Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Zgierzu

Nasze doświadczenia, czyli subiektywnie o naszych ciążach i porodach.

Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Zgierzu

Postautor: szaraczarownica » 15 lis 2014, 22:02

Zauważyłam, że nie mamy na forum wątku o tym szpitalu, a przecież kilka naszych forumek tam rodziło :lol:
Ja doświadczeń ginekologicznych z nim nie mam, więc nic nie napiszę, ale dziewczyny zapraszam, wypowiadajcie się :)
Awatar użytkownika
szaraczarownica
Moderator
 
Posty: 14787
Rejestracja: 27 paź 2012, 19:50
Lokalizacja: Łódź
Has thanked: 187 times
Been thanked: 200 times

Re: Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Zgierzu

Postautor: Misiak » 15 lis 2014, 23:15

To może ja zacznę. Szpital niezmiennie POLECAM zarówno ocp jak i poroówkę. Bez problemów przyjmowali mnie gdy zgłaszałam się z twardniejącym brzuchem, zero oczekiwania na izbie, nawet nie pozwalali mi jechać samej windą, tylko zawozili na wózku. Lekarze w większości mili i kompetentni (oprócz dr Margerity Kadziewicz i jakiegoś typa przebranego za dra Housa- ta pierwsza uż tam chyba nie pracuje, a z tym drugim miałam do czynienia tylko raz, choć dla mnie to o jeden raz za dużo). Przy przyjęciu od razu usg, badanie, ktg, pobranie krwi na morfologię, wdrożone leczenie (np sterydy na płuca). Wieczorny obchód kiepski, czasem nawet do niego nie dotrwałam (okolice 22 w ciąży to dla mnie), ale poranny bardzo szczegółowy. Co drugi dzień badanie gin/usg, informowanie na bieżąco, zero tajemnic (oprócz tego pseudo-Housa, który zbadał mnie i nie chciał słowa nawet powiedzieć czy mi się pogarsza czy nie- nie spałam z nerwów wtedy całą noc, bo badał mnie wieczorem bo miałam silniejsze skurcze, czekałam na ordynatora jak na zbawienie). No właśnie- ordynator:) czyli dr Górski, mój lekarz prowadzący i moja ostoja, uspokajał, informował o wszystkim, nie robił problemów. Nie tylko mnie, jako jego pacjentce, ale też innym pacjentkom podobało się jego zachowanie. Pielęgniarki przemiłe, kochane, też uspokajały i o wszystkim mówiły. Sale na ocp różnie, czasem 6 osobowe, czasem 3. Jak mnie raz przyjęli to nie było miejsca i ulokowali mnie na porodówce- krzyki rodzących były mało pokrzepiające, ale z drugiej strony ani mnie nie odesłali z kwitkiem, ani nie kazali spać na korytarzu. Na ocp dwie łazienki, w sumie 3 prysznice i 4 kibelki. Zazwyczaj czysto, choć papier był dobrem luksusowym i trzeba było moeć swój, a pod prysznic to lepiej w klapkach. ;) No i to było ulubione miejsce ciężarnych na palenie fajek :roll: nie dawali golonki na obiad :lol: ale jakoś to przezylam... trochę się tam należałam (w sumie ponad miesiąc) ale donosiłam.
Teraz przejdę do porodówki, znalazłam się na niej już wtedy przed porodem, miałam salę tuż obok sal położnic, fajnie było słuchać dzidziusiów i czekać na swojego:) tam też opieka super, ale nie pamiętam czy to były te same panie co na noworodkach, chyba tak. Dzień po przyjęciu ordynator podjął decyzję o cc, wyznaczono mi datę na środę, usg określiło dokładnie taką wagę z jaką Młoda się urodziła. Na ktg cgodziło się na porodówkę (notabene, nie wygląda ona jak z żurnala, ale nie rodziłam naturalnie więc nie wiem co i jak, wiem tylko że łóżka oddzielają parawany), panie zawsze puszczały muzyczkę, przychodziły w trakcie zapisu sprawdzać czy wszystko ok. Na porodówce mała łazienka z wc i