Ostatnio przeczytałam na Joe Monsterze i po dzisiejszej akcji w LM przypomniało mi się
REJESTRACJA
Opowiedziane przez moją żonę:
Miejsce akcji:
Szpital im. ks. Anny Mazowieckiej, Warszawa, ul. Karowa 2, dłuuuga kolejka do rejestracji.
Występują:
- Ja - 9 miesiąc ciąży (czyt. spuchnięta, zmęczona, zła, w danym momencie głodna i z pełnym pęcherzem).
- bliżej nieokreślona ilość ciężarnych na różnych etapach ciąży stojących za mną w dłuuugiej kolejce do rejestracji.
- Ona - ok. 6 miesiąc ciąży.
Akcja:
Godz. 9:30, dłuuuga kolejka do rejestracji- czynne tylko jedno okienko. Upał, atmosfera nerwowa, hormony wręcz latają w powietrzu, ale przede mną już tylko jedna dziewczyna, więc zniecierpliwiona przestępuję z nogi na nogę. Nagle praktycznie znikąd pojawia się Ona i podchodzi do okienka bez kolejki! Ja tu ledwo stoję, widzę prawie na żółto, bo mocz mi oczy zalewa, a ta franca pcha się bez kolejki! Nie wytrzymałam.
Ja: - Przepraszam bardzo, ale tu jest kolejka. - rzekłam kulturalnie.
Ona: - Ale ja jestem w ciąży. - odpowiedziała z pretensją w głosie.
Ja: - (wskazując na swój spory już brzuch) A ja to mam wzdęcia, co?!
Dłuuuga kolejka zaryczała ze śmiechu.
Ona: - (czerwona jak flaga Chińskiej Republiki Ludowej) Oooo... yyyy... to... przepraszam...
I uciekła.
żródło:
http://joemonster.org/art/20117