W końcu czas na moją opinię o szpitalu
Jestem zadowolona, że wybrałam ten szpital. Wiadomo, że warunki pozostawiają wiele do życzenia, ale na opiekę nie mogę na szczęście narzekać.
Na oddziale patologii ciąży spędziłam tylko jeden dzień. Salę miałam trzyosobową. W pamięć zapadło mi potwornie niewygodne łóżko a raczej materac. Położne, pielęgniarki, lekarze (z ordynator na czele) byli uprzejmi (zaliczyłam dwie zmiany). Podczas badania ginekologicznego obecni byli studenci medycyny. Mnie to jakoś szczególnie nie przeszkadzało, było wręcz dość zabawnie. Koleżanka z sali powiedziała, że ona zawsze prosi ich o opuszczenie gabinetu podczas badania i nie ma problemu - wychodzą. Łazienka na oddziale była chyba niedawno remontowana. Jednak kiepskim pomysłem było umieszczenie za jednymi drzwiami prysznica i sedesu (są 2 kabiny i 2 sedesy). Jeśli ktoś bierze prysznic, to automatycznie jedna z toalet też jest zablokowana.
Blok porodowy - duży plus. Położna, studentki, lekarz, który mnie szył - profesjonalni, delikatni. Osobne sale porodowe. Po badaniu KTG mogłam przybierać dowolne pozycje. Gdy mąż dotarł na salę był już ze mną do końca (również podczas szycia), przeciął pępowinę. Córkę od razu położono mi na piersi. Miła położna i praktykantka pomagały ją dostawić. Miałam ją przy sobie przez 2 godziny. Nie było na to czasu, więc nie korzystałam z piłki, worka (podobno taka możliwość jest) czy prysznica. Toaleta bardzo malutka, trudno się w niej obrócić z dużym brzuchem
Na poporodowym byłyśmy 4 dni. Sala dwuosobowa, cóż, piękna nie była, łóżko/materac ponownie bardzo niewygodne. Naprawdę trudno było się z niego podnieść po szyciu czy wygodniej ułożyć, by nakarmić dziecko. Łazience (na korytarzu) przydałby się remont. Podkłady na łóżko, wkłady poporodowe dla mamy, pieluszki (Happy) gwarantował szpital. Wystarczyło mieć swój kremik do pupy. Miałam Nivea. Pediatra podczas badania powiedziała, że zawiera cynk i lepiej go nie używać, dostałam Alantan. Pediatrzy dokładnie badali Malutką. Podejrzenie żółtaczki - od razu badania, obserwacja, zostajemy dłużej w szpitalu. Ginekolodzy na których trafiłam - mili i dowcipni. Na żadną położną nie mogę narzekać, bo wszystkie z którymi miałam styczność były życzliwe i pomocne. Zaglądały (również w nocy) zapytać czy wszystko ok. Poproszone o pomoc - przychodziły od razu.
Jedzenie nie było takie złe (jak na szpitalne standardy;)). Myślałam, że będzie gorzej
Raz nie zjadłam drugiego dania (strasznie nieapetyczne kawałki kurczaka).
W skrócie - bardzo się bałam pobytu w szpitalu, ale na szczęście zostałam pozytywnie zaskoczona.