadzić wózek, z mamą za rękę, u mamy na ręce, mama ma myć, dawać jeść tylko mama, mama, mama. Nie ma mowy żebym spokojnie zjadła bo Karolcia musi wtedy siedzieć u mnie na kolanie.
Dodatkowo nie mogę sobie poradzić z jej usypianiem. Już był krótki okres kiedy pięknie zasypiała u siebie sama. A teraz nie ma mowy. Trzeba się z nią kłaść, przytulać, brać na kolana, odkładać i tak w kółko. A najgorsze jest to,że potrafi tak godzinę-dwie. Dzisiaj wróciłyśmy o 17, była zmęczona i wyjąca. Więc rozebrałam ją do pampersa, zabrałam do nas na łóżko w nadziei że może się prześpi. Siedziałyśmy, czytałyśmy książeczki, bawiłyśmy maskotkami i tak do 21 :roll: :roll: Padła o 21.15 jak do nas dołączył jeszcze tata :(

Kocham ją nad życie, jest słodka i kochana, ale na prawdę czasem już brakuje mi sił.....

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 06 sie 2015, 6:26
autor: lmyszka
niesia2708, łączę się w bólu.
Jak bym czytała o Kacprze tylko u nas dochodzi jeszcze masakryczne rozrabianie. Rzucanie czym się da gdzie się da, na każde zwrócenie uwagi czy to na spokojnie czy jak nerwy puszczają krzykiem on reaguje śmiechem i ma głęboko w d... co się do nie go mówi.
I to jego wieczne NIE. Na wszystko i o każdej porze.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 06 sie 2015, 7:36
autor: szaraczarownica
lmyszka pisze:I to jego wieczne NIE. Na wszystko i o każdej porze.

lmyszka, u nas w końcu od 2-3 tygodni nie ma tego "nie" tak dużo. Tfu tfu, żeby nie zapeszyć. A tak to odkąd pamiętam ciągle wszystko "nie" i "nie". Nawet jak potem mu się podobało, albo jak wiedziałam, że będzie mu się podobać, bo poprzednim razem był zadowolony.
Skończyły się też nieustanne pobudki z rykiem. Dzisiaj w ogóle było zaskoczenie, bo sam się obudził, zdjął barierkę i przytuptał do mnie (do tej pory zrobił to tylko 2 razy). Ale myślę, że tu duża zasługa w tym, że dogadujemy się co raz lepiej, bo Staś zna już bardzo dużo słów i ich używa w codziennym życiu, więc woła, a nie płacze.

Współczuję dziewczyny. Ale powtarzajcie sobie jak mantrę w takich chwilach "to minie, to minie". Bo przecież takie zachowanie nie będzie trwało wiecznie.
U nas też ostatnio z zasypianiem masakra, ale wiem, że za jakiś czas znowu się unormuje i będzie super. Trzeba tylko przetrwać ten gorszy okres.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 06 sie 2015, 9:28
autor: lmyszka
szaraczarownica, znam przypadki że nie ustąpiło :|
Wiem, że takich przypadków jest mało, ale jednak.
Patrząc na charakter i temperament Kacpra słabo to widzę.

No ale co czekam, choć mam już po kokardę i najchętniej trzasnęła bym drzwiami.

A już do szału mnie doprowadza to, że wszyscy są w domu a ja do kibla iść nie mogę bo wyje pod drzwiami: mama, mama a tatuś siedzi w pokoju.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 11 sie 2015, 21:24
autor: Karola5
Dziewczyny ja od 16 miesięcy mam tak. Basia zasnęła sama 3 razy. Podobno bo nikt tego nie widział poza moja mamą :) po prostu padła a raz na stojąco oparła się o kanapę. Generalnie dlatego nadal karmię bo jest szansa ze uśnie przy cycku, w trakcie obowiązkowo szuszam oraz bujam rogalem. Czasem skaczemy na piłce, a ostatnio doszło skakanie z cyckiem w paszczy a ja jeszcze szuszam :shock: . Jak nie zasnie to bujamy się do 21 lub 22 z szalejaca Baśką. Czasem żartujemy że czekamy aż się uderzy bo wtedy jest histeria i przy cycku przyśnie.. nieco okropne ale cóż zrobić. .. dzis obudzila sie z drzemki z płaczem i nie chciała zasnąć inaczej niż na rekach (moich) bujana. Dopiero jak porządnie zasnęła to mogłam usiąść :( od 16 miesiecy również nie mogę skorzystać z toalety z zamkniętymi drzwiami bo jest ryk a ostatnio i prysznica nie mogę wziąć bo wyje pod kabiną :/ w przyszłym tygodniu skończy mi się urlop i ciekawe jak B zniesie brak mamy bo przez moją obecność ilość posiedzeń z cyckiem znacznie się zwiększyła w ciągu dnia :|
A i tez nie mogę nic zrobić w domu bo wiesza mi się na nodze i wyje, jak zmywam to odpycha mnie od szafki. Spać też nie mogę bo jak tylko się obudzi to brutalnie podnosi mi głowę i wciska palce albo ciągnie i drapie np za uszy

