Strona 1 z 3

Sprawdzeni doradcy laktacyjni

Post: 10 lis 2012, 19:21
autor: malaJu
Ja korzystałam z pomocy Moniki Koc. Zadzwoniłam do niej rano, że mam ogromny kłopot z piersią (juz wiedziałam, że to było zapalenie) a tego samego dnia mialam jechać na wakacje. Przyjechała do mnie do domu w ciągu póltorej godziny, postawiła mnie na nogi, powiedziala co i jak i pojechałam. Przede wszystkim pomogła mi się pozbierać emocjonalnie, bo z gorączką i niespakowanymi torbami oraz 3 mcznym dzieckiem pod pachą kompletnie się rozsypałam. Na wakacjach niestety nie mogłam wszystkiego kontrolować tak, jak bym chciała (cogodzinne odciąganie mleka plus okłady z kapusty) wiec skonczyło się na antybiotyku. Ale i tak jestem Monice wdzięczna.

Natomiast w Salve miałam przyjemność poznać p. Irenę Staśkiewicz, która urzekła mnie swoją osobą - spokojem, klasą, ciepłem. Potrafi rzeczowo wytłumaczyć to, co wcale nie takie oczywiste, czyli jak skutecznie karmić.

Do obu pań mam namiary, zresztą są i tu:
http://www.lodzkiemamy.pl/index.php/poradnie-i-doradcy-laktacyjni

Re: Sprawdzeni doradcy laktacyjni

Post: 10 lis 2012, 20:24
autor: MamaŻaby
Po porodzie miałam koszmarny problem z piersiami. Żaba musiała zostać w szpitalu dłużej a mnie wypisali do domu. Pielęgniarki w szpitalu problem olały - kazały stać pod gorącym prysznicem (bardzo fajny pomysł po cc) i często karmić dziecko (ciekawe jak gdy leży w inkubatorze).
Pomogła moja lekarka prowadząca ciążę i mój mąż, który masował (ja miałam mało siły) i pomagał ściągać pokarm.
A jak wróciliśmy z Żabą do domu to problem odpadł bo Żaba ściągała.

Więc dla mnie sprawdzona pomoc to mąż i dziecko :)

Re: Sprawdzeni doradcy laktacyjni

Post: 10 lis 2012, 21:02
autor: justine
No to ja polecę Irenę Rychtę, poznałam ją w Medeorze, po porodzie - pomogła mi Młodego dostawiać, pokazała mi wygodniejsze pozycje. Jest bardzo ciepłą i miłą osobą, poza tym naprawdę zna się na rzeczy. Drugi raz miałam z nią kontakt po 2 tygodniach na wizycie kontrolnej u neonatologa - pokazaliśmy się jej z Maciusiem a ona skontrolowała czy dobrze go dostawiam, dała jakieś rady. No i po ponad 3 miesiącach zadzwoniłam do niej, bo wydawało mi się, że Maciuś nie dojada, rozmawiałam z nią prawie godzinę przez telefon, powiedziała mi co robić, żeby pobudzić laktację. Niestety Maciuś nie przybierał na wadze i musieliśmy zacząć go dokarmiać, jednak konsultacje z panią Ireną dużo mi dały, polecam z czystym sumieniem.
Tak jak wspominałam pracuje w Medeorze:
http://www.medeor.pl/lekarz/Irena-Rychta
i ma też prywatną praktykę:
http://panoramafirm.pl/%C5%82%C3%B3dzki ... h.html#tab
malaJu, można ją dopisać na stronie?

Re: Sprawdzeni doradcy laktacyjni

Post: 10 lis 2012, 21:23
autor: malaJu
justine, na to niestety musze uzyskać jej zgodę, bo to osoba prywatna. Od "moich" mam. Jak możesz, masz z nią kontakt, to się spytaj. My do niej pisałyśmy, ale nie było odzewu. Fakt, to było zanim portal ruszył.

Re: Sprawdzeni doradcy laktacyjni

Post: 11 lis 2012, 22:12
autor: Justinaa
a mnie "ratowała" pani Magdalena Słomkowska, polecam!

Re: Sprawdzeni doradcy laktacyjni

Post: 11 lis 2012, 23:03
autor: Fionka
Justinaa pisze:a mnie "ratowała" pani Magdalena Słomkowska, polecam!


Mnie również. Może nie ratowała, ale pomogła ogarnąć temat karmienia i uspokajania. Polecam w 100% !

