Nie straszcie, że to wróci
My już mieliśmy dwie takie fazy. Pierwsza na samym początku - zrozumiałe - zimno, mokro itp. Potem było super, głośny śmiech w reakcji na wodę, a potem znowu masakra, łącznie z tym, że mieliśmy całą łazienkę zachlapaną i nie z radosnego brykania. Przesadziliśmy Młodocianego do wanny - dalej ryk. Przeszło mu jak zaczął sam siedzieć na tyle stabilnie, że go sadzam i nie tykam (oprócz mycia w formie wojny podjazdowej - o, podniósł pachę, bo sięga coś wysoko, to myk, szybko myjemy
![Śmieje się :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)
). Ale spłukiwanie włosów i mycie twarzy, to dalej był dramat - robiliśmy na siłę. Po jakimś czasie przestał plakać - kilka razy sam wsadził przez przypadek głowę pod kran, jak próbował złapać spadającą wodę. I chyba się przekonał, że to nie tylko my mu możemy głowę zalać, to taka właściwość wody
Ja za to od wielu miesięcy walczę z rykiem przy wyjmowaniu z wanny. Wycieranie i ubieranie to jedna wielka awantura
![Udaje, że to nie on :roll:](./images/smilies/icon_rolleyes.gif)
Dlatego lecimy na emolientach do kąpieli, żebym go nie musiała smarować, bo jak nic nie zastosuję, to ma suchą skórę. Błagam, powiedzcie, że to się kiedyś skończy... I odpowiedź "widziałaś 18-latka awanturującego się przy wycieraniu?" mnie nie satysfakcjonuje
![Śmieje się :lol:](./images/smilies/icon_lol.gif)