To prawda,że teraz ciężko o wartościowe produkty.Co do tranu,to mąż bierze jakiś dla sportowców,podobno ma certyfikaty jako jeden z nielicznych.Niestety czy te certyfikaty to prawdziwe certyfikaty-tego chyba nikt nie sprawdzi,my też nie;)Prawdą jest,że Bałtyk jest skażony.Już pisałam jednej z was na priv,że jadąc nad morze nie chodzimy "na rybkę".Generalnie ryby i tran są kontrowersyjne,a zdania podzielone.Ja biorę zwykły apteczny tran ,dzieci też,ale płynny.Ja i mąż nie chorujemy właściwie wogóle-ale nie będę kłamać,że to zasługa tranu.My po prostu mamy taki profil-nie chorujemy na infekcje "kataralne",chyba uodporniliśmy się przez dzieci albo przez ruch,bo w sumie oboje sporo się ruszamy.Ewentualnie sprawa żywienia lub po prostu taki urok,bo właściwie odkąd się znamy nie chorujemy za często,a nie zawsze mieliśmy dzieci przecież.
Co do biznesu suplementów,a zwłaszcza witamin lub środków na każdą "przypadłość/dolegliwość"-rano witaminka X, po południu witaminka Y,a na wieczór najlepiej complex.Obłęd.U nas apteczka z dość obszernej kiedys zrobiła się bardzo niewielka.Na tyle niewielka,że raz pożałowałam,że jest aż tak mała,bo nie było środka na gorączkę (pisałam,że w nocy mąż miał kurs )
Nie suplementujemy witamin,jedynie ten kontrowersyjny tran.Zawsze,w przypadku obaw o szkodliwośc tranu,można kwasy Omega pozyskiwać w inny sposób-oleje roślinne itp.
PS.Jeszcze dodam,że cała rodzina ma dobrą morfologię (nawet męża namówiłam na badania)-ja i dzieci będziemy w tym roku powtarzać badania.Także bez góry witamin i suplementów da się żyć całkiem przyzwoicie,choroby też nie trwają dłużej.