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 11 sie 2015, 21:31
autor: Karola5
A i jeszcze jeść nie mogę przy niej bo wszystko co ja jem ona tez musi spróbować a jak jej zasmakuje to musze jej oddać. Terrorystka robi to nawet jak jest nażarta :ymdevil:

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 13 sie 2015, 9:13
autor: zbroziu
Karola5, nie chcę się straszyć, ale jak tak dalej dasz się terroryzować to zwariujesz.
Baśka jest już duża i uważam, że już powinna bez problemu zająć się sobą w momencie kiedy idziesz do ubikacji. A usypianie na rękach w tym wieku to już troszkę przesada, ja wiem że płacz dziecka boli matkę, ale jak tak dalej będziesz postępować to Basia się nigdy nie usamodzielni.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 13 sie 2015, 10:04
autor: niesia2708
zbroziu pisze:Baśka jest już duża i uważam, że już powinna bez problemu zająć się sobą w momencie kiedy idziesz do ubikacji

A ja się z tym nie zgodzę niestety. Sama mam w domu HNB i wiem co to znaczy. Jak tylko ja lub mąż jesteśmy z Karolcią w domu to chodzi za nami krok w krok i domaga się uwagi. Nie powiem są takie chwile że zajmie się sama sobą, ale na ogół wymaga żebyśmy towarzyszyli jej w tym co robi.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 13 sie 2015, 12:27
autor: szaraczarownica
niesia2708, zgadzam się.
Karola5, wiesz, że hajnidy z tego częściowo wyrastają, prawda? Musisz wzmacniać samodzielność pochwałami. Jak Basia zajmie się sobą choćby na minutę, to chwal ją jakby zdobyła Mt. Everest. Nam się tak Staś nauczył bawić sam. Pochwały, pochwały i jeszcze raz pochwały.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 13 sie 2015, 13:05
autor: zbroziu
jeśli Basia ma
zbroziu pisze:HNB

to oczywiście zmienia postać rzeczy, ale nie wierzę w to, że nie ma jakiś wytycznych które spowodują iż złagodzi się chociaż odrobinę takie zachowania dzieci.
Swoją drogą bardzo mnie ciekawi jak lekarze rozpoznają, że to właśnie HNB...
zatem
Karola5, trzymaj się dzielnie

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 13 sie 2015, 23:28
autor: Karola5
zbroziu, lekarze nie diagnozują bo to nie choroba tylko charkter/zespół cech.
Baska ma bardzo silny lęk separacyjny stąd te różne historie/histerie :| no i wiesz jest płacz i jest PŁACZ a w zasadzie to 'Histeria ja tu umieram jest mi cholernie źle popiszcze sobie i powyje co tam prawa grawitacji nic mnie nie interesują najwyżej zaryje głową w kafelki UUUUAAAAAA' ten teges. Generalnie czujesz drgania błony bebenkowej w mózgu :D
Zasypiania moja mama ja próbuje nauczyć juz kilka miesięcy i mimo dwójki dzieci które wychowała widzi że się nie da =))))
Jesteśmy umówieni na wrzesień na diagnozę SI zobaczymy co z tego wyjdzie. Na razie nastąpiła lekka poprawa w zakresie smarowania kremem (po codziennych wakacyjnych przejściach z filtrem UV) ale oczywiście twarz jest niedotykalska. :twisted:

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 14 sie 2015, 6:50
autor: malaJu
Karola5, no faktycznie to może być większy problem niż HNB. Obstawiam zaburzenia SI.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 14 sie 2015, 7:17
autor: Karola5
malaJu, z tego co mi wiadomo sporo dzieci HNB ma zaburzenia SI :/. Nasz rehabilitant mówi że Basia jest zdezintegrowana ale że jest jeszcze malutka i trzeba dać jej czas, no ale zobaczymy co powie specjalista od takich maluchów :roll:

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 14 sie 2015, 7:19
autor: szaraczarownica
Karola5 pisze: Spać też nie mogę bo jak tylko się obudzi to brutalnie podnosi mi głowę i wciska palce albo ciągnie i drapie np za uszy

Karola5, dopiero zauważyłam :lol:
Mnie Staś próbuje podnosić powieki :lol:

