A ja miałam ogromny problem z plecami na początku ciąży. Z pół roku przed zajściem w ciążę upadłam w wannie i strasznie bolała mnie kość ogonowa. Oczywiscie nic z tym nie zrobiłam, bo jak już postanowiłam iść do ortopedy po skierowanie na rentgen, to chwilowo odpuszczała. Wiedząc o planach powiększenia rodziny obiecałam sobie, że, niezależnie od bólu, w styczniu pójdę do lekarza jak tylko dostanę okres. Zamiast okresu zobaczyłam dwie kreski na teście
Ale z kością ogonową było co raz gorzej. W 11 tygodniu przestałam móc siadać. Mogłam bez bólu tylko stać, a wtedy bardzo bolał mnie brzuch. Gdzieś w 13 tc umówiłam się do znajomego masażysty, który wie w jaki sposób masować cieżarne i ma do tego sprzęt. Sam masaż - koszmar. Potem przez 3 dni miałam gigantyczne zakwasy. Okazało się, że to nie był problem z kością ogonową, tylko zrostami w mięśniach. Miałam w zasadzie nieruchomy kręgosłup na całej długości, a od kości ogonowej na biodro szedł największy, koszmarny do rozmasowania. Od razu po masażu kosć ogonowa bolała jeszcze bardziej, ale po 2 tygodniach przeszła i nie bolała do końca ciąży. W zasadzie po tym masażu do końca ciązy nie miałam większych problemów z kręgosłupem. Bolał po pracowitym dniu, ale wstawałam już bez bólu.
Za to teraz biję się z myślami, bo czuję, ze znowu mam zrosty, ale chyba szkoda teraz się umawiać. poczekam aż Stanisław skończy nocne zabawy i wtedy się doprowadzę do porządku
Bo niestety u mnie zrosty robią się z napięcia mięśniowego, a napięcie ze stresu.