Re: Sprawdzeni doradcy laktacyjni

Post: 12 lis 2012, 15:06
autor: Deco-Ania
malaJu pisze:Ja korzystałam z pomocy Moniki Koc.
Ja też :-) Zadzwoniłam kiedy Antoś spadł poniżej 3 centyla i pojawiła się opcja sztucznego dokarmiania, a ja chciałam walczyć o pierś. Większych problemów z samym karmieniem nie miałam, ale jej wizyta nieco mnie uspokoiła psychicznie.

Re: Sprawdzeni doradcy laktacyjni

Post: 12 lis 2012, 23:40
autor: klarysa
Katarzyna Gontarek z poradni laktacyjnej przy szpitalu Rydgiera. Kilka razy dzwoniłam do niej, raz byłam na miejscu. Trochę pomogła.

Re: Sprawdzeni doradcy laktacyjni

Post: 22 lis 2012, 21:39
autor: Szizel
Pani Kasia Gontarek przyjmuje w poradni laktacyjne w Szpitalu Rydygiera gorąco polecam bardzo, bardzo nam pomogła na nowo nauczyć się ssać piersi po tygodniowym rozstaniu.

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 18 kwie 2013, 21:33
autor: Hekate
A ja bardzo chciałam karmić piersią, ale niestety się nie udało. I bardzo mi przykro, że cały system opieki zdrowotnej ma w nosie nasze piersi i problemy jakie z nimi doświadczamy. Wszyscy w szpitalu tylko powtarzali, że zawsze się da karmić piersią bo wystarczy chcieć. Gooowno prawda i szkoda, że tak późno to zrozumiałam, bo miałam deprechę, że nie karmię cycem, że jestem złą matką i dziecko mi tego nigdy nie wybaczy. NIE KAŻDY MOŻE KARMIĆ PIERSIĄ! - taki napis mam ochotę napisać sprayem na każdym oddziale położniczym >D

Ja miałam niedrożne kanaliki mleczne - mleka było jak na lekarstwo i jeszcze brodawka płaska. Kiedy piersi zrobiły się jak twarde kamienie nikt w szpitalu mi nie pomógł - położne tylko mówiły "trzeba masować". Po powrocie do domu jak moje głazy obolałe zobaczyła teściowa to się przeżegnała i radziła natychmiast do szpitala jechać, bo to zaraz będzie stan zapalny, a one twarde i grudy w środku. Na izbie przyjęć to samo - trzeba masować, do widzenia. Teściowa mnie zaczęła masować - ja wyłam z bólu, ona wyła, że mi sprawia taki ból, no po prostu koszmar. Sam człowiek sobie takiego bólu nie zrobi, więc byłam uzależniona od pomocy innych. Mąż dzwonił i latał po całym mieście (sobota wieczór), żeby zdobyć laktator elektryczny bo nic nie szło ręcznym. Maltretowano mnie cały czas z przerwą na nocny sen, aż teściowa dostawała skurczy rąk :shock: Mleko nie płynęło przez sutek, tylko przez skórę, jak ktoś nie widział czegoś takiego to nie uwierzy. W poniedziałek wybłagałam lekarstwo na powstrzymanie laktacji - oczywiście lekarka nie widziała wskazań i nie uwierzyła, że wszystko jest zatkane i mleko leci skóra... Usłyszałam, że histeryzuję i żebym się zastanowiła nad dobrem dziecka... Jak mam ją karmić, jak leci kilka kropel i nawet dojarką elektryczną po kilka mililitrów tylko wyciągam wyjąc przy tym z bólu... W sumie ze 3-4 tygodnie trwały masaże, bo miałam grudy w środku mimo, że już mleka nie było. Mąż się nauczyć mnie masować i on mnie maltretował :lol: Niestety musiał być stan zapalny, bo jedna duża gruda została i nie dało się jej rozmasować - torbiel o grubych ścianach. Jestem już po biopsji i wszystko jest ok, ale to cholerstwo się może odnawiać...

Przepraszam, że się tak rozpisałam. Trochę mi ulżyło. Mam nadzieję, że przeczyta to ktoś z podobnymi problemami i wyciągnie wnioski. Wiem, że na zachodzie szpitale dbają o piersi i to położne je masują, a nie "martw się człowieku sam". Nie wiem co by było, gdyby nie teściowa. Pewnie gorączka i stan zapalny i w efekcie wyciąganie mleka igłami u chirurga :? I tak się nacierpiałam, ale mogło być dużo gorzej.

