tylko w mniejszych samolotach ( bo i mniejsze skrzydła są ) w tym miejscu są wyjścia ewakuacyjne. A miejsc przy wyjściu ewakuacyjnym nie można zajmować z infantem tj. dzieckiem do lat 2. Nie jestem pewna jak wygląda sprawa ze starszymi dziećmi.KOGIS pisze:A wiecie które miejsca w samolocie sprzyjają zapobieganiu chorobie lokomocyjnej? Te nad skrzydłami
Martha_ pisze:Czy na pokład samolotu można wnieść fotelik samochodowy?
Martha_ pisze:Takie małe dziecko siedzi/leży na ramieniu mamy cała podróż?
ja dawałam butelkę z piciem o kroplach nawet nie pomyslalam bo nie lubie zbednych ingerencji medycznychPaulina S. pisze:Czy używałyście specjalnych kropli do uszu, by nic maluszka nie bolało podczas startu/lądowania? Może wystarczy smoczek do ciumkania lub podanie czegoś do picia?
Na szczęście rodzinka pożyczyła nam spacerówkę na miejscu. Jednak gdybyśmy mieli wózek przy sobie na lotnisku, to by było łatwiej. O ile w drodze na wakacje wszystko poszło szybko i sprawnie, to nasz powrotny lot był kilka godzin opóźniony. Ratowała nas Tula, ale w wózku Laura pewnie spałaby dłużej i wygodniej.gwyneth1975 pisze:Ojej to jak sobie Paulina poradzisz na miejscu
ppola pisze:tylko w mniejszych samolotach ( bo i mniejsze skrzydła są ) w tym miejscu są wyjścia ewakuacyjne. A miejsc przy wyjściu ewakuacyjnym nie można zajmować z infantem tj. dzieckiem do lat 2. Nie jestem pewna jak wygląda sprawa ze starszymi dziećmi.KOGIS pisze:A wiecie które miejsca w samolocie sprzyjają zapobieganiu chorobie lokomocyjnej? Te nad skrzydłami
nie pociesze - był najgorszy że wszystkich lotów. Marysia była wszędzie, chciała wszystko i wszystko interesowalo ja 5 minut. Na szczęście w drodze powrotnej dostaliśmy miejsca w 1 rzędzie to siedziała na podłodze z ksiazeczkami i innymi zabawkami. Chwilę oglądała bajki, chwilę rysowala itdPaulina S. pisze:Jak wyglądał Wasz lot z półtorarocznym, żywym dzieckiem?
Nie uratowało. Lot do Włoch to była jedna wielka masakra. Córka nie chciała siedzieć na kolanach u męża, być przywiązana pasem bezpieczeństwa. Wiadomo, jest zbyt mała, by rozumieć pewne sprawy... Wyrywała się, wiła, krzyczała, piszczała... Bajki na telefonie, książeczki, zabawki zajmowały ją może na minutę, dwie, maksimum 5 minut i już trzeba było wymyślać coś nowego, odwracać uwagę, szukać nowej bajeczki itd. Na koniec już w trakcie lądowania zwymiotowała. Na siebie i męża. Biedactwo. Wykończył mnie psychicznie ten lot. Powiedziałam sobie, że nigdy więcej... Lot powrotny też nie był lekki, ale już o wiele spokojniejszy. Mała dłużej interesowała się bajkami, zabawami, które wymyślaliśmy. Przeżyliśmy.Paulina S. pisze:mąż wykupił miejsca w pierwszym rzędzie, może to nas uratuje.
dokładnie do tego możesz korzystać jedynie z odpowiedników naszego NFZ na zasadach obowiązujących w danym kraju. Ekuz nie pokrywa też kosztów transportu do kraju.martula_87 pisze:ola, koszty leczenia w każdym europejskim państwie są różne więc Ekuz moze Ci czasami nie wystarczyć.
ppola pisze:Natomiast dla mnie im częściej latam tym mam większy Reisen fieber
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 24 gości