
U nas jest z panią od przyrody i Staś mówi, że było całkiem fajnie, bo był w pierwszym tygodniu (czwartek i piątek w tym tygodniu siedział podziębiony w domu), ale ja i tak go wypisałam. Nie ze względów ideologicznych, bo generalnie chciałabym, żeby chodził, ale to 7 klasa, ma 2h angielskiego więcej, bo klasa językowa + 2h rewalidacji, psychoterapię i dodatkowy angielski. Wystarczy mu zajęć, ja i tak upycham nogą na wcisk te, co ma, rewalidację będzie miał 2h pod rząd bo po prostu inaczej się nie da, a jak dodatkowy angielski nie wejdzie nam w piątek po południu, to nie mam za bardzo gdzie go upchnąć inaczej. Nie wiedziałam, że tak szybko to powiem, ale 7 klasa jest straszna. A tu jeszcze za dużo nauki nie ma, fizyka i chemia dopiero się rozkręcają. Byle do grudnia, to nam odejdzie po 10h doradztwo zawodowe, które w naszej szkole jest ponoć od lat z kompletnie beznadziejną osobą i w tym roku nic się nie zmieniło w tym temacie



Więc trochę jej ograniczam różne rzeczy (nam też), proponuję zdrowsze zamienniki. Badamy się, rozmawiamy, myślę, że mogę to wziąć na siebie.