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 18 kwie 2013, 21:40
autor: Fuente
Hekate, ja też miałam problem z płaskimi brodawkami (na szczęście ominęła mnie cała resztą dramatu który opisujesz, ale głównie dzięki pomocy doradcy laktacyjnego w szpitalu... Gdyby nie ona, to dzis nie karmiłabym Amelci piersią)... mnie pomogły nakładki na piersi... Do dzisiaj zreszta karmię w nich, bo inaczej jest bardzo trudno, Amelka nie może utrzymac piersi.

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 18 kwie 2013, 21:40
autor: malaJu
Hekate, współczuję, bo miałam stan zapalny i wiem, jak to boli, szczególnie jak dojdzie goraczka. Brrrr....

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 18 kwie 2013, 21:47
autor: Blue
hekate-sporo przeszlas,bardzo Ci wspolczuje:(

ale tymi grudkami to mnie troche wystraszylas,bo ja zakonczylam karmienie a w prawej piersi czuje jakies zgrubienie.
myslisz ze powinnam gdzies to przeswietlic albo zbadac?tylko ze grafik do konca kwietnia peka w szwach,ciezko cokolwiek upchnac:/

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 19 kwie 2013, 6:59
autor: szaraczarownica
Hekate, współczuję :ymhug:
Wprawdzie nie wiem co przechodziłaś, bo ja miałam tylko punktowe zastoje i dałam sobie z nimi radę sama (mnie masaże g... dawały, pomogło wejście do wanny i naprzemienne: gorąca woda na pierś, ściąganie laktatorem, gorąca woda, ściąganie itd.).

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 20 kwie 2013, 15:44
autor: Hekate
Blue zdecydowanie trzeba sprawdzić piersi. Na szczęście najczęściej po karmieniu robią się włókniaki i torbiele i one mogą poczekać. Guzy twarde nowotworowe potrzebują więcej czasu na powstanie. Ja wszystkie grudy miałam masowane przez męża, dopóki nie zniknęły i tej jednej nie mógł rozmasować - jak się okazało 2 cm torbieli. Jak nie masz czasu, to zrób prywatnie usg piersi - prywatnie możesz iść po południu. No
na to MUSISZ znaleźć czas!!

Szaraczorownico ja chodziłam całe dnie w ciepłych pieluchach na piersi wymienianych jak tylko stygły, owinięta w ręcznik i grubaśny szlafrok i nawet w nocy spałam tak uborduchana, żeby trzymać cycki ciągle w cieple. Dopiero ciepłe cycki można było masować i ściągać pokarm. Czyli to samo co ty plus masaże, które u mnie były konieczne.

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 20 kwie 2013, 16:00
autor: szaraczarownica
Hekate pisze:ja chodziłam całe dnie w ciepłych pieluchach na piersi wymienianych jak tylko stygły, owinięta w ręcznik i grubaśny szlafrok i nawet w nocy spałam tak uborduchana, żeby trzymać cycki ciągle w cieple

A widzisz, ale jest różnica. Ja sobie najpierw robiłam okłady podobne do Twoich. I nic mi to nie dawało. Dopiero GORĄCA woda pod prysznicem. Taka prawie parząca. Ale ja w ogóle kąpię się w 40 stopniach, w chłodniejszej wodzie mi zimno w wannie.

Re: Sprawdzeni doradcy laktacyjni

Post: 22 kwie 2013, 23:42
autor: Fuente
malaJu pisze:Natomiast w Salve miałam przyjemność poznać p. Irenę Staśkiewicz, która urzekła mnie swoją osobą - spokojem, klasą, ciepłem. Potrafi rzeczowo wytłumaczyć to, co wcale nie takie oczywiste, czyli jak skutecznie karmić.


Ja serdecznie moge polecić Panią Irenę... Fantastyczna osoba. w szpitalu uratowała mi laktację, przywróciła mi wiarę w to że uda nam sie karmić. Przychodziła do mnie kilka- kilkanaście razy w ciągu dnia, pomagała przystawiać mała do piersi, wszystko spokojnie tłumaczyła. Tylko dzięki niej po powrocie do domu poradzilam sobie sama z karmieniem piersią i Amelka do dzisiaj jest tylko na piersi- moglysmy zupełnie wyeliminowac mleko modyfikowane ktorym byla dokarmiana w szpitalu. Gdybym jednak sobie nie poradziła w domu na pewno poprosilabym Panię Irenę o spotkanie idywidualne w domu na prywatnej wizycie :)

