Fuente pisze:Dziś wiem, że było warto. Moje dzieci zbliżają sie do siebie wiekiem. Bawią się razem, przytulają... widzę że się bardzo kochają. Interesuję ich podobne zabawki, te same zabawy, oglądaja podobne bajki. Wszystko robią razem, są ze sobą naprawde bardzo zżyci... Dla widoku moich dzieci które dają sobie buziaczki, albo tańczą razem w kółeczku, warto było przeżyć nie tylko ten pamiętny rok... ale i kolejny rok.
Po roku powiem tylko, że nadal podtrzymuję! Nasze dzieciaki dogadują się rewelacyjnie... żeby nie było... kłócić też się kłócą, czasem przywalą sobie klockiem w łeb
czasem się poszarpią, ale jak jednemu cos się dzieje to drugie już jest natychmiast do pomocy.
W przedszkolu do tej pory jak któreś z nich wychodzi do toalety to zagląda na salę do drugiego zobaczyć co robi siostra/brat i czy wszystko jest w porządku. Miałam trochę stresa, bo wychowawczynie komunikowały mi że Amelka tak często chodzi siusiu więc chyba ma problemy z pęcherzem... porobiłam badania zamartwiałam się, a przyczyna była zupełnie inna i odkryłyśmy ją jedną z Pań kilka dni później... Amelka chodząc siusiu zaglądała na salę Marcinka żeby sprawdzić czy z nim wszystko ok
3 tygodnie temu Marcinek zderzył się z kolegą głowami w trakcie zabawy... wielki płacz, nie chciał sie przytulać do cioci, wołał Amelkę... i Panie przyprowadziły mu Amelkę, która siedziała z nim na sali dobrą godzinę, przytulała, głaskała i robiła mu okłady
Nie daj Boże zdarzy mi się krzyknąć na Amelkę, to natychmiast mam przy sobie Marcina który peroruje mi jak to na dzieci nie wolno krzyczeć, a już na pewno nie wolno na Amelkę, bo ona jest grzeczna tylko czasem cos tam jej sie nie uda... a w ogóle to ja jestem nunu, a oni oboje sa cacy
Bawią się razem... dzielą się zabawkami. Jak któreś dostaje jakąs przekąskę od razu woła też dla drugiego... dzielą się wszystkim.
Wojny toczą również. Czasem sie pobiją, czasem nabiją sobie nawzajem guza... ale kochają się bardzo i widzę, że fajnie się ze sobą dogadują
A mnie serce rośnie... bo to cudowne patrzeć jak rodzeństwo mimo dzielących ich różnic, jest za sobą i na wzajem sie wspiera. Pozostaje mi mieć tylko nadzieję, że to nie jest chwilowy etap... i że zawsze tak będzie