Zastanawiam się nad tym, czy można być na urlopie macierzyńskim lub wychowawczym i jednocześnie posłać dziecko do żłobka czy przedszkola. Oczywiście pomijam kwestię braku miejsc w takich placówkach. Chodzi mi o to, że zgodnie z prawem jeśli jest się na urlopie wychowawczym to po to, by sprawować samemu opiekę nad dzieckiem i w momencie korzystania z placówki jest się zobowiązanym do powrotu do pracy. Jednocześnie słyszy się o matkach będących na urlopach wychowawczych, których dzieci są w przedszkolu. Temat na nowo odżywa teraz, kiedy zostanie wydłużony urlop macierzyński i pojawia się kwestia czy wówczas dziecko może być w żłobku. Wiadomo, że rodzice, którzy faktycznie pracują potrzebują bardziej miejsca w takiej placówce i to nie fair, że mogą go nie mieć, a dziecko matki na urlopie się załapie.
Mam pytanie do Was, czy żłobki i przedszkola sprawdzają status pracującej matki, czy wystarczy im informacja, że matka jest zatrudniona? Czy możliwe jest takie naginanie prawa i jak to wygląda w praktyce? Zastanawiam się nad tym, bo składałam wniosek o przyjęcie córki do żłobka, a teraz prawdopodobnie będę mieć możliwość wydłużenia macierzyńskiego. Być może stanę przed dylematem - jeśli wydłużę urlop i wycofam się ze żłobka, to stracę w nim miejsce (o ile go dostanę) i w momencie powrotu do pracy (w marcu) nie będę mieć opieki dla dziecka