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 23 kwie 2013, 9:56
autor: Hekate
Szaraczorownico ja też zaczęłam od gorących pryszniców, ale u mnie trzeba było ciągle masować i sterczenie cały dzień pod prysznicem nie wchodziło w grę, bo ja miałam anemię i byłam tak słaba, że się zataczałam i mdlałam. Tak tak, w szpitalu też zapomnieli mi podać krew i wypuścili z takimi wynikami, jakie miała moja babcia przed śmiercią... Ja nie mogłam przez 3 tygodnie sama z dzieckiem zostać bo się wszyscy bali, że mogę zemdleć albo wziąć dziecko i się przewrócić, bo niestety czasem łapałam się ściany. I nie muszę chyba dodawać, że w zaleceniach na wypisie ze szpitala nie ma słowa o tym, żeby brać żelazo... :roll:
Na szczęście pieluchy moczone w parzącej wodzie owinięte ręcznikiem trzymały ciepło.
Swoją drogą wyobraźcie sobie - ja mdlejąca, siedząca na kółku (miałam poród kleszczowy i przez 4 tygodnie nie mogłam normalnie siedzieć), ciągłe masaże i odciąganie (czyli u mnie jeden wielki ból). Jak sobie dziś wspomnę to nie wiem, jak dałam radę. Może właśnie dzięki osłabieniu nie miałam siły walczyć i protestować tylko się poddawałam bezwładnie wszystkim zabiegom. No i dziecko daje pałera że można góry przenosić, jak spojrzałam na córcię, to mi się baterie ładowały od razu >D

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 23 kwie 2013, 14:43
autor: szaraczarownica
Hekate pisze:Tak tak, w szpitalu też zapomnieli mi podać krew

U mnie się internistka oburzyła, że mi nie podali, bo ponoć akceptowalna utrata jest do 0,5 litra, a ja straciłam 0,6. Tyle, że ja tydzień po porodzie miałam już książkowe wyniki badań.
Ale tu zakładam, że mój lekarz prowadzący uznał, że dam sobie z tym 0,1 l radę, bo przez całą ciążę nie miałam anemii.

Hekate pisze:I nie muszę chyba dodawać, że w zaleceniach na wypisie ze szpitala nie ma słowa o tym, żeby brać żelazo...

Ja mam napisane w wypisie, że mi wydano na to żelazo receptę :twisted: Taaa, chyba pielęgniarka z głodu ją zjadła, bo ja żadnej recepty na żelazo nie dostałam :evil:


Współczuję ogólnie takiego stanu. Trudne początki macierzyństwa miałaś :(

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 23 kwie 2013, 18:43
autor: Misiak
szaraczarownica, sorry za OT ale bardzo dużo krwi straciłaś. :o

Hekate, współczuję przeżyć, niestety taki jest minus karmienia piersią, że różne rzeczy mogą się z nimi dziać. Ja przez pierwsze 3 miesiące regularnie gorączkowałam od piersi, na szczęście zastoje mnie ominęły. Teraz tylko gdy młoda prześpi porę karmienia na chwilę twardnieją i bolą, ale zaraz przechodzi.

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 23 kwie 2013, 19:30
autor: szaraczarownica
Misiak, no tak, ale w ciąży i tak organizm wytwarza więcej krwi, więc zakładam, że ta utrata po prostu doprowadza go do stanu mniej więcej normalnego.
A Ty wiesz ile straciłaś? Bo że nic, to przecież niemożliwe przy cc.

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 23 kwie 2013, 19:59
autor: Misiak
szaraczarownica, w karcie wypisu ze szpitala mam wpisane 200ml, stąd moje zdziwienie, że u Ciebie 3 x tyle.;)

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 23 kwie 2013, 20:24
autor: szaraczarownica
Za mocno tego nie odczułam, skoro kilka dni później organizm już się ewidentnie otrząsnął z tego :lol:
Może to dlatego, że mój lekarz mnie ponoć bardzo dokładnie obejrzał - łącznie z tym, że na ostatniej wizycie uszczęśliwił mnie informacją, że wyrostek mam bez zmian zapalnych i brak czegokolwiek na nerkach :lol: Bo o układzie rodnym, to mi mówił na wizycie po 6 tygodniach od porodu ;) Możliwe, że trochę pokrwawilam tam, jak mnie oglądali. Biorąc pod uwagę to, że spłynęło to po mnie jak po kaczce, jestem zadowolona, że zrobiono mi taki przegląd przynajmniej części jamy brzusznej. Biorąc pod uwagę skłonności rodzinne, uspokaja mnie to w pewien sposób.