U nas ze smarowaniem też był dramat. W tym roku już ciało posmarować da, nawet się podstawia, ale twarz jest dalej niedotykalska. Niedotykalska, niechlapalna, nieumywalna. Ale ja jeszcze czekam licząc na to, że przejdzie. I myjemy się, chlapiemy i smarujemy. Czyli próbujemy się odczulić samodzielnie.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 14 sie 2015, 8:54
autor: martula_87
Dla mnie z tym HNB to jest tak że każde dziecko można do tego przypisać.
Dominik też nie jest łatwym dzieckiem ale uważam że pewne rzeczy są nie do przyjęcia. Jak dla mnie np to zasypianie o ile pierś i suszanie jest oki to skakanie na piłce i bujanie to już za dużo bodźców na raz. Być może należy wszystko ograniczyć do minimum. Bo np Dominik też jak ma za dużo rzeczy do ogarnięcia na raz to nie może sobie poradzić a jakiś ogromnych zaburzeń Si nie ma. Więc u nas do spania tylko nucenie piosenek nawet już czytanie bajek na dobranoc mocno go rozbija i już jest trudność. Trochę bym ograniczyła tych czynności na dobranoc i czekała cierpliwie zmiana nie nastąpi w dzień czy dwa.
Ale też nie lubi się chlapać, brudzić, smarować kremami od malutkiego. Z tym że my na terpie Si i do psychologa chodzimy od malutkiego. Być może jakieś zajęcia by Basi pomogły. Poszukać jakiegoś dobrego terapeuty SI i niech Wam pomoże bo moim zdaniem długo tak nie wytrzymacie a z każdym miesiącem będzie jeszcze gorzej ;;)

I jak dla mnie nie można wszystkiego tłumaczyć tym całym HNB niestety trzeba działać ;;)

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 14 sie 2015, 8:55
autor: martula_87
ps. Co do zajmowania się sobą mój syn do dziś woła nas do zabawy. Jak się zajmie sobą przez około 10-15 minut jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 14 sie 2015, 9:38
autor: caixa
martula_87, gorzej może nie będzie. Inaczej na pewno. Moja bratanica ma już 4,5 roku. Jest postęp bo da sobie umyć głowę i rączki. Kremem też się da posmarować. Histerie zostały niestety plus do tego w nocy. Określana jest jako trudne dziecko ale moim zdaniem cholernie inteligentnym. Niestety nie potrafi się dłużej na czymś skupić no może poza bajkami ;) . Zastanawiam się więc jak takie dziecko sobie w szkole poradzi. Aha. Przedszkole , państwowe z tego 30 dzieci ;) , baaaardzo dużo jej dało. Wyciszyła się. Także polecam. Może nawet kluby malucha.
Są różne zaburzenia SI. Czasami trzeba wyciszać a czasami pobudzać. Myślę , że Karola próbowała spokojnego usypiania. Podejrzewam , że się nie sprawdziło, stąd ta piłka.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 14 sie 2015, 10:10
autor: malulu
martula_87, u nas jedyny sposób, żeby uśpić Kubę w południe to bujanie w wózku. Wieczorami na szczęście nie ma tego problemu, ale w dzień Kuba w ten sposób się wycisza. Moja mama (wychowała 2 dzieci) próbowała go przetrzymać, uśpić w inny sposób - nie da się. My też co jakiś czas próbujemy innych sposobów, ale niestety ciężko z tym idzie. Jestem ciekawa jak sobie poradzi w przedszkolu. Obstawiam, że nie będzie w ogóle spał, mimo zmęczenia.

p.s.
Ostatnie posty powinny być chyba wydzielone do tematu zaburzenia si, żeby tutaj nie zaśmiecać wątku.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 14 sie 2015, 10:39
autor: kasieńka 85
malulu, a może Kuba nie potrzebuje już drzemki w dzień i stąd problem z zasypianiem innym niż w wózku? Gdy zasypianie Gabrysi trwało dłużej niż drzemka, odpuscilam. I okazało się ze zasnęła że zmęczenia na siedząco i pospala dłużej niż wtedy gdy ją decydowalam.
Dla mnie hnb to tylko kolejna klasyfikacja, która opisuje jedynie cechy charakteru. Moje dzieci też można by przypisać do hnb a nie uważam żeby takie wymagania miały. Są dziećmi, mają swoje osobowości. I nieżelaznie od tego czy ktoś przyjmuje pojęcie hnb czy nie normy i zasady powinny funkcjonować.

Re: Czasem nie lubię swojego dziecka...

Post: 14 sie 2015, 10:59
autor: martula_87
malulu, ale dla mnie wózek jest Oki no nieraz trzeba użyć jakiś metod i to da się zrozumieć. A tu jednak oprócz piersi suszania jest skakanie na piłce i bujanie na moje oko za dużo tego. Choć oczywiście tez rozumiem ze każdy rodzic będzie próbował wszystkiego choćby musiał stanąć na rzęsach. Ja Dominika nie kładę na drzemki od ponad roku wtedy nie usypiał w ogóle tylko ryczał. Zasypia na siedząco podczas posiłków ostatnio się zdarza że sam mówi żebym go położyła i pada ale to rzadkość. Ba nawet zdarzyło się że zasypiał na stojąco na spacerze. Więc wiecie idealnie u mnie nie jest. Ale dla mnie ewidentnie Basiula musi iść do psychologa i na jakieś zajęcia Si jest szansa ze to jej pomoże.