Akcja z rana, wiec już trochę mi przeszło, ale na sama myśl mnie trzęsie
Nasza nowa hipoteka, jeden z warunków umowy kredytowej - polisa ubezpieczenia nieruchomości z cesja na bank. Można zawrzeć gdzie się chce i donieść do banku albo iść na łatwiznę, podpisać w bank kredytującym i mieć z głowy - co tez uczyniliśmy. Musieliśmy oczywiście być oboje plus dzieci, bo nie mieliśmy z kim ich zostawić. Dziś rano mąż wyjął ze skrzynki monit, ze minął termin i nie dopelnilismy warunku z umowy, mamy niezwłocznie donieść polisę albo wygodniej przyjść do oddziału i zawrzeć z bankiem (really??). Dodam ze zasadniczo monit wg cennnika kosztuje 100 zł, czekam aż mi pobiorą z konta
Dzwonię wściekła na infolinie, no pan 10 min sprawdzał żeby mi powiedzieć ze tak niby maja, ale brakuje jakiegoś podpisu (!!!) i mamy podejść do banku i to uzupełnić (!!). Myślałam ze wyjdę z siebie i stanę obok. Jak to podpisywaliśmy to jesscze dopytałam czy to na pewno wszystko bo czekanie w kolejce z dwójka dzieci (bo wszystko kredytowe musimy załatwiać razem) to dla nas duże utrudnienie, tak tak, już jest komplet powiedziała pani w banku. No i co? No i lipa. Powiedziałam Panu ze nigdzie się nie wybieramy, bo to wina banku a nie nasza ze brakuje jakiegoś podpisu na polisie, mogą nam to wysłać poczta albo wysłać kogoś do nas do domu (skoro ktoś zawinił), tak się się oczywiście nie da, mamy przyjść, wiec złożyłam reklamacje no i teraz czekam co mi powiedzą. Siedzę 4 tygodnie w domu z dziećmi żeby w maseczkach i rękawiczkach latać teraz po bankach bo ktoś się pomylił, to jest niebywałe po prostu. Kill me now.