I tak a propos off topu zastanawiam się czy tego nie wydzielić gdzieś, ale nie mam sensownego pomysłu na temat. Jak ktoś wpadnie na coś fajnego, to podzielę :)

Re: Piersiowe kontra butelkowe

Post: 24 kwie 2013, 9:38
autor: Hekate
A może coś takiego "Problemy piersiowe i okołoporodowe". Przydał by się oddzielny wątek. Pamiętam jak ja wertowałam różne fora szukając ratunku dla siebie, a taki oddzielny wątek to duże ułatwienie. Może ktoś ma namiary na dobrych doradców laktacyjnych, albo pomoc prywatną położnych. Szukałam kogoś takiego i niestety nie udało mi się, pomógł mi wtedy lekarz ginekolog koleżanki, który przez telefon radził mi co mam zrobić.

Doradcy laktacyjni, pogotowie piersiowe - wątek pomocowy

Post: 24 kwie 2013, 10:44
autor: malaJu
Zgodnie z sugestią zakładam wątek pomocowy.
Proszę wpisywać informacje o sprawdzonych poradniach i doradcach laktacyjnych oraz wszelkie inne dane dotyczące szybkiego rozwiązywania kłopotów z karmieniem.
W miarę możliwości przeniesiemy posty z innych wątków.

Re: Kornelka już na świecie

Post: 07 sie 2013, 17:34
autor: agunia
Przeniosłam część postów z dzienniczka Kornelki, bo to ważne kwestie, więc warto je wyszczególnić tutaj- Fuente

U nas dziś dramatyczny dzień,od 6 rano spała może poł godziny!!! nie płacze tylko jak jest przy piersi,ja wysiadam,jeszcze głowa mi pęka dziś.
U pediatry jeszcze nie byliśmy,wczoraj była położna,kazała obserwować.Dziś kupki są normalne,tylko jakby częstsze niż dotychczas,no ale niemowlaczki mogą tyle robić z tego co wiem.
Jutro idę do fryzjera,jestem lekko przerażona jak ona beze mnie wytrzyma,mleko odciągnięte,a tata jest tatą na medal,więc myślę,że będzie ok.

Re: Kornelka już na świecie

Post: 07 sie 2013, 17:56
autor: Fuente
agunia, jak dla mnie kryzys laktacyjny... Trzeba przeczekać i dostawiać ją do piersi jak najczęściej. Za kilka dni jej przejdzie. Upał też nie pomaga, bo zapewne chce jej się pić. Dopajasz ją czymś?

Re: Kornelka już na świecie

Post: 07 sie 2013, 20:37
autor: agunia
Fuente dzięki za pocieszenie,obyś miała rację.Nie dopajam,chociaż kilka razy próbowaliśmy dac kilka łyczków wody,nawet piła,ale dziś kompletnie nie chciała

Re: Kornelka już na świecie

Post: 07 sie 2013, 20:40
autor: Fuente
agunia, to nie dopajaj... Niestety przy kryzysie jedyna słuszna rada, jeśli planujesz nadal karmić, to po prostu zagryźć zęby i dawać cycusia, jak dziecko płacze. Dzięki temu, Kornelka pobudza laktację i zabezpiecza się na zwiększone zapotrzebowanie mleka w kolejnych tygodniach życia. Cierpliwości, a za kilka dni wszystko powinno się unormować. Wytrwałości życzę ;)

Re: Kornelka już na świecie

Post: 08 sie 2013, 15:50
autor: niesia2708
agunia, jak dzisiejszy dzień?? Mam nadzieję,że już lepiej. Niestety ten upał nie pomaga. Karolinka też wczoraj spała bardzo niespokojnie.

Re: Kornelka już na świecie

Post: 08 sie 2013, 20:24
autor: agunia
Dla mnie lepiej bo nie było mnie w domu przez 3godz!!! Mąż zajął się nią rewelcyjnie,wracam,a dziecko śpi,obiad ugotowany,ja nie wiem jak on to robi >D
Jak tylko wróciłam to cyc i cyc,a jak nie to płacz.
Ja nie wiem,jakąs toksyczna mamą chyba jestem ::(

Re: Kornelka już na świecie

Post: 08 sie 2013, 20:29
autor: szaraczarownica
agunia pisze:Jak tylko wróciłam to cyc i cyc,a jak nie to płacz.
Ja nie wiem,jakąs toksyczna mamą chyba jestem ::(

Ty pachniesz mlekiem, mąż nie, ot cała prawda. Zatem mama = jedzonko. To jest jeden z powodów, dla ktorych nie chciałam karmić piersią.

