Nie wiem czy to dobre miejsce, ale mamy problem z Kacprem.
Problem zaczął się jakiś tydzień temu. Na początku myśleliśmy, że boli go brzuch, potem że nóżki a teraz po poczytaniu w necie myślę że są to lęki nocne:
Lęki nocne (łac. pavor nocturnus, ang. night terror) to zaburzenie snu pojawiające się u dzieci w wieku od 6 miesięcy do 12 lat (najczęściej od 2 do 6 lat), występujące jednak (rzadko) u ludzi w każdym wieku. Epizody lęku nocnego zaczynają się w pierwszych godzinach po zaśnięciu i mają dość dramatyczny przebieg.
Śpiące spokojnie dziecko nagle siada na łóżku i zaczyna rozpaczliwie krzyczeć. Jest spocone, nierzadko rzuca się lub trzęsie niczym osika. Ma szeroko otwarte oczy, poszerzone źrenice, a twarz wyraża skrajne przerażenie. Na ogół odpycha od siebie rodziców, chcących mu pomóc. Nawiązanie kontaktu z dzieckiem okazuje się niemożliwe - jest bowiem nieświadome, nieprzebudzone. Po kilkuminutowym ataku ciało nagle się rozluźnia a maluch spokojnie zasypia. Rano na ogół niczego nie pamięta.
Przyczyny występowania lęków nocnych nie są do końca poznane, jednak nie wyklucza się czynników genetycznych (80% dzieci, których dotyczą lęki nocne, ma w swoich rodzinach osoby lunatykujące lub wykazujące inne zaburzenia snu). Ze względu na fakt, że częstość występowania lęków nocnych maleje wraz z wiekiem, uznaje się że znaczenie ma tu wolniejsze dojrzewanie układu nerwowego - co może być rodzinne. Dodatkowo obserwacje wykazały, że pojawieniu się lęków nocnych sprzyja wysoka gorączka, stresy dnia codziennego, ciężkostrawny posiłek spożyty przed snem czy niektóre leki.
Czy miałyście z tym do czynienia? Jak sobie radzić?
Bo krzyk dziecka i moją bezradność jest nie do wytrzymania.