Temat nie o tym, że nie chcemy mieć dzieci, bo na forum mam to oczywiste, że nawet jak nie chciałyśmy, to teraz je mamy
Ja zawsze mówiłam, że chcę mieć dzieci, ale nie chcę być w ciąży. Oczywiście wiedziałam, że to się wyklucza i muszę się zdecydować na jedną opcję. Wizja nieposiadania dzieci na przykład za 10 lat była jednak bardziej przerażająca niż wizja 9 miesięcy "męczarni", więc się zdecydowałam.
Po pozytywnym wyniku testu w mojej głowie pojawiło się "w co ja się takiego wpakowałam". Nie cieszyłam się, że jestem w ciąży. Nie chciałam w niej być, co oczywiście nie oznaczało, że nie chciałam mieć tego dziecka, które we mnie rosło.
Mam sporą nadwagę i bardzo przerażała mnie opcja przytycia 30 kilo, czy posiadania gigantycznego brzucha.
Moja ciąża mnie oszczędziła bardzo (tylko 3,2 kg na plusie i malutki brzuszek do 8 miesiąca) i chyba też dlatego w drugim trymestrze pogodziłam się z tym stanem - wręcz go polubiłam. A może to hormony ciążowe Wiedziałam jednak i dalej tak twierdzę, że nie będzie mi brakowało tego stanu. Nie brakuje mi też kopniaków jako czegoś przyjemnego (bo jednak nie było to dla mnie przyjemne w ciąży), ale bardziej jako schroniska dla tego (momentami) upierdliwego Młodego Człowieka Czasami bym z chęcią wsadziła go z powrotem i podejrzewam, że to uczucie nie minie mi już do końca życia
Nie żałuję tego, że w ciąży byłam. Nie żałuję (zazwyczaj), że mamy dziecko. Jednak dalej twierdzę, że nie lubię być w ciąży i nie chcę być w drugiej, co nie oznacza, że nie chcemy mieć drugiego dziecka.
A jak było z Wami? Cieszyłyście się, że jesteście w ciąży, czy może nie do końca akceptowałyście ten fakt?