Nie jesteś toksyczną mamą. Po prostu dzieci są tak zaprogramowane, że zawsze szukają jedzenia. A poza tym po pewnym czasie uspokajają się przecież przy piersi. A dzieci są skuteczne w dopominaniu się o przyjemności ;)

Re: Kornelka już na świecie

Post: 08 sie 2013, 21:16
autor: agunia
Mówcie co chcecie,ale ja póki co nie lubie karmić piersią,odkąd Mała się urodziła, mam wrażenie,że nie robię nic innego,jestem już tym zmęczona,głównie psychicznie.Na dzień dzisiejszy karmię tylko pół roku i odstawiam bo inaczej oszaleję!!!!

Re: Kornelka już na świecie

Post: 08 sie 2013, 21:19
autor: lmyszka
agunia, ja bym z góry nie zakładała czasu karmienia.
Ja niby też nastawiam się na karmienie piersia, ale nic na sięł. Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Nie możesz się katować bo tak trzeba.
Wiktora karmiła nie całe 3 miesiące i żyje :p

Re: Kornelka już na świecie

Post: 08 sie 2013, 21:21
autor: Fuente
agunia, początek jest najgorszy, mnie Amelka tez na początku wisiała na piersi, a teraz karmię ją co 3 godziny, wszystko się ustabilizowało. Wytrzymaj jeszcze trochę, a potem będzie już coraz lepiej ;)

Re: Kornelka już na świecie

Post: 08 sie 2013, 21:41
autor: martula_87
agunia, bo mnie się wydaję (ale mogę się mylic bo nie karmiłam piersią) że nie można dziecku pozwolic non-stop byc na piersi. Właśnie dla zdrowia psychicznego mamy zresztą im starsze dziecko tym bardziej do piersi i tej bliskości przywiązane i czasami mamy dziecko 5 miesięczne które nie odchodzi od piersi bo jest wrzask znam takie przypadki niestety.
Widzę po niektórych moich znajomych że lepiej sobie radzą jak karmią co 2-3 h i nie dostawiają co chwila dziecka do piersi.
Ba nawet podają wodę do picia maluszkom 2-3 tygodniowym szczególnie w taki upał.Niż te co karmią na żądanie czyli w niektórych przypadkach karmią co chwila nie mając kompletnie czasu na odpoczynek.

Życzę Ci wytrwałości i spokoju na pewno będzie dobrze.

Re: Kornelka już na świecie

Post: 08 sie 2013, 21:47
autor: agnieszka19
Agunia, wiem co czujesz... Sama ma wrażenie że cały czas tylko karmie i karmie i karmie. Młoda u mnie na rękach też jest niespokojna. Szuka cyca i już. Dlatego teraz kiedy mąż ma wolne to on ją nosi i tuli...

Co do przepajania to mnie położna kazała dawać małej czystą wode do picia. Powiedziała, że są mega upały a ani dziecku ani mnie ciągłe dostawianie do piersi nie będzie służyło...

Re: Kornelka już na świecie

Post: 08 sie 2013, 22:04
autor: Fuente
martula_87 pisze:bo mnie się wydaję (ale mogę się mylic bo nie karmiłam piersią) że nie można dziecku pozwolic non-stop byc na piersi.


A to jest wielki błąd właśnie. Bo jak przestanie ją przystawiać, to za chwile przestanie karmić. Kryzys laktacyjny występuje w skokach rozwojowych dziecka. Dziecko potrzebuje więcej mleka, bo rośnie i wzrasta tez jego zapotrzebowanie, a piersi muszą mieć czas żeby się do tego przygotować. Dlatego natura tak to wymyśliła, że dziecko instynktownie, chce "ciągle być przy piersi" żeby pobudzić laktację. Zazwyczaj (książkowo) trwa to ok tygodnia, u mnie akurat trwało około 4-5 dni za każdym razem. Po tym czasie, dziecko naturalnie pobudza laktację, piersi wytwarzają tyle mleka ile dziecko potrzebuje i wszystko się normuje... A w każdym razie powinno. Jeśli nie, to może być też tak, że laktacja jest zaburzona i dziecku faktycznie jest za mało mleka, wtedy warto skonsultować to z pediatrą i może przejść na karmienie mieszane...

