Do założenia tego tematu natchnęła mnie (dla mnie) bulwersująca sytuacja, która miała miejsce dzisiaj w Porcie. W zasadzie dotyczyła dzieci w wieku szkolnym, ale liczę na wsparcie naszej kochanej ekspertki Agi
Otóż...
Dla tych, którzy jednak w Porcie nie bywają, albo nie trafili jeszcze na patio nakreślę krótko warunki "geograficzne". Stoi tam duży drewniany statek do zabawy dla dzieci, a w tym roku jakieś 5 kroków od zamku zlokalizowany jest plac zabaw z dmuchańcem, domkiem i małą zjeżdżalnią. I dzisiaj na krzesełkach pomiędzy tym statkiem, a placem zabaw siedziały sobie dwie opiekunki sporej grupy dzieci, zakładam, że były to półkolonie. W pewnym momencie, bawiąc się ze Stasiem na statku, poczułam dym papierosowy. Zaczęłam się rozglądać i okazało się, że panie radośnie sobie popalały papieroski. Dym leciał wszędzie - i na plac zabaw i na statek. Na moja uwagę i wskazanie wręcz konkretnego miejsca w regulaminie, który stał centralnie przed paniami i zabrania palenia w tym miejscu, panie się bardzo oburzyły, ale w końcu łaskawie zgasiły papierosy.
I niby sprawa zakończona, ale jednak nie.
Nurtuje mnie pytanie ile wolno opiekunkom naszych dzieci. I tych w wieku przedszkolnym i już tych starszych. Czy są jakieś przepisy, które zabraniają im palić przy dzieciach, czy wręcz w czasie pracy? Jak to wygląda w Waszych miejscach pracy (to do pedagogów) lub miejscach, gdzie Wasze dzieci uczęszczają (to do wszystkich). Czy ja się w ogóle słusznie oburzyłam?
Na szczęście chyba żadna z pań z przedszkola Stasia nie pali, a przynajmniej nie robi tego ani w godzinach pracy, ani tuż przed nią. Ludzie, którzy nigdy nie palili czują takie rzeczy, a palacza czuć jeszcze po kilku godzinach