prysznicem, jak dla mnie trochę mało, ale tak jak pisałam nie odczułam tego bo nie rodziłam tam. Co do cc to dzień przed nestezjolog przyszedł zrobić wywiad i opowiedzieć o zabiegu, rano pielęgniarka delikatnie zrobiła lewatywę, druga potem założyła cewnik, rach ciach i leżałam na stole operacujnym zneczulona od pasa w dół próbując żartować z pielęgniarkami. Samo cc baaardzo szybkie i nie spodziewałam się, że aż tak szybko się córa urodzi i byłam w lekkim szoku. >D ale po wyciągnięciu jej pokazali tylko płeć i zabrali, przunieśli potem już czystą, opatuloną, ślipiącą dookoła. Myślę, że fajnie byłoby dostać dziecko od razu na brzuch czy po prostu do przytulenia, np ale może przy cc nie może tak być. Po urodzeniu Młodą pokazano mi jeszcze jak leżałam na sali- na minutkę, bo była podłączona do kroplówki z glukozą, i dopiero wieczorem miła położna przyniosła mi Niunię na dłużej do przytulania. I zabrała ją na noc a mi kazała ćwiczyć żeby rano wstać. Rano zabrano cewnik a ja nie mogłam wstać, masakra. Ale zaraz przywieziono Młodą i jednak wstałam:) została z nami do wieczora i znów na noc poszła pod opiekę, ale już od następnego dnia miałam ją ze sobą nob stop. Mąż mógł ze mną być ile chciał, z odwiedzinami innych też nie było provlemów. Sale miałam jdnoosobową, więc jakby luksusowo. Położne przemiłe, pomagały, doradzały, pokazywały. Pola objęta od początku badaniami ze względu na wagę 2550- zrobiono usg główki, brzuszka, bioder, dano kontakty do poradnii do których miałam się zgłosić i ogólnie wszystkie zaleceia spisane. Czułam się w szpitalu bardzo komfortowo pod względem informacyjnym i opiekuńczym.
Warunki lokalowe takie sobie, dwa kibelki, dwa prysznice, ale to nie spa przecież. Tu był papier >D i podkłady poporodowe. Dzieci kąpano pod bieżącą wodą, smarowano moimi kosmetykami, używano moich pieluch i chusteczek, na początku ubrali w uvranko szpitalne ale poem sama już ją ubierałam.
Teraz dwa słowa odnośnie oddziału dla dzieci chorych. Odwiedzilysmy go niestety dwa razy, niestety dotyczy choroby, ale sam pobyt byl ok. Kompetentni lekarze, kompleksowe badania, stałe monitorowanie stanu dziecka, wdrożone leczenie od razu, no i szczęśliwie było skuteczne. Na tym oddziale jest pokój socjalny z czajnikiem i lodowką. No i jeden kibelek (podczas panującego rota trochę lipa) i jeden prysznic, ale podobno gdzieś dalej były inne toalety. Nie wiem, nie miałam okazji zwiedzać. Jedna pani dr, nazwisko chyba Pyka, przy pierwszym kontakcie załamka! A potem już była ok (za puerwszym i za drugim razem tak samo). Nie wiem, może nie lubi przyjmować na oddzial i się piekli? ;)
Co do sal, chyba raczej dwuosobowe (ja byłam raz w dwu, a raz w jednoosobowej). Niestety przy oblężeniu nie dają razy oddzielać dzieci z rota od tych niechorujących... cena za łóżko chyba 10 zł za dobę, ale ja nie płaciłam, ponoć dlatego, że... karmiłam piersią >D a poza tym myślę że to dlatego, że Pola spała ze mną w wyrku bo gorączkowała i ogólnie była chora (so zapalenia płuc złapała rota na oddziale niestety). Świetlicy nie ma. Są telewizory w salach. W sumie na ocp też były.
Ło mamo, to chyba tyle.
5.12.2012 Polunia <3
7.07.2023 Rodzina <3
Awatar użytkownika
Misiak
SuperMama
 
Posty: 4009
Rejestracja: 19 lis 2012, 10:33
Has thanked: 39 times
Been thanked: 67 times


Wróć do Szpitale, lekarze i położne

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości