Pozwolę sobie skopiować moją opinię na temat szpitala z innego forum. Dodam, że rodziłam w lutym tego roku, na IP trafiłam przed 7 rano, na porodówkę o 8, natomiast o 11:15 moja córka była już po drugiej stronie. Urodziłam bez znieczulenia. Lekarza prowadzącego miałam spoza szpitala.
"Do szpitala zajechaliśmy ok. 6:40. Akurat na IP było pusto, bardzo miła pani zapytała jak się czuję i co ile mam skurcze, spisała moje dane, w zasadzie większość z przygotowanych dokumentów i położyła mnie pod KTG, pod którym leżałam około pół godziny. Niestety lekarz miał akurat cięcie, więc poprosiła nas, żebyśmy poczekali. Wtedy zaczęły się schodzić pacjentki, głównie na jakieś operacje czy z terminem porodu na ten dzień. U mnie skurcze się nasilały, ale w miarę spokojnie doczekałam 8:00. Wtedy też przyszedł lekarz i od razu wziął mnie na fotel, stwierdził rozwarcie na 5-6 cm i polecił się przebrać w koszulę. Mimo postępujących skurczów udało nam się dopełnić reszty formalności i pielęgniarka wzięła mnie i męża na porodówkę.
Tam trafiliśmy na trzy położne, z których jedna była jakby główną prowadzącą poród, ale ogólnie wszystkie były bardzo pomocne i starały się przeprowadzić mnie przez wszystko jak najszybciej się dało. Praktycznie cały czas był ze mną mąż, nie wchodził tylko jak lekarz odprowadzał mi wody płodowe i na badanie tętna dziecka. Pierwsze bóle parte przeżyłam w towarzystwie męża i położnych, na samą końcówkę wsadzili mnie na fotel, na chwilkę tylko kazali M. wyjść z tego co pamiętam i poprosili zaraz jak wypchnęłam Malutką Dali mi ją na chwilkę na brzuch, a potem zabrali sprawdzać czy wszystko jest ok, ale i tak prawie cały czas ją widziałam jak obróciłam głowę.
Później trafiłam na taką małą salkę przy porodówce, bo na salach poporodowych nie było miejsc. Mąż był ze mną jeszcze przez godzinkę, a potem pojechać do domu odetchnąć Po około dwóch godzinach zawieźli nas na górę do normalnej sali, jeszcze przez jakiś czas Hania była przy mnie, a potem położne wzięły ją do kąpieli i ubrały. Po sześciu godzinach od porodu położna pomogła mi wstać i poszła ze mną do toalety.
Podczas kolejnych zmian trafiła nam się tylko jedna średnio miła położna, pozostałe bardzo w porządku. Pomagały przystawiać do piersi, jak Malutka bardzo płakała to sprawdzały czy aby na pewno mam pokarm. Na początku leciało bardzo mało, więc brały ją na dokarmianie, żeby za bardzo na wadze nie spadła. Ogólnie jak np. trzy położne były na zmianie to wyglądało na to, że każda miała przydzieloną salę i tak mniej więcej co godzinę-dwie zaglądały czy wszystko jest w porządku.
Obchody (pediatryczny i ginekologiczny) były dwa razy dziennie, poranny dokładny z oglądaniem położnic i dzieciaczków, ten wieczorny bardziej pobieżny i kontrolny. Lekarze również bardzo mili.
Jeśli chodzi o system odwiedzin to faktycznie obostrzenia się konkretne, chociaż to też zależy od położnych na danej zmianie, bo mojej mamie raz pozwolono na chwilę postać na początku sali przy tej wanience z Hanutką w środku. Taki system jest męczący o tyle, że jak ktoś przyjdzie to można wyjść na korytarz, ale wiadomo, że jak maluch zacznie płakać to się szybko wraca i często ciężko już wyjść, bo np. trzeba nakarmić. Także dobrze, że istnieją telefony komórkowe, bo przynajmniej można zawsze z kimś powisieć na słuchawce.
Wypisy są teoretycznie od 13, ale jak poranny obchód pozwoli wyjść ze szpitala to z reguły odbywa się to szybciej, tak w okolicach 11. Wypis dla matki wydają następnego dnia, a jak się rodzi w piątek lub sobotę to wypis można odebrać w poniedziałek.
W dniu, w którym rodziłam akurat nie rodziła żadna inna dziewczyna, więc miałam pewien komfort, ale wiem, że bodajże na drugi dzień na porodówce było jednocześnie siedem rodzących, podczas gdy łóżka są jedynie trzy... Ale żadnej z rodzących nie odesłano do innego szpitala, więc zapewne jakieś miejsce im zapewniono.
Podsumowując - ja jestem z opieki w szpitalu bardzo zadowolona. Zajęli się mną dobrze, lekarz bardzo ładnie mnie zszył, położne były pomocne. Wiadomo, jest to szpital państwowy, nie ma co liczyć na ekstra warunki, ale na takie się nie nastawiałam. Ze swojego doświadczenia mogę polecić ten szpital z czystym sumieniem."
Dodam, że tydzień po tym jak wyszłam ze szpitala wprowadzono gaz rozweselający
Przeprowadzono również remont oddziału poporodowego. Niestety nie wiem jak obecnie wyglądają posiłki dla ciężarnych ze specjalną dietą, ale po porodzie dostałam naprawdę dobry obiad. A należę do osób, które uwielbiają wyraziste smaki i ostre przyprawy, więc mocno się tych szpitalnych dań obawiałam