Jak dbacie o bezpieczeństwo swoich dzieci podczas wyjazdów?
Natchnęło mnie na ten temat, po tegorocznym pobycie nad morzem. Mieliśmy na kempingu dziewczynkę Oliwkę (niecałe 5 lat), zaprzyjaźniła się z moja Amelką i fajnie się razem bawiły... Legendy głoszą że to dziecko miało jakiś rodziców... ale nie wiem, nie widziałam
A nie przepraszam, chyba widziałam, ale pewna nie jestem, trudno uwierzyć że rodzic może aż tak słabo interesować się swoją niespełna 5 letnią córką. Oliwka biegała po całym kempingu do jakiejś 22... rodzice w ogóle nie wiedzieli u kogo siedzi, w czyjej jest przyczepie, co je, pije... z kim przebywa.... na placu zabaw tez była sama, nawet nie słyszalam żeby kiedykolwiek jej szukali. raz spotkaliśmy ją na plaży... Oliwka kapała się w Baltyku SAMA! zanurzona po pachy... rodziców nie było... Tatuś (chyba to Tatuś), grał na telefonie w ogóle nie zwracając na dziecko uwagi... mamusia sie opalała (chyba mamusia, nie wiem, nie miałam okazji poznać)...
Wniosek jest taki, że albo ja jestem totalnie świrnięta matką... albo to inni nie powinni być rodzicami. Moje dzieci w ramach zabezpieczenia na plaży nosiły opaski z numerami telefonów do mnie i do męża. ZAWSZE jedno z nas ich pilnowało i nie spuszczało z oka. W wodzie w ogóle nie przebywali sami... nawet przy brzegu... ZAWSZE jedno z nas stało obok. Dla mnie niedopuszczalne było żeby dzieci biegały same po kempingu. Mogły bawić się w przedsionku, albo przy przyczepie... absolutnie nie chodziły po innych przyczepach... ja nie wiem co to za ludzie, nie znam ich... nie wpuszczę tam moich dzieci... nie mówiąc juuz o tym że moglyby przeszkadzać... Oliwki nie raz nie mogliśmy się pozbyć... Zdarzało się, że siedziała z nami podczas obiadu czy kolacji, udawalo mi sie ja grzecznie wyprosic z przyczepy dopiero jak kładłam dzieciaki spać...
Widziałam nad morzem rodziców z dziećmi na szelkach/smyczy... do mnie nie przemawia, nasi grzecznie chodzili za rączkę, ale jak jechaliśmy gdzieś gdzie miało być dużo ludzi, to zakładałam im opaski na rączki z numerami telefonów do nas. Poza tym sama mam tak, że jak widzę dziecko samo i nie widzę obok niego opiekuna, to obserwuje takiego malucha, a jeśli nikt dorosły do niego nie podchodzi to sama idę do takiego dziecka i pytam czy sie nie zgubiło. W tym roku podeszliśmy z mężem do kilkuletniej dziewczynki, zagubiła się, ale jej mama była blisko i za chwile się znalazła... Na szczęście
A jak wy dbacie o swoje pociechy podczas wyjazdów, miejsc publicznych gdzie jest dużo ludzi i dziecko może się zgubić?