Re: Kornelka już na świecie

Post: 09 sie 2013, 3:35
autor: martula_87
Fuente, To ja mam chyba wybitne znajome bo te co nie karmiły na zadanie miał dziecko na piersi od 6 do nawet 18 miesięcy gorzej z tymi co miały dziecko na piersi non stop nie dawały rady poprostu i zazwyczaj ok 6-7 miesiąca kończyły tą przygodę dla własnej psychiki.

Re: Kornelka już na świecie

Post: 09 sie 2013, 10:09
autor: Fuente
martula_87 pisze:tymi co miały dziecko na piersi non stop nie dawały rady poprostu i zazwyczaj ok 6-7 miesiąca kończyły tą przygodę dla własnej psychiki.


Bo tak jak pisałam:

Fuente pisze:w każdym razie powinno. Jeśli nie, to może być też tak, że laktacja jest zaburzona i dziecku faktycznie jest za mało mleka, wtedy warto skonsultować to z pediatrą i może przejść na karmienie mieszane...


Najlepiej skonsultować to z lekarzem.

A kryzysy laktacyjne występują u wszystkich dzieci bez wyjątku. Ot urok karmienia piersią. Jak nie przejdzie w ciągu tygodnia, to ja udałabym się do lekarza i wtedy podjęłabym raczej decyzję o karmieniu mieszanym:
martula_87 pisze:dla własnej psychiki.


Dziecku krzywda się nie stanie, bo nadal będzie dostawało mleko mamy, mama trochę odsapnie, a dziecko będzie szczęśliwe, bo będzie najedzone. A szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko, więc nic na siłę... tak uważam ;) agunia daj jeszcze chwile Kornelce na pobudzenie laktacji, a jak nie to po prostu spróbuj karmienia mieszanego :)

Re: Kornelka już na świecie

Post: 09 sie 2013, 11:19
autor: misiao1983
Fuente pisze: martula_87 pisze:bo mnie się wydaję (ale mogę się mylic bo nie karmiłam piersią) że nie można dziecku pozwolic non-stop byc na piersi.



A to jest wielki błąd właśnie. Bo jak przestanie ją przystawiać, to za chwile przestanie karmić. Kryzys laktacyjny występuje w skokach rozwojowych dziecka. Dziecko potrzebuje więcej mleka, bo rośnie i wzrasta tez jego zapotrzebowanie, a piersi muszą mieć czas żeby się do tego przygotować. Dlatego natura tak to wymyśliła, że dziecko instynktownie, chce "ciągle być przy piersi" żeby pobudzić laktację. Zazwyczaj (książkowo) trwa to ok tygodnia, u mnie akurat trwało około 4-5 dni za każdym razem. Po tym czasie, dziecko naturalnie pobudza laktację, piersi wytwarzają tyle mleka ile dziecko potrzebuje i wszystko się normuje... A w każdym razie powinno. Jeśli nie, to może być też tak, że laktacja jest zaburzona i dziecku faktycznie jest za mało mleka, wtedy warto skonsultować to z pediatrą i może przejść na karmienie mieszane...
dokładnie jest tak jak fuente napisała, ja karmiłam zawsze co 3 h, ale jak nadchodził kryzys lakatacyjny to młody wisiał na cycku, trwalo to ok 3 dni u mnie, a ja się martwiłam wtedy, że mam za malo pokarmu,a on ciągle chce jeść, po 3 dniach wszystko wracało do normy. Gdybym w trakcie kryzysu podała butlę, mlody nie pobudzilby piersi do zwiększenia produkcji mleka i skończyłoby się tak, że mleka byłoby coraz mniej i pozostałaby już tylko butla.

Re: Kornelka już na świecie

Post: 09 sie 2013, 11:25
autor: martula_87
Oki rozumie widzę z Waszego doświadczenia że 3-4dni kryzysu laktacyjnego to norma ale nie miesiąc ,dwa czy piec.

