Mogę się wypowiedzieć, bo jestem dyslektyczką
Otóż prawda, najczęściej myślimy obrazami, potrzebujemy skojarzeń. Pocieszę Was tylko, że wszystko jest do nadrobienia i sama dysleksja nie jest jakaś straszna. Przez ponad 5 lat (jeszcze w podstawówce) uczęszczałam na specjalistyczne zajęcia, dodatkowo każdego dnia tata ze mną ćwiczył - robił dyktanda, kazał czytać. Z czytaniem problemów nie miał, ale bardzo nie lubiłam dyktand i zawsze się im opierałam. Dziś mam 25 lat i powiem tak. Nadal jestem dyslektyczką, ale potrafię się skupić i wtedy nie robię żadnego błędu. Pomogły mi w tym także studia filologiczne, dzięki którym poznałam mechanizmy tworzenia słów itd. Błędy mi się zdarzają, ale tylko wtedy kiedy nie jestem skupiona. Idealnym przykładem były wykłady, na których musiałam zanotować wiele informacji i tak bardzo skupiałam się na tym, aby niczego nie pominąć, że później, czytając tekst, zastanawiałam się nad swoimi błędami. Kiedy jednak nie odczuwam presji czasu, mogę pracować w spokoju, nie popełniam żadnego błędu. Także dysleksja jest do wypracowania i wiele tu zależy od rodziców. Moi rodzice mi nie odpuścili i dziś naprawdę nie sprawia mi problemów pisanie, nauka, a ponadto jestem świadomym użytkownikiem języka. Bo dyslektyk musi poznać reguły, zrozumieć gramatykę - często to osoby, które logicznie myślą, ale przy pomocy obrazów. Przy czym, według mnie błędy ortograficzne to wynik niewiedzy. Jeśli ktoś mi mówi, że jest dyslektykiem, bo napisze góra przez "u" zwykłe" to dla mnie żadne wytłumaczenie. To wynik niewiedzy, a nie dysleksji.
Pocieszę Was także, że dyslektycy bardzo dobrze uczą się języków. Może nie w formie pisanej, ale za to bardzo szybko łapią wymowę. Wynika to z tego, że najczęściej piszemy, jak słyszymy. Do tego jesteśmy w stanie odróżnić wiele dźwięków, a nawet je powtórzyć, choć nasza artykulacja nie jest do tego przystosowana. Niejednokrotnie spotykałam się z sytuacją w czasie nauki rosyjskiego, angielskiego czy niemieckiego, że słyszałam wymowę słów, których pozostali nie słyszeli. Przykładowo liczebnik тринадцать (literując dosłownie trinadcat) Rosjanin wymawia jak "trinadcet" - i tak słyszy każdy kto dyslektykiem nie jest. Dyslektyk powie jednak, że to nie jest nasze "e" w "cet" tylko słabe "i" połączone z "e" i to też nie jest rosyjskie "je". Dzięki temu, że jestem filologiem chyba łatwiej mi to zrozumieć
Ale możecie teraz też pojąć, czemu tak wielu dyslektyków było dobrymi muzykami: Cher, Ludwig van Beethoven, Mozart. Nie mówiąc o pisarzach, aktorach lub fizykach - wszyscy oni muszą myśleć logicznie, wszyscy oni muszą wcześniej wyobrazić sobie swoje dzieło. Reszta to tylko dodatek
Ale się rozpisałam