Przez jakiś czas chodziłam z Antosiem do "Małego Indeksu" i muszę przyznać, że mam bardzo mieszane odczucia.
Antosiowi się podobało - nie ulega wątpliwości, bo jak tylko wracaliśmy do domu to pokazywał czego sie nauczył i wszędzie gdzie nie byliśmy musiałam zabierać płytę z muzyką z zajęć i tańczył.
Natomiast problemem była frekwencja. Niby grupa była 'pełna" a czasami na zajęcia przychodziło dwoje, troje dzieci. Raz nawet zdarzyło się, że był sam Antoś. Nie do końca mi o to chodziło, bo sama mogę sobie potańczyć z nim w domu. Chodziło tez o to, aby miał kontakt z innymi dziećmi. Doszło do tego, że dzwoniłam przez zajęciami pytać się ile będzie dzieci - za każdym razem ta sama śpiewka: nikt nie odwołał, a przychodzę i znów to samo: obecny Antoś i w porywach dwoje innych dzieci.
Ostatecznie - grupa została rozwiązana.
Może problemem był termin - wtorek, godz 17:00.
Dodam ,że mi bardzo zależało właśnie na tym, aby zajęcia były w tygodniu, kiedy jestem z Antosiem sama w domu. A większość klubów dla dzieci, nawet jeśli oferowała takie zajęcia, to w soboty/niedziele. Podczas gdy dla nas weekend to czas rodzinny i staramy się spędzać go wspólnie we trójkę.
-------------------------------------------------------------------
A propos: właśnie na Mimi-Mini lecą kaczuszki - i Antosiowi już się kręci kuperek
--------------------------------------------------------------------
Byliśmy też na Baby Bum Bum w Filharmonii i tu - jak dla nas porażka kompletna.
Za pierwszym razem Antos był malutki (niecałe 4 m-ce) i już wówczas czegoś mi brakowało w tych zajęciach.
To były pierwsze zajęcia z cyklu, więc mieliśmy nadzieję, że z czasem zajęcia się udoskonalą. Mieliśmy okazję, żeby to sprawdzić, kiedy poszliśmy w "zastępstwie" za chorego znajomego jak Antoś miał 2 latka z hakiem - zajęcia niewiele różniły się od zajęć w grupie dla dzieci 0-12.
Tak więc na Baby Bum Bum na pewno nie wrócimy, ale Filharmonia ma u nas jeszcze szansę - bo mają jeszcze inny cykl muzyczny dla dzieci.
I jeszcze mała refleksja na koniec (i może luka na rynku): znalezienie fajnych, muzycznych zajęć dla dzieci poniżej 3 roku życia graniczy prawie z cudem!
I mały meloman z pierwszej wizyty w Filharmonii (oczywiście nasz Antoni to ten z lewej)