Blue pisze:Rowniez podlaczam sie pod pytanie Agnieszki o litere R
Moja 4latka nie wymawia R ale to "cos" w zamian brzmi dosyc podobnie.
Jeszcze kilka pytan od siebie (jesli mozna):
1) Do kiedy dziecko moze "spieszczac" wyrazy?Bo mojej 4 latce tak sie zdarza.Chodzi mi o typowo dzieciece zmiekczanie w pieszczotliwy sposob wymowy np zamiast
zabierz bywa ze wymawia
ziabieź, zamiast
coś zdarza jej sie powiedziec
cioś itp.
Czy trzeba cos z tym robic np.poprawiac ja czy poprawna wymowa sama wejdzie w krew?Bo ona potrafi wymawiac tak jak byc powinno,ale mimo to zdarza sie ze piesci sie,zwlaszcza jak mowi szybko i pod emocjami,w potoku slow.
I jeszcze odnosnie mlodszej prawie 10 miesiecznej (korygowane 8,5 mies):2)czy smoczek uspakajajacy oraz dlugotrwale picie z butelki wplywa na mowe?
3) czy konsystencja posilkow jakie spozywa niemowle wplywa na rozwoj mowy?Corka 10 mies nie ma jeszcze zebow i nie jada typowo stalych posilkow.Narazie jest na etapie sporych grudek ale np.kawalka ugotowanego warzywa podanego do raczki nie zje.
Witam
Mowa pieszczotliwa jest w pewnym okresie normą, ale nie można jej utrwalać. Tzn. niem ożemy dziecku w ten sam sposób cały czas odpowiadać czy też zwracać się do niego w ten sposób. Oczywiście pewne zdrobnienia są naturalne i nikt nie oczekuje, że będziemy z dzieckiem rozmawiać w sposób służbowy czy urzędowy, ale nadmiar może naprawdę zaszkodzić.
Jeśli córka potrafi w izolacji powiedzieć głoskę "c" - a mówi cioś - to powinna ją Pani delikatnie poprawić, np. poprosić żeby powiedziała właściwie. Nie robimy tego za każdym razem gdy powie wyraz pieszczotliwie, ale kilka uwag w ciągu dnia nie zaszkodzi. Ważne jest stwierdzenie czy mówi cioś bo się pieści czy dlatego, że nie potrafi powiedzieć głoski "c".
Jeśli chodzi o zamianę w przypadku wyrazu np."zabierz" może to być kwestia zamiany słowa na prostszą dla niej wersje z uwagi na głoskę "rz". Głoski szumiące (sz, cz, ż/rz, dż) powinny pojawić się i występować w mowie regularnie do końca piątego roku życia.
Jeśli dziecko 5-lenie nie zaczyna tych głosek - nawet sporadycznie i przypadkowo - należy zgłosić się do logopedy.
Kwestia smoczka, butelki i pokarmów.
Nie ukrywam, że najbardziej w ostatnim czasie kontrowersyjna i wzbudzająca wiele emocji. Ale trzeba bardzo wyraźnie podkreślić.
DŁUGOTRWAŁE PICIE Z BUTELI, SSANIE SMOCZKA BARDZO WPŁYWA NA ROZWÓJ MOWY I MOŻE WYRZĄDZIĆ WIELE SZKÓD.
Niestety dziecko im starsz tym inaczej "manipuluje" smoczkiem w buzi.
Nie jest ti już typowe ssanie, najczęściej są to zabawy smoczkiem.
Dziecko potrafi językiem obrócić smoczek, zacinąć na nim dziąsła bądź zagryzać go pojawiającymi się ząbkami.
Tak naprawdę smoczki i karmienie butelką powinno być wyeliminowane bądź ograniczone do minimum w momencie wyżynania się pierwszych ząbków.
W przeciwnym razie mogą pojawić wady zgryzu, które podkreślę ciężko jest modyfikować przy ząbkach mlecznych, może spowodować obniżone napięcie języka i warg. Dzieci, które powyżej 1 roku życia zasypiają ze smokiem bądź z butelką najczęściej mają problemy z pojawieniem się głosek: l, t, d, n, sz, cz, ż/rz, dż - gdyż do nich muszą unieść język do góry, jet to tzw. pionizacja języka.
Zamiast smoczka, proponuję dać dziecku do ciućkania skórkę od chleba. Jest to może zaskakująca propozycja, ale dziecko oprócz walorów smakowych ma też przyjemność z poznawania nowych konsystencji. Na pewno będzie się przy tym ślinić, ale jego język i cały aparat mowny będzie proacował.
W przypadku smoka język jest przyciśnięty i najczęściej "spoczywa" w dole jamy ustnej.
Tak więc szczerze zachęcam do jak najszybszego pozbywania się smoków.
Pozdrawiam