Re: Kornelka już na świecie

Post: 09 sie 2013, 11:52
autor: Fuente
martula_87, tu się całkowicie z Tobą zgadzam, jeśli będzie to trwało dłużej, to zdecydowanie trzeba zastanowić się nad karmieniem mieszanym... dla dobra i mamy i dziecka :)

A tak na marginesie... Amelka dziś budziła się w nocy średnio co 40-60 minut... nie była głodna, chciała po prostu pić, bo wystarczyła chwila przy piersi i zasypiała dalej. Te upały Maluchom też nie służą, no ale dziś ochłodzenie, więc powinno być już lepiej. Agunia, mocno trzymam za was kciuki ;)

Re: Kornelka już na świecie

Post: 09 sie 2013, 17:17
autor: agunia
Fuente dziękuję za wsparcie,bardzo bym chciała żeby to był tylko kryzys laktacyjny,ale ja niestety mam z nią tak od powrotu do domu!!! W poradni laktacyjnej powiedziała nam położna,że nie widzi sensu dokarmiania butelką bo ona pięknie przybiera na wadze czyli karmię ją bardzo dobrze i się najada.
Jeszcze się nie poddaję ::)
Martula_87 ja teoretycznie mam w załoniu przystawiać ją co 3godz,ale jak płacze tak strasznie to się uginam niestety,jak jest mąż to mnie odciąży i udaje mu się ją uspokoić.

Re: Kornelka już na świecie

Post: 09 sie 2013, 19:10
autor: niesia2708
Agunia szczerze współczuję. Karolinka dzisiaj miała mamoze po południu i cały czas chciała wisieć na cycu i ja już przez te parę godzin wysiadałam a na dłuższą metę chyba bym zwariowała tym bardziej,że mała nie uznaje nadal smoczka.

Re: Kornelka już na świecie

Post: 09 sie 2013, 22:45
autor: Fuente
agunia, przechodziłam przez to samo, ale u nas to się unormowało... Mimo wszystko jeśli tak będzie dłużej, to ja bym dla własnego dobra spróbowała ją dokarmiać... Na dłuższą metę po prostu nie da się tak funkcjonować... A powiedz w nocy jest tak samo? Czy tylko w ciągu dnia?

Re: Doradcy laktacyjni, pogotowie piersiowe - wątek pomocowy

Post: 11 sie 2013, 8:56
autor: sardynka
agunia spokojnie z czasem.wszystko się unormuje...ja przez pierwsze 6 tygodni szukałam byle pretekstu, żeby przestać karmić piersią...też miałam wyjątkowego cycozwisa, który mógł wisieć na mnie non stop i chociaż miałam codziennie dość to zacisnęłam zęby i karmiłam, czekając aż mu minie...no i minęło - od dłuższego czasu Mikołaj je max 10 minut (przeważnie od 3 do 5) a resztę czasu spędza aktywnie albo śpi :p

Re: Doradcy laktacyjni, pogotowie piersiowe - wątek pomocowy

Post: 11 sie 2013, 19:12
autor: agunia
Fuente w nocy jest super,ślicznie śpi,a po karmieniu nocnym,na które z reguły muszę ją sama obudzić,zaraz zasypia,więc to tylko problem w ciągu dnia.
Sardynka przechodzę widzę przez to co Ty,szukam byle pretekstu żeby przestać karmić,ale codziennie daję jej jeszcze szansę,licząc,że to sie unormuje.Wasze posty napawają nadzieją,więc pewnie sie nie poddam. U nas jedno karmienie poki co trwa od 40min do godziny nawet :shock:

Re: Doradcy laktacyjni, pogotowie piersiowe - wątek pomocowy

Post: 11 sie 2013, 19:28
autor: lmyszka
Ja to jestem słaba, mimo że mam nastawienie na karmienie i chęci obawiam sie, że przy niepowodzeniach czy jakiś problemach podam butlę.

Re: Doradcy laktacyjni, pogotowie piersiowe - wątek pomocowy

Post: 11 sie 2013, 19:33
autor: sardynka
agunia minie szybciej niż myślisz :) spróbuj po prostu podążać za dzieckiem, jeśli potrzebuje tyle bliskości (bo to nie tylko kwestia jedzenia, ale głównie odruch ssania i potrzeba poczucia bezpieczeństwa) to połóż się z nią do łóżka/ na kanapę weź jakąś książkę/ włącz sobie film i daj jej ssać ile wlezie. Potraktuj ten okres jako wyjątkowy czas tylko dla Was - reszta rzeczy nie jest w tej chwili ważna...zobaczysz jeszcze zatęsknisz za tym okresem kiedy cycek stanowił dla niej cały świat :D szczególnie, że przy ewentualnym drugim dziecku już na pewno nie będziesz miała możliwości na takie karmienia 8-)

lmyszka karmienie piersią u wielu kobiet (pewnie u większości) nie jest łatwym procesem, może spróbuj przygotować się psychicznie na to jak rozwiązać problemy, które się pojawią :) Ponoć dobrą książką jest "Warto karmić piersią"