Przepraszam, że odpowiadam dopiero teraz, ale przy trójce dzieci mam taki kocioł czasami, że nie wiem jak się nazywam
Co do pytań, odnośnie kłamstw to jeśli chodzi o 6latki to jest to rozwojowe - czyli tak, jak najzupełniej normalne. W tym wieku dzieci niekoniecznie rozumieją jeszcze co niesie ze sobą kłamstwo i jakie ma skutki czy konsekwencje. Dla nich to nowość, odkrycie, że mogą coś wymyślić i bawić się, że to jest prawda. Czasami jest też tak, że dzieci widzą pewne rzeczy inaczej niż my i wynika to z przetwarzania informacji w ich mózgach. Wtedy one opowiadają coś co my wiemy, że nie jest prawdą, ale ona tak to odebrały/zapamiętały/tak to postrzegają. To może dotyczyć sytuacji w przedszkolu,w domu czy w innym miejscu. I tak sobie myślę,że nie odbiega to aż tak mocno od dorosłych bo przecież historia opowiedziana przez dwie różne osoby często wygląda zupełnie inaczej
Nie martwiłabym się tymi kłamstwami
Jeśli mocno to wpływa na życie rodzinne to zrobić zebranie i pogadać na ten temat, można odegrać scenkę, że to wy okłamujecie w czymś dzieci i zapytać co wtedy czuły, co pomyślały. Tłumaczyć nie, że kłamać nie można, ale mówić po prostu, że lepiej jest mówić prawdę.
Dzieci kłamią też z powodu swoich przekonań, które sobie stworzyły w głowach albo z powodu strachu. Bo zapamiętały, że mama/tata krzyczeli gdy przyznałem się do czegoś/gdy coś zrobiłem; bo zabronili gdy czegoś bardzo chciałem. Przypomnijcie sobie swoje dzieciństwo, kłamstwa się zdarzały na pewno, tylko póki co dzieci są zbyt małe, żeby je dobrze ukryć i zwyczajnie one wychodzą zawsze na jaw. Zwróćcie też uwagę na swoje reakcje gdy dziecko przychodzi i rzeczywiście mówi prawdę w jakimś temacie. Możecie się zdziwić do jakich wniosków dojdziecie
Odnośnie trudnych emocji i ich wyrażania. Sama mam w domu 10-latka, który odkąd był małym dzieckiem wyrażał złość w ciężki dla nas sposób. Piszę w ciężki DLA NAS sposób bo właśnie o to chodzi - wszystko o czym piszecie to uczucia, które wywołuje w WAS złość waszych dzieci. To nie one mają problem z wyrażaniem emocji bo robią to świetnie z tego co opisujecie
To nam jest trudno przyjąć sposób, w jaki to robią. I jasne, że można rozmawiać i tłumaczyć, że to sposób, który rzadko jest akceptowany w społeczeństwie i warto znaleźć sobie inny. Ale z doświadczenia wiem, że dzieci doskonale to wiedzą. Pamiętajcie, że one najgorzej zachowują się w domu, przy mamie na ogół. A dlaczego? Bo nam ufają, bo wiedzą, że w domu MOGĄ. Mój syn w szkole nigdy nie miał takiego napadu złości,w domu zdarza mu się często. To jest też tak, że dzieci kumulują w sobie emocje często z całego dnia i gdy ta złość wybuchnie w domu, to już jest totalny odjazd
I to też jest zupełnie normalne. Nie da się z tym walczyć, trzeba przyjąć dziecko takie jakie jest z jego emocjami i wybuchami. Warto na pewno uczyć jak sobie radzić. W Pozytywnej Dyscyplinie na warsztatach pokazujemy i tłumaczymy jak działa mózg dziecka w złości, być może to znacie, jako pierwszy "mózg na dłoni" pokazał Dan Siegel, można znaleźć filmik na youtube, gdzie tłumaczy jak to działa. W wielkim skrócie - reakcje w wielkich emocjach to walka, ucieczka lub zamrożenie. Nie działa mózg racjonalny, który panuje nad nimi. Potrzebna jest przerwa aż mózg racjonalny wróci do działania i dopiero jest sens rozmawiać z dzieckiem o tym co się stało i dlaczego tak zareagowało. Każdy z nas zresztą tak działa. Ten mózg gadzi, który odzywa się w stresie, w złości, rządzi nami wtedy. W książce też jest to opisane i ja swoim synom właśnie na dłoni tłumaczyłam dlaczego tak się zachowują w tych trudnych chwilach i od tamtej pory mówią, że "wychodzi z nich dinozaur". Warto z dzieckiem porozmawiać i pokazać mu tę metaforę mózgu na dłoni, to chociaż częściowo wyjaśni mu skąd takie reakcje, żeby nie myślało o sobie, że coś z nim nie tak. Sposobów na złość jest wiele, w PD lubimy pozytywną przerwę - czyli uspokojenie się w miejscu, które wcześniej jest przygotowane przez dziecko jako miejsce, gdzie może poczuć się lepiej. Może to być dowolny kącik, namiot, łóżko, gdzie ma swoje ulubione zabawki, książki, przytulankę. Dzieci zachowują się lepiej gdy czują się lepiej (a w złości przecież czują się źle) więc naszym celem jest poprawić ich samopoczucie. Nie jest to karny jeżyk ani nic w tym stylu, dziecko korzysta z pozytywnej przerwy tylko wtedy jeśli chce i można pójść tam razem z nim jeśli tego potrzebuje. My mamy też książeczki dla dzieci o emocjach, jest seria o Fenku dla przedszkolaków oraz dla starszych seria Wojciecha Kołyszko, polecam bo ułatwiają rozmowę o emocjach. Można też odgrywać scenki, trochę prowokować wtedy dzieci do trudnych emocji i omawiać co w danej sytuacji można zrobić, żeby sobie samemu pomóc. Podrzucam Wam też listę sposobów na złość zrobionych przez moje dzieci na zebraniu rodzinnym
Możecie zrobić własną listę, ta wisi u moich dzieci na drzwiach w pokoju i zawsze kiedy widzę, że jest im trudno, pytam czy mają ochotę wybrać coś z listy. Bywa różnie, ale to też jest ok. Dorośli też tak mają
Mam nadzieję, że odpowiedziałam na Wasze pytania i coś weźmiecie z tego posta dla siebie