Czytając wątek o planach na przyszłość,przyszedł mi do głowy wątek dotyczący przeszłości w sumie,ewentualnie teraźniejszości która nie idzie w kierunku w jakim by się chciało by szła.
Czy żałujecie jakichś decyzji,niezrealizowanych planów czy marzeń?Część decyzji jest nieodwracalnych albo trudnych do przywrócenia,ale są i takie na które jeszcze nie jest za późno.Może taka lista by nas jakoś zmobilizowała,żeby zawalczyć o to o co jeszcze można?Takie before I die trochę;)
W pierwszym odruchu pomyślałam,że niczego nie żałuję.
Ale w drugim coś się jednak znalazło:
-Żałuję,że nie poszłam na medycynę (lub stomatologię).A miałam możliwości i warunki...Teraz dopiero czuję,że jak się ma dobrą intuicję,to właśnie między innymi tak można ją wykorzystać-z ludźmi i ich problemami.Żałuję,że mimo iż pracę mam lekką i ją lubię,to schowałam się za bezdusznym komputerem biurowym.Przepadło.Dostałam też kilka propozycji pomocy w wystroju wnętrza,z niektórych skorzystałam,niektóre odrzuciłam.Może to też by była dobra droga.
-Żałuję,że nie mam więcej czasu,bo to ciężko kupić.Można kupić czyjś czas,ale wygospodarować swój?I o to będę chciała zawalczyć.One life,one chance.Moje życie chcę przeżyć wg własnego projektu.To jeszcze po części da się zrobić
-Czasem mam wahania,czy na pewno chciałam mieć rodzinę i dzieci,czy to nie jest jakiś nacisk społeczny któremu uległam.Lubię samotność i czasem do niej tęsknię.Ale myślę,że to ze zmęczenia czy też hałasu/bałaganu/obowiązków jakie towarzyszą posiadaniu rodziny,a nawet jeśli nie,to już nie ma odwrotu.
PS.leciutko zedytowałam posta,ale treść została ta sama.